Reklama

Polemika

Mistrzowie podejrzliwości, czyli „Tygodnik Powszechny” kontra „Pasja”

O tym, że ukrzyżowany Chrystus, będący w myśl słów św. Pawła „zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan”, pozostaje także znakiem sprzeciwu - wiemy aż nadto dobrze z różnych okresów historii. Ostatnio dowodów na poparcie biblijnego stwierdzenia dostarcza głośna dyskusja nad filmem „Pasja”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Debata

Gdy jakiś czas temu Dorota Nieznalska wystawiła swą bluźnierczą instalację prezentującą krzyż „przyozdobiony” męskimi genitaliami i zatytułowała ją jak na ironię Pasja, według luminarzy politycznej poprawności korzystała tylko z prawa do artystycznej ekspresji. Ci sami luminarze, widząc Pasję Mela Gibsona, grają larum, wytaczając od razu najcięższe armaty: bardzo nośne i przydatne przy każdej okazji oskarżenie o antysemityzm oraz o niesłychaną rzekomo ilość przemocy, jaka ma zalewać widzów tego filmowego dzieła.
Zadziwiająca reguła: im kto głośniej sekundował Pasji Nieznalskiej, odsądzając niemal od czci i wiary tych, którzy wytoczyli przeciw niej oskarżenie o obrazę uczuć religijnych, tym mocniej szkaluje film Gibsona. Do tych, którzy swego czasu zajęli taką kuriozalną postawę, należą też niektórzy ludzie związani ze środowiskiem Tygodnika Powszechnego - pisma mającego w podtytule przymiotnik „społeczno-katolickie”. Tygodnik, wspólnie z firmą Apollo Film, zorganizował 3 marca debatę na temat Pasji (Gibsona), zapraszając do udziału w niej redaktora naczelnego TP ks. Adama Bonieckiego, reżyser Agnieszkę Holland, filozofa Władysława Stróżewskiego oraz współprzewodniczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów Stanisława Krajewskiego.

Rzekome okrucieństwo

Miałem szczęście: nie musiałem na żywo słuchać bredni wypowiadanych przez zaproszone „autorytety”. Lektura depeszy Katolickiej Agencji Informacyjnej (telewizyjnej retransmisji nie wytrzymałem nerwowo) wystarczyła mi jednak w zupełności, by wyrobić sobie zdanie o poziomie tej dyskusji. Wprawdzie ks. Boniecki nieśmiało przyznał, że dla widzów Pasji słowa: „ukrzyżowan, umarł i pogrzebion”, znajdujące się w Credo, nabiorą po filmie konkretnego znaczenia, to jednak uznał film za niebezpieczny, gdyż eksponujący na pierwszym planie okropne tortury. Co więcej - naczelny Tygodnika Powszechnego stwierdził, że film nie jest oparty na Ewangelii, gdyż ta jest bardzo powściągliwa w przekazywaniu Męki Chrystusa.
Idąc tropem myślenia (?) ks. Bonieckiego, należałoby zdecydowanie zakazać śpiewania w kościele Gorzkich żali. Wszak w nabożeństwie tym jest mowa o ciągnięciu Jezusa za włosy po ulicach, znieważaniu, opluwaniu, „niemiłosiernym” biczowaniu czy przybijaniu do krzyża przy pomocy przytępionych gwoździ.
Jakby tego było mało, nieznający się na politycznej poprawności, bo żyjący na przełomie XVII i XVIII w. Księża Misjonarze, będący autorami tego nabożeństwa, mieli czelność opisywać sceny, które w filmowym wydaniu przeraziły inną gorącą dyskutantkę - reżyser Agnieszkę Holland. Już na początku swego wystąpienia stwierdziła, że nie podobają jej się religijne poglądy twórcy Pasji, zaś z filmu emanuje „negatywna, zła energia”. Pani reżyser zobaczyła „coś strasznego”, dodając, że potworne i bezmyślne okrucieństwo oraz ukazywanie Chrystusa „jako skrwawionego pulpetu” dowodzi, iż film ma tyle wspólnego z Ewangelią, co Osama bin Laden z Koranem.
Również filozof - prof. Stróżewski nie mógł znieść nagromadzenia drastycznych scen. Jak wyznał, za dużo było potwornego okrucieństwa żołnierzy rzymskich, z których żaden - poza Piłatem - nie zastanawiał się nad tym, co robi. Wtórował mu Stanisław Krajewski, który grzmiał, że epatowanie drastycznością przekroczyło wszelkie granice. „Dosłowne sceny tortur są religijnym kiczem, można tylko pytać, czy będzie to służyło dobrym, czy też złym celom” - zasiewał wątpliwości w umysłach słuchaczy.
Wydaje się, że uczestnicy dysputy, konstruując swe wypowiedzi chyba pod jakieś konkretne zapotrzebowanie, zapomnieli o tym, czyją Mękę pokazywał film Gibsona. Chrześcijanie, gromadząc się na Eucharystii, wyznają bowiem, że jest to bezkrwawe ponowienie Ofiary Chrystusa. Dzięki Pasji prawda ta nabiera nowego wymiaru. Jezus, pozwalający odrzeć się z ludzkiej godności, zbity i sponiewierany, Jezus, na którym nie pozostało ani kawałka zdrowego ciała, ów cierpiący Sługa Jahwe, którego wygląd, jak pisze prorok Izajasz, został „nieludzko oszpecony”, stał się prawdziwą Żertwą Ofiarną za grzechy ludzkości, zabitym za nas Barankiem. Ukazanie Chrystusowej Męki w sposób tak realistyczny, może nawet naturalistyczny, nie wykrzywia perspektywy - jak twierdzi ks. Boniecki - lecz zdecydowanie ją pogłębia. Przywykli do słodko wymalowanych w tonacji różu i błękitu stacji Drogi Krzyżowej w naszych kościołach, zatraciliśmy bowiem zmysł jedyności i niepowtarzalności odkupieńczej Męki i Śmierci Jezusa. Zapomnieliśmy, jak mogła wyglądać. Przyzwyczajeni do pobożnych wyobrażeń, na których spod wepchniętej siłą na głowę Jezusa cierniowej korony wypływało zaledwie kilka kropelek krwi, patrząc na Pasję przeżywamy porażenie. Nie jest to jednak epatowanie okrucieństwem dla zaspokojenia psychicznych dewiacji, lecz próba odtworzenia najważniejszego męczeństwa w dziejach świata. Film uświadamia, że ta Męka była inna niż wszystkie dotychczasowe męki, więcej - była tak potworna, że zdała się zawrzeć w sobie wszystkie ludzkie fizyczne i psychiczne cierpienia, stając się w sensie ścisłym jedyną w dziejach kosmosu Ofiarą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Rzekomy antysemityzm

Krakowscy dyskutanci nie pominęli i tego wątku, a jakże.
Prof. Stróżewskiemu brakowało w Pasji chrześcijańskiego przesłania o miłości i przebaczeniu. Jak wyznał, w jego odbiorze arcykapłani żydowscy zostali pokazani jako „zadowoleni widzowie, którzy delektują się złem”. Stróżewski dodał, że obraz Mela Gibsona gubi istotę tragizmu skazania Chrystusa, starcia dwóch racji - Jezusa i arcykapłana, który ze swojego punktu widzenia miał powody, by chcieć Jego śmierci. Jednym słowem - według pofesora - należało po prostu usprawiedliwić żydowskiego arcykapłana, który konsekwentnie i z premedytacją dążył do skazania Jezusa, stając się przez swe żądania przyczyną Jego cierpień. Brak takiego usprawiedliwienia już na odległość pachnie antysemityzmem.
Filozof (ciekawe, przypadkowo czy celowo) zdaje się nie zauważać w filmie sceny, w której Jezus modli się za swoich oprawców, a także ukazania tych przedstawicieli Narodu Wybranego, którzy bronią Go przed Sanhedrynem. Nie dostrzega współczujących na Drodze Krzyżowej kobiet i niesmaku arcykapłanów, którzy nie mogąc patrzeć na biczowanie, opuszczają miejsce kaźni, bynajmniej nie z minami „zadowolonych widzów”. Nie wie także, lub nie chce wiedzieć, że Gibson, by nie drażnić środowisk żydowskich, zrezygnował z tłumaczenia sceny (opisanej zresztą w Ewangelii), w której padają jakże znamienne słowa żydowskiego tłumu: „krew Jego na nas i na nasze dzieci”.
Gibson, pokazując Chrystusa modlącego się w Getsemani, wprowadza tam postać szatana, zasiewającego w Sercu Jezusa wątpliwość, czy jest On w stanie ponieść grzechy wszystkich ludzi. To genialne w swej prostocie rozwiązanie pozwala widzom Pasji mieć pewność, że Jezus, decydując się na Mękę, zginął nie tylko za tych, którzy Mu współczuli, ale też za tych, którzy Go zabili.
Dodam tylko, że oglądając film, ani przez moment nie pomyślałem o tym, że Żydzi są bogobójcami odpowiedzialnymi za Mękę Chrystusa, choć moja opinia i tak pewnie nie wpłynie na przekonania odbiorców filmu, przeświadczonych o antysemityzmie dzieła. Należy się jednak pocieszyć, że do zmiany poglądów nie skłoniłoby ich nawet wprowadzenie do scenariusza w miejsce Żydów przybyszów z kosmosu.

Reklama

Artystyczny kicz czy religijne przeżycie?

W tej kwestii prym wiodła Agnieszka Holland, która tym razem wyżyła się na artystycznej stronie dzieła. W normalnych warunkach nie ośmieliłbym się polemizować z osobą o tak wybitnych kwalifikacjach, gdyby jej wypowiedź zachowała choćby pozory logicznego myślenia. Uznałem jednak spokojnie, że polemizować mogę. Według pani reżyser, Gibson jest „baronem hollywoodzkiego kiczu”, co widać w konstrukcji filmu, biorącej się z pompatycznej konwencji rodem z Hollywood. Pomijając oczywisty fakt, że Hollywood odżegnuje się od Pasji jak diabeł od święconej wody, Agnieszka Holland zapomniała, że konstrukcja filmu podyktowana jest rozwojem wydarzeń zapisanych w Ewangelii. Niewykluczone, że dla tak wybitnej reżyser Ewangelie, napisane bądź co bądź przez ludzi o niezbyt wysublimowanym guście artystycznym, również są kiczowate i pompatyczne.
W tym względzie nie popuścił filmowi również ks. Boniecki, który zaprotestował stanowczo przeciwko określaniu Pasji mianem „rekolekcji z Melem Gibsonem”. „Oglądanie okrutnych scen w wygodnym fotelu kinowym to dość podejrzane przeżycie religijne” - stwierdził. W związku z tym naczelny Tygodnika postuluje, by nie nazywać Pasji filmem religijnym, bo nie da się na taśmie filmowej z taką dosłownością pokazać Tajemnicy.
Tu nie wytrzymała Agnieszka Holland, stwierdzając, że w filmie możliwe jest przeżycie religijne, ale „rodzi się ono przez poczucie więzi z Transcendencją, doświadczanie sensu, piękna i miłości w obrazach, które niekoniecznie odwołują się wprost do treści religijnych”. No cóż, tak trudne wymagania spełniłaby być może Pasja Nieznalskiej (instalacja składała się wszak również z filmu wideo). Skądinąd warto wiedzieć, że obie panie - Holland i Nieznalska - razem sygnowały list otwarty do Parlamentu Europejskiego z żądaniem liberalizacji ustawy o ochronie życia poczętego.
Prof. Stróżewski dodał natomiast, że film Gibsona jest świadectwem zatracenia estetycznej i moralnej wrażliwości na wartości, a jego przyjęcie przez widownię pokazuje, że jeśli ktoś chce do nich (wartości) przekonywać, musi to robić z „łopatologiczną dosłownością”.
Odnosząc się do tych „złotych myśli” dyskutantów, trzeba koniecznie zaznaczyć, że na seansach Pasji panuje niesamowita atmosfera skupienia, wyrażająca się kompletną ciszą. Nawet gimnazjalna młodzież zamiera w fotelach, przestaje chrupać popcorn i popijać colę, czując, że nie wypada tego robić. I nie jest to tylko wzruszenie, bo film mimo prezentacji Męki Chrystusa nie poprzestaje, jak chcieliby luminarze politycznej poprawności, na „epatowaniu bezmyślnym okrucieństwem”, lecz wyjaśnia, dlaczego do niego doszło i jaki był jego sens.. - To nie tylko film, to misterium - powiedział do mnie znajomy po wyjściu z kina. W tym duchu przeżyło film i tak go pojęło wielu widzów, m.in. wybitni aktorzy Marek Kondrat czy Jerzy Zelnik.

Diabelski ryk bezsilności

Jedna z końcowych scen Pasji pokazuje ryczącego dramatycznie w niebo szatana, który pojął swą klęskę, wynikającą z przyjęcia przez Jezusa krzyżowej śmierci. Wcześniej ten sam szatan modlącemu się w Getsemani Chrystusowi podsuwa jadowitego węża, mogącego jednym ukąszeniem spowodować bezbolesną śmierć - bez straszliwych tortur krzyża, mających przyjść już za chwilę. Jezus ma jednak świadomość, że tylko przez prawdziwą ofiarę z siebie samego może zbawić świat. Właśnie ta determinacja rozwściecza złego, który nie może pogodzić się z wyrwaniem ludzkości spod jego panowania.
Osobiście nie dziwi mnie, że film Gibsona, obnażający tę tajemnicę na niespotykaną dotąd skalę, wywołał tak gwałtowne protesty. Szatan, podobnie jak niegdyś, woli pociągać za sznurki z ukrycia, kiedy zaś ktoś odkrywa jego działanie - musi liczyć się z tym, że usłyszy groźne porykiwania. Wynikają one na szczęście tylko z jego bezsilności i poczucia przegranej. Pasja wywołała takie diabelskie konwulsje o światowym zasięgu. Oznacza to, że reżyser trafił w dziesiątkę.

2004-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem?

2024-03-27 08:03

[ TEMATY ]

spowiedź

Magdalena Pijewska

Skąd wzięła się spowiedź w Kościele? Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem? Na czym polega dobrze przeżyta spowiedź? Na te i inne pytania odpowiada nowa książka „Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” wydana nakładem Wydawnictwa Serafin.

„Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” to książka wielu autorów. Bogata jest w teksty doświadczonych duchownych: ks. Przemysława Artemiuka, ks. Mariusza Rosika, o. Kazimierza Fryzła CSSR, br. Adama Gęstwy OFMCap, br. Błażeja Strzechmińskiego OFMCap, br. Luisa Dri OFMCap. Nie zabrakło także spojrzenia osoby świeckiej - swoim doświadczeniem podzieliła się publicystka Magdalena Urbańska. Poniżej przedstawiamy fragment książki:

CZYTAJ DALEJ

Nie taki ksiądz straszny?

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

kapłan

Karol Porwich/Niedziela

Nie wiem jak ty, ale ja nie znoszę, gdy ktoś próbuje mnie szufladkować. Uogólnianie i ocenianie z góry za przynależność do danej społeczności to gra totalnie nie fair.

Przyznam, że nie dziwię się tak ostrej krytyce duchowieństwa. Kiedy ogląda się w obecnych czasach TV i przegląda większość mainstreamowych mediów, można się złapać za głowę. Gdy czerpie się wiedzę jedynie z wrogo nastawionych do Kościoła społeczności, nie sposób zauważyć prawdy. Perspektywa prawdziwej rzeczywistości zostaje rozmyta. Jasne, że źli księża się zdarzają. Też zalewa mnie krew, gdy słyszę o kolejnych aferach czy kryciu przestępstw, ale generalizowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka jest po prostu nie w porządku. Gdy mówisz, że nie kochasz Kościoła i nie chcesz mieć z nim nic wspólnego, bo jakaś jego część okazała się przestępcami, to tak jakbyś wypierał się Polski, ponieważ część Polaków to bandyci i oszuści. Warto spojrzeć szerzej, by zobaczyć więcej. Znam mnóstwo świetnych księży, którzy swoją pokorną pracą i służbą czynią ten świat piękniejszym. Tylko dlaczego mówi się o nich tak mało?

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: sensem Eucharystii jest spotkanie z miłością

2024-03-28 20:44

[ TEMATY ]

Kraków

Wielki Czwartek

bp Damian Muskus

diecezja.pl

- Przy jednym stole spotykają się z Jezusem biedacy, grzesznicy, słabi i poranieni ludzie. To nie jest uczta w nagrodę za dobre sprawowanie, uroczysta kolacja dla wybrańców, którzy zasłużyli na zaproszenie - mówił w Wielki Czwartek o Eucharystii bp Damian Muskus OFM. Krakowski biskup pomocniczy przewodniczył Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie-Borku Fałęckim.

- Bóg, który pokornie schyla się do ziemi, by umyć nogi człowiekowi, nie wywołuje entuzjazmu. Ten osobisty i czuły gest budzi sprzeciw i zgorszenie wielu - mówił bp Muskus, zauważając, że obraz Boga, który obmywa nogi uczniom, kojarzy się z upokorzeniem. - Paradoksalnie łatwiej przyjąć fakt, że Jezus cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu, niż zaakceptować Boga, który z miłości obmywa ludzkie stopy - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję