Reklama

Ślady

Tajemnica odnalezionego pierścionka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest to historia małego, taniego pierścionka, który zupełnie zapomniany leżał wśród starych szpargałów, gdzieś na dnie pudełka, głęboko w komodzie. Nie wydawał się cenną pamiątką rodzinną, gdzie mu było równać się z takimi odznaczeniami, jak Virtuti Militari czy Krzyż Walecznych. Pierścionka tego nie można nawet zaliczyć do szczególnie udanych wyrobów jubilerskich; na miejscu, gdzie mógł być umieszczony drogi i szlachetny kamień, jest imitacja pocisku. Nic atrakcyjnego dla kolekcjonerów biżuterii, zwykły, zaśniedziały, srebrny pierścionek. Jednak z pierścionkiem tym związana jest niezwykła historia, obejmująca dwie wojny światowe. Bohaterami tej historii są przedstawiciele trzech narodów, a co najciekawsze - historia trwa nadal i nie wiadomo, jak się zakończy. Jest ona tym bardziej pasjonująca, że niesie ze sobą cały szereg zagadek - wydaje się - niemożliwych do rozwiązania.
Pierścionek z pociskiem, wraz z dwoma prawie identycznymi, wykonany został w Wiedniu w czasach, gdy upadało austro-węgierskie imperium i trwała I wojna światowa. Trzy takie same pierścionki zamówiły, na znak łączącej je przyjaźni, dorastające panny, które przebywały w Wiedniu na pensji. Pochodziły z różnych, odległych od siebie krajów: Bułgarii, Austrii i Polski.
O historii powstania pierścionków opowiedziała nam Maria Kominek w wywiadzie zamieszczonym w 7. numerze Niedzieli, z 15 lutego br. Jeden z pierścionków z pociskiem należał do jej babci Susanny Sawow, z domu Samokowlijskiej, dla której stanowił on wielką sentymentalną wartość. Przez wiele lat nosiła swój pierścionek na palcu, utrzymywała także kontakty listowne z przyjaciółkami z młodości. Jednak II wojna światowa i opanowanie Bułgarii przez Sowietów przerwały znajomość. Komuniści znacjonalizowali cały majątek rodziny Sawow: domy i fabryki. Mimo że rodzina Sawow była jedną z najbardziej zasłużonych dla Bułgarii, spotkały ją okrutne prześladowania: wszystkich mężczyzn osadzono w łagrze, kobiety zostały internowane na wieś, przez wiele lat nie pozwolono im wrócić do Sofii. Zachował się pierścionek, być może dlatego, że nie był tak cenny i nie można go było zamienić na chleb. Gdy Maria, wnuczka Susanny, zdała maturę, w prezencie otrzymała od babci pierścionek wraz z najcenniejszymi rodzinnymi pamiątkami. Była wśród nich także Biblia i ikona. Babcia przekazała Marii jednak coś znacznie cenniejszego - miłość do Polski. A Opatrzność sprawiła, że Maria poznała Polaka i wyszła za niego za mąż, przeniosła się do kraju nad Wisłą i mieszka tu do tej pory. Przez wiele lat, aż do czasu gdy pękła obrączka, Maria Kominek nosiła pierścionek na ręku. Była to dla niej szczególna pamiątka, przypominająca rodzinne strony i ukochaną babcię, która zmarła w 1973 r.
Publikując tę historię, nie mieliśmy nadziei, że zgłosi się ktoś, kto ma podobny pierścionek z pociskiem. Niewiele brakowało, a historia ta nie miałaby dalszego ciągu.
Jadwiga Piotrowska ma blisko 80 lat. Mimo wieku jest nadal pełną energii kobietą. Jej życie to prawdziwa epopeja. Brała udział jako sanitariuszka w Powstaniu Warszawskim, odznaczona została Krzyżem Walecznych, jej mąż za walkę w powstańczej Warszawie otrzymał Virtuti Militari. Po wojnie przenieśli się do Zabrza, wychowali trzech synów. Obecnie, po śmierci męża, Pani Jadwiga mieszka w Pruszkowie pod Warszawą. Cudownym zbiegiem okoliczności jest to miejscowość położona w sąsiedztwie Michałowic, w których znajduje się dom Marii Kominek.
Jadwiga Piotrowska - jak przyznała - nie zawsze kupuje Niedzielę, ale tym razem nabyła egzemplarz w przykościelnym kiosku. Przeczytała wywiad z Marią Kominek i... odłożyła tygodnik na półkę. Artykuł, mimo że bardzo ją zainteresował, nie wzbudził żadnych skojarzeń, związanych z jej rodziną. W tym samym czasie jej wnuczek Jurand Piotrowski porządkował domowe archiwa, segregował fotografie, układał odznaczenia, przepisywał wspomnienia, jakie zostawił nieżyjący już od siedmiu lat dziadek. Natknął się też na dziwny pierścionek. Zainteresowany jego oryginalnym kształtem, zwrócił się z pytaniem o jego historię do babci. Jadwiga Piotrowska ze zdumieniem stwierdziła, że przed chwilą właśnie czytała o takim samym pierścionku w Niedzieli. Jej zdumienie było jeszcze większe, gdyż nie mogła sobie przypomnieć, żeby taki pierścionek kiedykolwiek przedtem widziała. Obecność pierścionka doprowadziła do zwołania zebrania rodzinnego. Pani Jadwiga pamiętała jedynie, że Czerwony Krzyż odesłał po wojnie kilka rzeczy po zamordowanej w Buchenwaldzie teściowej. Była to koperta, która zachowała się do tej pory. Znajdowały się w niej prochy, różaniec i zwei ringe, czyli dwa pierścionki. Jednym z nich był znaleziony właśnie w szpargałach pierścionek z pociskiem.
Teściowa pani Jadwigi nazywała się Leokadia Piotrowska z domu Malinowska. Czy była koleżanką z wiedeńskiej pensji Susanny Sawow, babci pani Marii Kominek?
Historia pierścionka przenosi nas znowu w czasy wojny, tym razem II wojny światowej. Jadwiga Piotrowska nigdy nie spotkała matki swojego męża, Jana. Poznała go w Powstaniu Warszawskim, był dowódcą plutonu w zgrupowaniu „Baszta”, ona - jak już wspomnieliśmy - sanitariuszką. Pobrali się już po zakończeniu wojny. Niemcy jeszcze przed Powstaniem aresztowali Leokadię w jej mieszkaniu przy Krakowskim Przedmieściu. Trafiła najpierw do Bergen-Belsen, potem do Buchenwaldu.
Pani Jadwiga pamięta tragiczną chwilę, gdy przyszła koperta nadana przez Czerwony Krzyż. Po długim oczekiwaniu i niepewności przyszła wreszcie informacja o śmierci Leokadii. Wiadomość ta przyniosła wiele bólu i łez. Wojna pochłonęła tych, którzy mogli przekazać rodzinne wspomnienia. W spalonej przez Niemców Warszawie ocalało bardzo mało pamiątek. Dzisiaj są już nie do odzyskania.
Mąż Jadwigi - Jan Piotrowski, zajęty pracą, studiami i utrzymaniem rodziny, nie był wylewny w swoich wspomnieniach. Gdy przeszedł na emeryturę, zaczął spisywać to, co pamiętał. Są tam wspomnienia rodziców, sporo pisze także o swojej mamie Leokadii. Nie ma jednak informacji o tym, że przebywała w Wiedniu. Nie zachowała się także korespondencja sprzed wojny, listy spłonęły w pożarze miasta. Jednak czy jest możliwe, aby Leokadia wymieniała korespondencję z koleżankami z Wiednia? Jadwiga Piotrowska twierdzi, że teściowa na pewno nie znała języka niemieckiego. Zdaniem Jadwigi Piotrowskiej, to niemożliwe, aby Leokadia mogła być na pensji w Wiedniu. Nie wspominał o tym nigdy jej mąż ani nikt z rodziny.
Leokadia pochodziła z Warszawy. Gdy była młodą dziewczyną, pracowała w sklepie znajdującym się na placu Zbawiciela. Czy jej rodzinę było stać na kosztowny pobyt w Wiedniu? Jest to bardzo mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe.
Leokadia była natomiast prawie w tym samym wieku co Susanna. Jedynie o rok od niej starsza. Leokadia urodziła się w 1895r., a Susanna w 1896 r. Opierając się jednak na wspomnieniach Jadwigi Piotrowskiej, można z prawie stuprocentową pewnością stwierdzić, że Leokadia nie była koleżanką Susanny Sawow, że te kobiety nigdy się nie spotkały.
Szukając rozwikłania historii pierścionków z pociskiem, poruszamy się po omacku w mrokach przeszłości. Z mroków tych wyłonił się pierścionek, pojawiły się także nowe zagadki. W jaki jednak sposób pierścionek trafił do zbiorów rodziny Piotrowskich? Nie wie tego ani Jadwiga Piotrowska, ani jej wnuczek Jurand. Zaiste jest to tajemniczy przedmiot. Być może Leokadia otrzymała ten pierścionek od towarzyszki niedoli w obozie koncentracyjnym? Może tą towarzyszką była trzecia z właścicielek pierścionka - Austriaczka, o której już zupełnie nic nie wiemy... Może urzędnik Czerwonego Krzyża pomylił przedmioty...
A może było jeszcze inaczej: Leokadia nabyła ten pierścionek przed wybuchem wojny. Przed wojną bardzo dużo podróżowała po Polsce (jej mąż był mierniczym, a jego charakter pracy zmuszał do częstej zmiany miejsca zamieszkania). Być może w czasie tych podróży poznała pensjonariuszkę z Wiednia? A może już po wojnie jej syn w jakiś nieznany dla nas sposób stał się właścicielem tego precjoza?
Wszystko to tylko spekulacje i domniemania. Pierścionek jest uparty, nie chce zdradzić swojej tajemnicy. Dzięki Opatrzności Bożej dowiedzieliśmy się, że istnieje, że nie zginął w niebycie, że przypomina dawne lata, a przede wszystkim nietuzinkowych ludzi, którzy nieodłącznie związani są z jego historią. Należy więc mieć nadzieję, że to nie koniec opowieści o pierścionkach z pociskiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sercanie: niepokoją nas doniesienia o sposobie prowadzenia postępowania w sprawie ks. Michała O.

2024-03-28 19:21

Red.

Niepokoją nas doniesienia płynące od pełnomocnika ks. Michała, mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego, dotyczące sposobu prowadzenia postępowania - piszą księża sercanie w opublikowanym dziś komunikacie. To reakcja zgromadzenia na działania prokuratury związku z postępowaniem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Dementują pogłoski, jakoby ich współbrata zatrzymano w niejasnych okolicznościach w hotelu. Wzywają do modlitwy za wszystkich, których dotknęła ta sytuacja.

Publikujemy treść komunikatu:

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję