Reklama

Ze Skałki

Stawić czoło takiej Europie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Świadczyłem o Twoich przykazaniach wobec królów,
a nie wstydziłem się, rozważałem Twoje przykazania, które umiłowałem
(por. Ps 119 [118], 46-47).

Przemierzyliśmy ten historyczny szlak prowadzący od Wawelskiego Wzgórza, świętego miejsca tryumfalnego pochówku św. Stanisława, i doszliśmy tutaj - na Skałkę, stanowiącą jego Golgotę. Nic więc dziwnego, że na tym miejscu i po tym historycznym pochodzie jest czas na głęboką zadumę.
Bo cóż się stało tutaj tych 900 lat temu? Dokonał się bolesny dramat dwu ludzi, mający dwa diametralnie różne oblicza. Nastąpiło zwarcie dwu przeciwstawnych sobie mocy z przeciwstawnymi tego zwarcia skutkami.

*

Zderzyła się mianowicie niepohamowana, zagubiona w sobie i ślepa na dobro obywateli władza państwowa z heroicznym poczuciem odpowiedzialności za misję służenia sprawie zbawiania. Pierwsza postać tego starcia odniosła pyrrusowe zwycięstwo, które zaowocowało zapadnięciem w tragiczny mrok historycznej niepamięci. Druga poniosła pozorną klęskę, jak to stało się niegdyś na tamtej kalwaryjskiej Golgocie, ale jak tamta zaowocowała tryumfem zamieszkania w królewskiej Wawelskiej katedrze i ostatecznym zwycięstwem Krzyża w Kraju nad Wisłą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

*

Zanim przyjdzie nam wrócić do tej błogosławionej warstwy dramatu na Skałce, zatrzymajmy się na chwilę na tym jego ponurym wymiarze, reprezentowanym przez króla zabójcę. Jest bowiem faktem, że wymiar ten systematycznie odżywa w dziejach innych, ale i naszego Narodu. Bo także dzisiaj polski los wiąże się z funkcjonowaniem tego zagubienia się dzierżących władzę w wykonywaniu przez nich płynących z tego tytułu obowiązków. Zagubienie to dziś może już nie grozi przelewaniem krwi sprawiedliwego, jak wtedy na Skałce, czy nie tak dawno temu w nurtach Wisły pod Włocławkiem, ale kładzie się na życiu Narodu cieniem kulejącego wymiaru sprawiedliwości, bezczelnej korupcji, taniego, dwuznacznego cynizmu w usprawiedliwianiu popełnionych błędów, praktycznej bierności wobec bezrobocia, karygodnego manipulowania sprawą zdrowia Narodu.
Nie można przejść obojętnie obok tych nierozwiązywanych problemów, które rodzą otępienie, rozdrażnienie i poczucie wstydu wobec karykaturalnie funkcjonującej państwowości. Nie można dłużej być głuchym na głosy młodego pokolenia, które jakżeż często nie chce już wiązać swoich losów z ojczystym zagonem, wstydzi się manipulowania władz i myśli coraz częściej o opuszczeniu kraju i odejściu w mrok emigracyjnego losu.
Rządzący w Polsce muszą sobie przypomnieć, że to nie Naród ma im służyć, a oni winni być przez uczciwe rządzenie jego sługami. W przeciwnym razie czeka ich los zagubionego króla zabójcy ze Skałki, a więc popadnięcie w historyczną niepamięć i skazanie na banicję.

Reklama

*

W tej świętej zadumie czas przejść do drugiej odsłony tego dramatu ze Skałki, który stanowi męczeński cios zadany dobremu Pasterzowi Krakowa świętokradczą dłonią zagubionego władcy. Była to życiowa klęska ugodzonego śmiertelnie biskupa, i to po ludzku definitywna klęska, bo strata życia doczesnego, ziemskiego. Ale była to klęska przynosząca zwycięstwo i pełnię nowego życia. Transparentem tego zwycięskiego dobra chwilowej i częściowej klęski stało się dostąpienie przez to umęczone ciało tronu królewskiej katedry na Wawelu.
Ale ta osobista, materialna cząstka zwycięstwa przez klęskę męczeńskiej śmierci św. Stanisława miała swoje duchowe przestrzenne i czasowe przedłużenie. Stała się iskrą błogosławioną, która przeniknęła zbawiennym dreszczem skamieniały w osłupieniu i przerażeniu lud Krakowa, stolicy i całego państwa. Zatargała sumieniami Polaków na nutę żarliwej wiary i przywiązania do świeżo poznanego Boga, do Chrystusa i obejmującego go matczynymi ramionami Kościoła.

*

Była to klęska, której treść istotną stanowiła niewzruszona wiara w Chrystusa, potwierdzona śmiercią, której pieczęcią była wylana krew i umęczone ciało.
„Świadczyłem o Twoich przykazaniach wobec królów...” - streści to introit dzisiejszej Mszy św., uprawniający do chlubnego tytułu defensor infatigubilis fidei.
W tej zadziwiającej klęsce był drugi jeszcze człon, który wyraził inny tekst, tym razem z Ewangelii św. Jana, związany z tożsamością Mistrza i Zbawiciela. „Ja jestem dobry Pasterz i daję życie za owce swoje” (por. J 10,11). A więc dobry pasterz, który życie daje za owce krakowskiego Kościoła, Kościoła ówczesnej stolicy i ówczesnego państwa. A zatem defensor Patriae. Obrońca Ojczyzny i wiary, promotor fidei - jej synów, który zapłacił życiem za swą troskę o powierzone mu owce.

Reklama

*

I owce zrozumiały sens tej wysokiej, uiszczonej za nie zapłaty. Porażone jej wysokością, w pierwszym momencie odpowiedziały żarliwym gestem przylgnięcia do bezapelacyjnej i ostatecznej - kwestionowanej przez chwilowe podniesienie głowy odrzuconego tak niedawno pogaństwa - wiary w Chrystusa. I to był błogosławiony skutek tej iskry Bożej, która stanowi dramat ze Skałki.
Ale ta Boża iskra, owocująca promieniowaniem niewzruszonej wiary w społeczny organizm Kościoła, która wytrysnęła stąd, ze Skałki, z Krakowa, z Kraju nad Wisłą, miała swój błogosławiony ciąg dalszy, tyle że stawała się płomieniem sięgającym rubieży tego Kraju, z biegiem czasu wybiegającym poza jego granice. Grunwald, Warna, Chocim, Wiedeń, Warszawa 1920 - to symbole tego polskiego promieniowania ofiary składanej w obronie wiary.

*

A to bohaterskie polskie ofiarne promieniowanie w obronie wiary w przeszłości miało drugi jeszcze wielki, bohaterski wariant. Miejscami symbolicznymi są tu: Dachau, Oświęcim, Sachsenhausen, Stutthof i tyle Golgot polskich kapłanów i świeckich, którzy płacili cenę najwyższą za heroicznie wyznawaną wiarę i jej obronę. Czy wariant ten nie stanowi przesłanki do tego, że dziś Kościół nad Wisłą jest uznawany za bastion chrześcijaństwa w Europie? Dalecy od popadania w trącące pychą mesjanizm i naiwność, musimy to potraktować raczej jako wyzwanie Opatrzności, żeby wytrwać i pomóc wytrwać innym.

Reklama

*

Najjaskrawiej jednak świecący płomień na horyzoncie już współczesnego Kościoła zapłonął znowu tu, nad krakowską Wisłą, i rozbłysnął na horyzoncie wzburzonego świata łuną żarliwej wiary i głębokiej nadziei.
Nietrudno się domyśleć, kogo mam na uwadze. To on, następca Stanisława - męczennika ze Skałki: Jan Paweł II, Papież z rodu Polaków. To właśnie on z żagwią wiary żarliwie głoszonej na ścieżkach całego prawie świata przemknął jako Anioł Pokoju i Nadziei przez polskie drogi, od Bałtyku po Karpaty, od Bugu po Odrę, dokonując ważkiego bierzmowania ojczystej ziemi. Do dzisiaj słychać echa tego wołania z Placu Zwycięstwa: „Niech zstąpi Duch Twój na tę ziemię...” i ten z niedalekich stąd Błoń krakowskich z 10 czerwca 1979 r., też dramatyczny apel-błaganie: „Abyście nigdy nie wzgardzili miłością, która jest największa, która wyraziła się przez krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzeni, ani sensu”.
Nie możemy, nie mamy prawa zatkać uszu na te święte echa, które nie tylko z warszawskiego Placu Zwycięstwa i z naszych krakowskich Błoń się podnoszą, ale tkwią mniej lub bardziej uśpione we wszystkich niemal zakątkach naszej Ojczyzny. W nich zamknięta jest żarliwa jak zawsze troska wielkiego ojcowskiego serca o wiarę swych braci znad Wisły, Odry i Bugu, ale i z Ameryki, Afryki i z Australii, troska o wiarę, o Boga w życiu, o autentyczny model społeczeństwa chrześcijańskiego.

*

A troska ta ma dziś coś z owego Stanisławowego zatroskania o dawanie życia za owce ówczesnego Kościoła, który wyszedł z zagrożenia odżywającego chwilowo pogaństwa. Bo dzisiaj z wejściem do struktur Europy to zagrożenie wraca w nowym przyodziewku, ale takie samo. Może jeszcze nie ma odwagi odsłonić przyłbicy pragmatycznego intelektualnie ateizmu, ale nie wstydzi się służyć mniej lub więcej kompromitującym bożkom, które pozwalają żyć tak, jakby Boga nie było. A to oznacza niepohamowane hołdowanie wolności, gonitwę za wygodą i przyjemnością, uleganie najniższym instynktom. Papież znad Wisły wyraża niezmiennie swój zdecydowany sprzeciw wobec tej spłaszczonej filozofii życiowej człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże.

Reklama

*

Nie oznacza to żadną miarą pomniejszania tego, co stało się parę dni temu, a mianowicie wejścia do struktur zjednoczonej Europy. Mówimy z całym naciskiem: do wejścia do struktur jednoczącej się Europy, a nie do Europy jako określonego kontynentu. Bo my, Polacy, zawsze w tej Europie byliśmy i przez ostatnie dziesiątki lat chcieliśmy też wejść do jej zorganizowanej struktury, jaka wyłoniła się po wojnie. Jest zaiste ironią losu, że tę wolę zmaterializowali w postaci urzędowej ci, którzy od tej Europy na nowo po wojnie urządzonej odwracali się przez wiele lat plecami. Ale fakt jest faktem, wiekopomnym faktem: jesteśmy całą pojemnością naszej polskiej świadomości w Europie. I Bogu Wszechmocnemu za to dziękujemy, radując się z osiągniętego wielkiego dobra.

*

Bylibyśmy jednak naiwni lub nieszczerzy, gdybyśmy nie powiedzieli, że z tą radością mieszają się wątpliwości i obawy. Różne obawy. Ale jedną z podstawowych jest właśnie perspektywa zagrożenia tego, co od tysiąca lat funkcjonowało w tym Narodzie w jak najściślejszym sprzężeniu, jako stos pacierzowy jego istnienia i działania - wiary chrześcijańskiej i losów ojczystych, Kościoła i Polski.
Powiedzmy otwarcie, obecny klimat duchowy Europy i jego formalny zapis w postaci projektu konstytucji zjednoczonej Europy budzi w nas niepokój. Lękamy się zbrodniczego stosunku do życia z aborcją i eutanazją na czele. Nie, nie wpadamy w panikę - stawialiśmy czoło nie takim zakusom na życiową filozofię naszego Narodu. Damy sobie przy Bożej pomocy radę i z tymi popłuczynami tamtych zagrożeń, znajdujących się dzisiaj na śmietniku historii. Ale musimy być czujni, krańcowo roztropni i przewidujący, bo wróg jest dobrze uzbrojony i wyjątkowo chytry. Co więcej, przenika już szańce naszej obrony. A jaskrawym przykładem tego jest ta bezwstydna prowokacja ostatnich dni, upokarzająca to miasto stu kościołów z jego świętościami: Wawelem, Skałką i świątynią Bożego Miłosierdzia na czele. Boli to i zawstydza, ale nie może zagłuszyć zasad dyktowanych autentyczną miłością bliźniego i ewangelicznej roztropności. Mimo wszystko jest to krótkotrwały, choć bardzo znaczący epizod.

*

Pozostaje generalny problem stającej w naszych progach Europy bez Boga, czy wypierającej się Boga. Musimy wszyscy, cały Kościół polski, pasterze i owczarnia, cała rodzina Boża na tej ziemi, stawić czoło takiej Europie. A trzeba to uczynić w imię Bohatera ze Skałki, Świętej Królowej z Wawelu i Matki Wszechnicy Jagiellońskiej, zastępu Męczenników Oświęcimia, Dachau, Sachsenhausen i Katynia. Musimy przylgnąć całym sercem do tego echa wołania z Placu Zwycięstwa i Błoń krakowskich, zostając wierni wierze Ojców, przywiązani do Chrystusa i Jego Kościoła. Ale musi to być wiara przekładająca się na autentyczny chrześcijański czyn wierności Kościołowi, walki o ochronę życia i jego niezawodny bastion, jakim jest chrześcijańska rodzina. I taki niech będzie owoc tego świętego zamyślenia na tej Stanisławowej Golgocie. A wtedy dramat ze Skałki odezwie się echem Stanisławowego tryumfu prawdy i dobra nie tylko nad Wisłą, ale i nad Dunajem, Renem i Sekwaną, i zakwitnie godnym życiem w pokoju naszej Ojczyzny i pozostałych krajów europejskiej rodziny.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję