„...Ten pomnik, jeśli powstanie, będzie świadectwem nienawiści” - głosi Piotr Tyma, sekretarz Związku Ukraińców w Polsce, odpowiednio podjudzony przez dziennikarza Gazety Wyborczej (edycja
krakowska z 17 kwietnia br.). O co chodzi?
Otóż przed kilku laty Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w Krakowie wystąpiło do władz miasta o wzniesienie na cmentarzu Rakowickim pomnika - hołdu
Polakom zamordowanym przez Ukraińską Armię Powstańczą UPA i Organizację Nacjonalistów Ukraińskich ONU 60 lat temu. Wygląda na to, iż pomnik wreszcie powstanie, ale... Ale Towarzystwo, jak i „zacietrzewieni
kombatanci” (określenie Gazety) domagają się, by na pomniku znalazł się napis nazywający zbrodnie UPA i ONU - ludobójstwem. Zgodnie z prawdą! I władze dały swój placet, wszelako nie Gazeta
i jej „dwór”, z głównym ukrainofilem Jackiem Kuroniem na czele. „W naszym wspólnym interesie jest pokonywanie uprzedzeń i budowanie zaufania, a nie mnożenie pretensji” -
oświadczył Kuroń ni w pięć, ni w dziewięć, a przecież wzniesienie tego pomnika z napisem „ludobójstwo” nie jest żadnym mnożeniem czegokolwiek, tylko oddaniem historycznej sprawiedliwości właśnie
po to, by stworzyć czyste pole dla wyhodowania opartych na prawdzie kwiatów wzajemnego zbliżenia. Kwiatów, które nigdy się nie rozwiną, jeśli będziemy godzić się na zakłamywanie historii, byle nie urazić
Ukraińców rzekomo zbyt ostrymi sformułowaniami.
Rzecz w tym, że niektóre środowiska chcą nazwę „ludobójstwo” zachować wyłącznie dla siebie. Mieć niejako monopol na posługiwanie się tą nazwą. Dla nich więc nie jest ludobójstwem ani postępowanie
Rosjan w Czeczenii, ani - swego czasu - Turków wobec Ormian. A dla Piotra Tymy rzeź na Wołyniu to „wydarzenia wołyńskie. Dotąd nie słyszałem, aby ktoś odkrył dokumenty, które uzasadniałyby
oskarżenie UPA lub ONU o ludobójstwo” - zapewnił reprezentant Związku Ukraińców w Polsce...
Pomóż w rozwoju naszego portalu