Ludzie mówią, że życie nie jest bajką. Czasem jest. I wtedy najczęściej mówimy, że życie jest piękne. Że dla tych kilku chwil - dobrych chwil - warto żyć. A znam takich (każdy zna), którym
życie upływa na narzekaniu. Pan Bóg nie doświadczył ich cierpieniem czy niedomaganiem w żadnej dziedzinie, a oni i tak znajdą dziurę w całym. Choć są ładni, niegłupi, wysportowani - smęcą nieustannie.
I będą snuć tę swoją pajęczynę narzekań misternie i mozolnie przez całe życie, z godną pozazdroszczenia determinacją. Ich ambicją stanie się zaczernianie obrazu świata bliźnim. W konsekwencji z rzadka
lub prawie nigdy w ich życiu nie pojawi się promień słoneczny, nie przeniknie przez gęstwę złości, gniewów, goryczy, chandry, zmyślonych smutków i absurdalnego przekonania, że choć Bóg stworzył ich do
rzeczy wielkich, to świat z jakichś niejasnych powodów uwziął się na nich.
Smutni panowie i panie, dajcie sobie tej wiosny spokój. Wyjdźcie do parku, wyjedźcie za miasto, zabierzcie rodzinę, przyjaciół i psa. Zobaczcie, jaki piękny świat stworzył Bóg. Dla was! Jak to wszystko
po majowemu kwitnie i rozpachnia się wokoło z nieprawdopodobną nonszalancją. Wyłącznie dla was, drodzy! Przestańcie więc narzekać na ceny benzyny i euro, na sprzedajnych polityków i głupawych urzędników,
małodusznych przełożonych i matołowatych podwładnych, rozwydrzonych nastolatków i stetryczałych staruszków, złośliwych sąsiadów i niewykwalifikowanych fachowców. Dajcie na luz. Popatrzcie w niebo. Na
chmury. Na zieleń drzew. Na tańczące ze sobą barwy, łagodnie zanikające o świcie na horyzoncie. Wciągnijcie głęboko w płuca wieczorne powietrze ze skraju lasu. Uwierzcie, że może być pięknie. Po prostu
pięknie. Odetchnijcie pięknem. Pięknem zaklętym w pogodnych twarzach kochanych ludzi. Choćby na chwilę. Z ludźmi, którzy umieją doceniać urodę świata, lepiej żyje się bliźnim. Dobrze nam z ich uśmiechem,
optymizmem, umiejętnością bagatelizowania drobnych życiowych nieprzyjemności, radością, jaką mają w oczach, gdy stajemy na progu ich domu. Tacy ludzie są bardziej kreatywni od ponuraków, przedsiębiorczy
i pracowici. Są spragnieni życia w najlepszym tego słowa znaczeniu. Moja babcia była taka. Promieniała dobrem na kilometr. Ilekroć pytano ją o receptę na optymizm, odpowiadała: To bardzo ciężka praca.
Całe życie trzeba ćwiczyć charakter. Ćwiczmy więc w sobie umiejętność dostrzegania piękna wokół. Sprawiajmy sobie małe przyjemności, które ogrzeją naszą trudną codzienność. Rynkowski w piosence o darach
losu „niewidzialnych jak powietrze z górskich łąk...” śpiewa właśnie o tym. Do tego nie trzeba wcale pieniędzy. Bóg zapewne błogosławi ludziom, którzy wierzą, że - jak napisano w Piśmie
- gdy Pan kończył kolejne etapy tworzenia ziemi, podobało Mu się to, co uczynił. Grzechem jest więc tej urody nie doceniać!
Pomóż w rozwoju naszego portalu