Dzieci - zdaniem Małego Księcia - „poświęcają czas lalce z gałganków, która nabiera dla nich wielkiego znaczenia, i płaczą, gdy się im ją odbierze.” A ja widzę coraz częściej,
że dorośli traktują ludzi jak lalki z gałganków (bez żadnego znaczenia) pobawią się nimi, znudzą dość szybko i zostawią w zapomnieniu... Kiedyś karnawał miał swój określony czas. Czas szaleństw, błazeństw,
królów jednego dnia, stawiania wszystkiego na głowie, maskarad, bezkarnych wybryków, nieustannej zabawy i korowodów przebierańców. Był to wybuch niepowagi, by potem znów poważnie traktować sprawy poważne.
Teraz karnawał rozciągnął się prawie na cały rok i wszystko ma być zabawne, błazeńskie, poprzebierane, niepoważne...
A co z losem zabawek?
Nie był lubiany, mimo osobistego uroku i poczucia humoru, bo nie sposób było z nim zwyczajnie porozmawiać. Ze wszystkiego chciał zrobić żart, „ubaw”, jak mawiał. - „Jak się dziś
bawisz? - bo ja świetnie” - było jego ulubionym zwrotem. - „On, ona, oni... mnie po prostu tylko bawią” - było jego wyrażeniem opinii o kimś. - „Czym
się przejmujesz? - mawiał. - Baw się tym wszystkim, tylko włącz muzykę! Bawimy się w życie, życie nami bawi się...”.
Był na utrzymaniu rodziców, wieczny student, bywalec różnych pubów, knajp, imprez... Miał zawsze jakiś pomysł na nudę - coraz bardziej zwariowany i ryzykancki. Chorobliwie nie znosił powagi
- co i raz ośmieszał kogoś lub coś w popularnym brukowcu. Lubił zmieniać dziewczyny, o których zwykle mawiał: „Lgną do mnie, ale potem kłopot, bo nie chcą się odkleić”. Traktował je
jak tancerz, co z każdą odtańczy kilka taktów i znika z parkietu. Nie chciał płacić alimentów, ale potrafił znaleźć pieniądze na „zabieg”. Coraz częściej pijany... Któregoś dnia zabawił się
na śmierć - samobójczą i spektakularną... Na pogrzebie zjawiło się sporo podobnych do niego, jednak - prócz rodziców - nikt nie płakał...
Zabawa, maskarada, trochę szaleństwa... są potrzebne czasem w życiu, choć niekonieczne. Ale traktowanie życia jako mniej lub bardziej pijanej imprezy odbiera zupełnie temu życiu i ludziom znaczenie. Przyzwyczajamy się teraz do błazenady w parlamencie, klaunady w kulturze, kabaretów w szkole, „zabawowych” tatusiów, „odjazdowych” imprez (nawet dla dzieci)... i traci się z oczu tragiczny widok nie tylko porzuconych zabawek, ale i tych, których wywalił z balu los-wykidajło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu