Reklama

Zza oceanu

24. podróż biskupa dla polonii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z bp. Ryszardem Karpińskim - Delegatem Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Polskiej Emigracji - rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Ks. Ireneusz Skubiś: - Ksiądz Biskup powrócił z kolejnej podróży do Polonii w Stanach Zjednoczonych. Jaki był cel tej podróży?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bp Ryszard Karpiński: - Była to już 24. podróż od czasu objęcia funkcji Delegata Konferencji Episkopatu Polski, czyli od 2 maja 2003 r. Głównym celem tej podróży była uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej obchodzona w niedzielę 29 sierpnia w Amerykańskiej Częstochowie. Wziąłem w niej udział na zaproszenie ks. prał. Antoniego Czarneckiego - proboszcza parafii pw. św. Józefa w Webster, MA, i krajowego koordynatora Polskiego Apostolatu w USA. Ze strony Episkopatu amerykańskiego patronuje Apostolatowi kard. Adam Maida, arcybiskup Detroit. Oczywiście, zaproszenie to zostało uzgodnione i potwierdzone przez gospodarzy Sanktuarium - Ojców Paulinów w osobie o. Jana Wieliczko, który od roku jest prowincjałem tego zakonu w USA i ma siedzibę przy Amerykańskiej Częstochowie. Sanktuarium to powstało z inicjatywy śp. o. Michała Zembrzuskiego (+2003 r.), który w 1953 r. zakupił farmę na rozległych polach w miejscowości Doylestown, w stanie Pensylwania. Pierwsza kaplica została usytuowana w dawnej stodole, adaptowanej do tego celu, i poświęcona w 1955 r. przez arcybiskupa Filadelfii Jana O’Hare. Natomiast obecny kościół został wybudowany jako pamiątka Milenium Chrześcijaństwa w Polsce i uroczyście poświęcony 16 października 1966 r. przez kard. Jana Króla z Filadelfii przy udziale innych biskupów i ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Lyndona B. Johnsona. Kopia Obrazu, namalowana przez prof. Leonarda Torwita z Polski, została poświęcona przez papieża Jana XXIII w Watykanie 10 lutego 1962 r. i przez cztery lata nawiedzała parafie polonijne w USA. W dolnym kościele znajduje się replika Kaplicy Jasnogórskiej.

- A jak przebiegały same uroczystości?

- Najpierw Komitet Krajowy Apostolatu Polonijnego pod przewodnictwem ks. prał. Antoniego Czarneckiego miał w tutejszym domu rekolekcyjnym „Ave Maria” swoje doroczne zebranie, aby omówić różne sprawy polskiego duszpasterstwa na ziemi amerykańskiej. Obrady te dotyczyły m.in. lepszej współpracy z Konferencją Episkopatu Polski, zapraszania kapłanów do pracy w USA i sali poświęconej polskiemu dziedzictwu narodowemu w Centrum Jana Pawła II w Waszyngtonie. Sama główna uroczystość - Suma w południe zgromadziła ponad 2 tys. wiernych. Wśród nich byli przedstawiciele polonijnych parafii, w których duszpasterze są zaangażowani w ramach Krajowego Apostolatu Polonijnego, przedstawicielki Związku Polek w Ameryce, Siostry Służebniczki Starowiejskie z Prowincji Amerykańskiej i kilkunastu kapłanów. Koncelebrowanej Mszy św. przewodniczył nowy ordynariusz diecezji Buffalo - bp Edward Kmieć, wywodzący się z rodziny polskich emigrantów w Trenton, gdzie też pełnił posługę biskupa pomocniczego, a do niedawna był ordynariuszem w Nashville, TE - jest tam bardzo mało katolików (do 4%). Mam nadzieję, że Polonia w Buffalo czuje się teraz dowartościowana, że na czele tego Kościoła, gdzie jest ok. 40-45% katolików, z których pewnie ponad połowa wywodzi się z polskich emigrantów, staje ktoś, kto również ma polskie korzenie. W koncelebrze wziął udział także nowy biskup pomocniczy polskiego pochodzenia w Detroit, Franciszek Reiss, którego miałem okazję poznać osobiście w lutym br. Mnie przypadła rola kaznodziei. W homilii nawiązałem do słów z Ewangelii o Kanie Galilejskiej: „Czyńcie, co wam mój Syn powie” i mówiłem, jak Syn Maryi przemawia na ziemi amerykańskiej m.in. przez całą sieć polskich kościołów, parafii i organizacji katolickich od 150 lat, od czasów powstania pierwszego osadnictwa polskiego w Panna Maria, w stanie Teksas. Przemawia też przez Amerykańską Częstochowę, która każdego roku przyciąga coraz więcej pielgrzymów (ok. 800 tys. rocznie, ok. 40% z nich to Polacy i Amerykanie polskiego pochodzenia) - także pieszych. Apelowałem do starszej Polonii, aby nie zrywała więzów z parafiami polskimi, a do młodszej, aby chętnie zapisywała się do wspólnot parafialnych, żeby łańcuch polskiej wiary i świadectwa na ziemi amerykańskiej nie został przerwany przez obojętność czy lekkomyślność. W tegorocznej pielgrzymce pieszej na niedzielę 15 sierpnia wzięło udział ok. 3 tys. ludzi z Great Meadows, NJ, z Trenton, NJ, i z Filadelfii. Po południu 29 sierpnia miało miejsce nabożeństwo eucharystyczne z procesją, której przewodniczył również bp Kmieć. W okolicznościowym kazaniu mówiłem o wymiarze społecznym Eucharystii.

Reklama

- A czy Ksiądz Biskup brał udział w innych uroczystościach poza Amerykańską Częstochową?

- Owszem, 24 sierpnia, w liturgiczne święto św. Bartłomieja Apostoła w katedrze pw. Maryi Naszej Królowej w Baltimore, najstarszej stolicy biskupiej w USA, brałem udział w święceniach biskupich kapłana polskiego pochodzenia. Ks. Michał Różański, który urodził się w Baltimore w 1958 r., został wyświęcony na kapłana w 1984 r. Pracował w duszpasterstwie, a od 2000 r. był proboszczem parafii pw. św. Jana Ewangelisty w Severna Park, MD. Za motto swojej posługi biskupiej wybrał słowa z psalmu 110: „Służcie Panu z weselem”. Swoje polskie korzenie podkreślił w herbie biskupim, a mianowicie w górnej części jest nawiązanie do kolorów naszej flagi narodowej: czerwony krzyż, tzw. krzyż św. Michała - w nawiązaniu do imienia chrzcielnego, na białym tle po lewej stronie, i białe róże - w nawiązaniu do nazwiska - na czerwonym tle po prawej stronie. Głównym konsekratorem był kard. William Keeler, arcybiskup Baltimore, który też wygłosił homilię o zadaniach biskupa. Współkonsekratorami byli dwaj biskupi pomocniczy, z których jeden jest już na emeryturze. W ceremonii uczestniczył też 90-letni arcybiskup senior Baltimore oraz ok. 10 innych biskupów gości, przeważnie z metropolii baltimorskiej, ok. 200 kapłanów, 70 diakonów stałych i 1500 wiernych, wśród których byli rodzice nowego biskupa i jego dwaj żonaci bracia z dziećmi. Ksiądz Kardynał wyraził publicznie w katedrze radość z mojej obecności. Bp Różański dużo rozumie po polsku, a nawet trochę mówi. Jego rodzice już urodzili się w Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję, że w osobie nowego biskupa Polonia Amerykańska będzie miała jednego orędownika więcej w gronie biskupów w tym kraju.

- A czy były jakieś spotkania w parafiach polonijnych?

- Tak, miałem kilka spotkań z kapłanami i z wiernymi w parafiach polonijnych. Następnego dnia po przyjeździe do Ameryki przewodniczyłem w nabożeństwie pogrzebowym w parafii pw. św. Józefa w miejscowości Florida, NJ. Zmarła kobieta polskiego pochodzenia, przez wiele lat bardzo czynnie współpracująca z duszpasterzami tej parafii. W samą uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej przewodniczyłem koncelebrowanej Mszy św. w parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Wallington, NJ, i poprowadziłem procesję maryjną ulicami miasta wokół domów przyległych do posesji kościelnej. W niedzielę 22 sierpnia celebrowałem dwie Msze św. (w języku polskim i angielskim) w najstarszej parafii polonijnej pw. św. Antoniego w Jersey City na terenie archidiecezji Newark. Parafia ta w tym roku obchodzi 120. rocznicę swojego istnienia, a jej kościół jest wpisany na listę zabytków. Równocześnie ze względu na zmiany społeczne w centrum miasta grozi jej zamknięcie, choć ambitni parafianie ze swoim duszpasterzem wierzą, że uda im się przetrwać ten kryzys, jeśli większa liczba Polaków i Amerykanów polskiego pochodzenia zechce włączyć się w ich szeregi. W tej parafii kilka dni wcześniej, tj. w czwartek 19 sierpnia, przewodniczyłem koncelebrze polskich i polonijnych kapłanów z archidiecezji Newark. Ponadto odwiedziłem kilka innych parafii polonijnych oraz dwa zgromadzenia sióstr: Służebniczki Starowiejskie i Misjonarki Benedyktynki.

- Dziękuję za relację z pobytu wśród Polonii w USA.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

10 lat temu zmarł Tadeusz Różewicz

2024-04-24 08:39

[ TEMATY ]

wspomnienie

Tadeusz Różewicz

histoiria

wikipedia.org

"Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon" - powiedział o nim Stanisław Grochowiak. 24 kwietnia mija 10 lat od śmierci Tadeusza Różewicza.

"Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak wyglądałaby powojenna poezja polska bez wierszy Tadeusza Różewicza. Wszyscy mu coś zawdzięczamy, choć nie każdy z nas potrafi się do tego przyznać" - pisała o Różewiczu Wisława Szymborska.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję