Przedstawiam epizody z życia mojej rodziny pod okupacją niemiecką (1939-45). W skali kraju podobnych historii były miliony.
Urodziłem się i wychowałem w Kutnie. Tam też pracowałem i zostałem emerytem. We wrześniu 1939 r. nasze miasto zajęli Niemcy. Utworzyli getto, do którego brutalnie spędzili ponad 6 tys. Żydów,
gdzie w strasznych warunkach przetrzymywali ich od czerwca 1940 r. do marca 1942 r. Wielu zmarło, a żyjących Niemcy wywieźli do obozu w Chełmie.
Chcę też podzielić się wspomnieniami mojej mamy: We wrześniu 1939 r. moi rodzice byli kilka lat po ślubie. Mama dostała w posagu piękne meble. Znajomi radzili jej, żeby je podniszczyła. Mama
jednak nie skorzystała z rad. Pewnego razu do ich mieszkania wkroczył umundurowany funkcjonariusz NSDAP. Meble skonfiskował i zostały wywiezione jako łup wojenny do Rzeszy.
Mój dziadek przed wojną był sekretarzem gminy Oporów. Podczas okupacji zamiatał ulice.
Kilkunastoletni chłopak, brat mojej mamy, został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Wolność przyniosła mu armia amerykańska, ale obszar ten zajęli Sowieci na mocy porozumień. Kilka lat po
wojnie wujek umarł.
Nikt z mojej rodziny nie występował do Niemiec o odszkodowania. Chcę więc skierować pytania do pani Steinbach w Berlinie, która tak domaga się odszkodowań dla swoich ziomków: Czy my, Polacy, potomkowie
ludzi, którym zrabowano dorobek całego życia, zabito bliskich, również mamy prawo do odszkodowań z Niemiec? Pragnę Pani tylko przypomnieć, że wojnę rozpętali Niemcy - to oni byli zaborcami niosącymi
śmierć i zniszczenia.
Dlaczego Rząd RP i Prezydent RP nie upominają się o zadośćuczynienie naszych krzywd?
Pomóż w rozwoju naszego portalu