Reklama

Grottaferrata: 1000-lecie klasztoru Bazylianów

W imię jedności Kościołów Wschodu i Zachodu

W dniach od 22 do 26 września 2004 r. klasztor włoskich Bazylianów w Grottaferracie obchodził uroczyście tysiąclecie swojego istnienia. Pozornie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież we Włoszech można spotkać znacznie starsze ośrodki życia monastycznego. Specyfika jubileuszu polega jednak na tym, że odległy zaledwie o 20 km od Rzymu klasztor powstał jeszcze w czasach Kościoła niepodzielonego, zachowując do naszych dni swoją pierwotną bizantyjską tożsamość oraz jedność z Następcą św. Piotra.

Niedziela Ogólnopolska 51/2004

Archiwum

Klasztor w Grottaferrata

Klasztor w Grottaferrata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Korzenie

Mnisi greccy zaczęli osiedlać się w południowych Włoszech począwszy od VI wieku, co wiązało się z ekspansją cesarstwa bizantyjskiego i napływem licznych osadników. W późniejszym okresie Bizantyjczycy znajdowali tu schronienie przed prześladowaniami Persów, ikonoklastów i Arabów. Miejscowa ludność, wychowana na podwalinach kultury helleńskiej, chociaż identyfikująca się z Kościołem łacińskim, przyjmowała ich bardzo życzliwie, zaś hierarchia kościelna, na czele z Papieżem, zapewniała im bezpieczeństwo osobiste wraz z prawem praktykowania świętych obrzędów w rycie wschodnim.
Nic więc dziwnego, że kolonie greckie na Półwyspie Apenińskim mogły pomyślnie funkcjonować, a liczba eremitów i klasztorów wschodnich systematycznie wzrastała. Doszło do tego, że region Kalabrii, gdzie koncentrowało się życie monastyczne, porównywano nawet do góry Athos.

Nil z Rossano

Właśnie tam, w mieście Rossano, urodził się ok. 910 r. św. Nil, późniejszy założyciel klasztoru w Grottaferracie. Bogactwo rodziców i względy, jakimi cieszyli się oni u imperatorów bizantyjskich, pozwoliły mu na zdobycie wszechstronnego wykształcenia. Z czasem założył rodzinę i wszystko toczyło się normalnym rytmem, aż pewnego dnia poczuł powołanie do życia pustelniczego.
Nie wszyscy zgodzą się dzisiaj z jego postanowieniem opuszczenia najbliższych, aby w samotności oddawać się postom i modlitwom. Wówczas jednak takie decyzje budziły powszechny szacunek, przy czym lokalna wspólnota brała na siebie obowiązek pomagania rodzinie eremity.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Życie pustelnicze

Ponieważ były to czasy najazdów saraceńskich, Nil musiał kilkakrotnie zmieniać miejsce swego pobytu. Gdziekolwiek by jednak nie zawitał, ludzie rozumieli od razu, że mają do czynienia ze świętym mężem i oblegali go tłumnie, prosząc o modlitwy oraz rady. Pojawili się także pierwsi uczniowie, którzy odtąd towarzyszyli mu na każdym kroku.
Kiedy w 984 r. Nil zapukał razem z nimi do bram opactwa na Monte Cassino, ówczesny opat Aligeryk udzielił schronienia greckim mnichom w leżącym nieopodal klasztorze św. Michała Archanioła w Valleluce. I tak przez prawie dziesięć lat obie wspólnoty żyły w przyjaźni, połączone jednakowym pragnieniem - całkowitego oddania się Bogu. Sam Nil miał jednak ciągle wątpliwości, czy przebywanie pod ochronnym parasolem bogatego i potężnego klasztoru nie mija się z ideałami, jakie w młodości zadecydowały o jego całkowitym zerwaniu ze światem.
Podobna niepewność dręczyła praskiego biskupa św. Wojciecha, który chroniąc się przed intrygami i niechybną śmiercią w ojczyźnie, osiadł ok. 988 r. w opactwie Monte Cassino. Papież Jan XV pozwolił mu na życie mnisze i Wojciech zabrał się od razu do gorliwego wypełniania rad ewangelicznych. Ponieważ jednak miał trudności z realizowaniem ich w tym klasztorze, udał się do św. Nila z prośbą, aby ten przyjął go do swojej wspólnoty. Sędziwy już wtedy mnich odmówił. Prawdopodobnie miał obawy, że Wojciech będzie się czuł zagubiony w obcym mu greckim rycie. Zatroskany jednak o duchowe dobro młodego biskupa (Wojciech miał wówczas zaledwie 30 lat), wobec gwałtownej reakcji gospodarzy na Monte Cassino na wieść o decyzji św. Wojciecha, polecił go w tajemnicy przełożonemu benedyktyńskiego opactwa na Awentynie w Rzymie. Zanim w 996 r. Wojciech opuścił Wieczne Miasto, udając się na północ w celu podjęcia dzieła ewangelizacji Prusów, spotkali się jeszcze kilka razy. Nieco później świątobliwy Grek miał przewidzieć jego męczeńską śmierć.

Reklama

Grottaferrata

Wizyty Nila w Rzymie związane były z wypożyczaniem rękopisów, które następnie kopiował. Jednocześnie rezydujący tam wówczas cesarz Otton III radził się go chętnie w różnych bieżących sprawach. Kiedy więc ten zdecydował się kolejny raz na zmianę miejsca pobytu, cesarz i papież postanowili zatrzymać Nila przy sobie. On jednak pragnął być nadal tylko zwykłym mnichem, dążącym do pełnego zjednoczenia z Bogiem przez uprawianie srogiej ascezy. Skończyło się więc na tym, że założył nowy klasztor w podrzymskiej Grottaferracie, dokładnie w miejscu, gdzie wcześniej rozciągały się posiadłości słynnego mówcy i filozofa Cycerona.
Po pierwszym klasztorze, w którym 26 września 1004 r. Nil oddał ducha Bogu, pozostała tylko niewielka krypta z zakratowanym metalowymi prętami oknem, stąd nazwa „Grottaferrata” (łac. Crypta ferrata). Podobnie z licznych dzieł, jakie święty mnich skopiował podczas swojego długiego życia, zachowały się jedynie trzy księgi, łatwe zresztą do rozpoznania po drobnym charakterze pisma. Warto zaznaczyć, że zbiory klasztornej biblioteki, znacjonalizowane po upadku Państwa Kościelnego, podobnie jak cały klasztor, przyciągają badaczy z całego świata. Wielkim poważaniem cieszy się także miejscowa pracownia konserwacji książek. Nic więc dziwnego, że ma ona na swoim koncie konserwację takich perełek, jak słynny Kodeks Atlantycki Leonarda da Vinci czy pochodzące z VIII wieku odpisy dzieł św. Efrema.
Większość ludzi przyjeżdża tu jednak po to, aby pomodlić się przed cudowną ikoną Matki Bożej, królującą nad barokowym ikonostasem zakonnej świątyni. Była ona własnością potężnych hrabiów Tuscolo. Kiedy jednak w 1191 r. przegrali oni rywalizację o wpływy w Rzymie, zwycięzcy zadekretowali zburzenie ich miasta. Mieszkańcy, przenosząc się w inne miejsce, zabrali ze sobą wszystko, co uważali za najcenniejsze, a więc także wizerunek Maryi. Ikona i sprawowana w rycie greckim liturgia cieszą się dzisiaj szczególną popularnością u nowożeńców, nie wyłączając tych o łacińskim rodowodzie. Chętnych do zawierania tu małżeństw jest tak wielu, że trzeba czekać w kolejce nawet rok.
Mnisi prowadzą duszpasterstwo bardzo nietypowe, bo chociaż klasztor został podniesiony w 1937 r. do rangi egzarchatu (struktura podobna do diecezji), nie ma praktycznie własnych wiernych. Już za jego murami rozciąga się łacińska diecezja Frascati, natomiast dwie najbliższe katolickie eparchie wschodnie znajdują się w dalekim Lungro (Kalabria) i w jeszcze odleglejszej Piana degli Albanesi (Sycylia). Ta sytuacja sprawia, że wspólnota mnichów odczuwa brak powołań. Jeszcze przed II wojną światową musiał ją ratować metropolita Andrzej Szeptycki ze Lwowa, oddelegowując do Grottaferraty kilku nowicjuszy ze zgromadzenia studytów. Stojący na czele klasztoru egzarcha archimandryta Emiliano Fabbricatore nie traci jednak nadziei: „Jeśli jesteśmy potrzebni, to Pan Bóg da nam powołania”. Tymczasem organizuje rekolekcje, spotkania, otworzył nawet specjalną stronę internetową.
Klasztor w Grottaferracie doświadczał w przeszłości najazdów ze strony okolicznych możnowładców, w związku z czym późniejszy papież Juliusz II, jeszcze jako opat komendatariusz, zabezpieczył go potężnymi murami obronnymi. Cóż, kościelne pieniądze były w każdej epoce łakomym kąskiem dla ludzi tego świata. Znajdowali się wśród nich, oczywiście, i dobroczyńcy, których podobizny można oglądać na olejnych płótnach zawieszonych w klasztornych krużgankach. Jedno z nich przedstawia królową Marię Kazimierę, zwaną Marysieńką, siedzącą na tronie w otoczeniu ośmiu kardynałów. Po śmierci króla Jana III Sobieskiego przebywała ona w Rzymie przez 15 lat i przy tej okazji gościła nieraz u greckich mnichów, wspomagając hojną ręką ich potrzeby.

W imię jedności

Klasztor jest dzisiaj praktycznie samowystarczalny. Wspomniałem już o pracowni konserwacji książek. Ponadto, jakby w nawiązaniu do kopiarskiej działalności św. Nila, zakonnicy drukują na nowoczesnych maszynach księgi liturgiczne w językach greckim i starosłowiańskim. Ich odbiorcami są w jednakowej mierze katolicy obrządku wschodniego, jak i Kościoły nie będące w jedności z Rzymem.
Jeszcze w czasach komunistycznych woziłem dla naszych prawosławnych braci w Polsce opasłe tomiska pisane cyrylicą. Pamiętam, jak na ich widok, wyczuleni ideologicznie celnicy kiwali z aprobatą głowami, biorąc je przypuszczalnie za literaturę radziecką.
Najważniejszym celem mnichów pozostaje dążenie do świętości przez codzienne wgłębianie się w Misterium samego Boga. Wspólnotowa Eucharystia i Liturgia Godzin, modlitwa indywidualna i asceza wypełniają poszczególne pory dnia. „Usiądź sobie w celi, a ona cię wszystkiego nauczy” - słyszy się tu nieraz.
Jednocześnie wspólnota uważa za swoje powołanie rozwijanie dialogu między chrześcijańskim Wschodem a Zachodem. W klasztorze goszczą często różni prawosławni dostojnicy, utrzymywane są bliskie relacje z Patriarchatem Ekumenicznym Konstantynopola oraz ze wschodnimi monastyrami, organizuje się sympozja naukowe. „Mamy nadzieję, że nasz jubileusz będzie kolejnym krokiem na drodze do budowania jedności” - powiedział archimandryta Emiliano Fabbricatore. Niezależnie od tego, klasztor w Grottaferracie jest już teraz najlepszym dowodem na to, że Kościoły Wschodu i Zachodu mogą żyć w przyjaźni, nie tracąc niczego ze swej tożsamości.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Niedziela legnicka 16/2006

Karol Porwich/Niedziela

Monika Łukaszów: - Wielkanoc to największe święto w Kościele, wszyscy o tym wiemy, a jednak wielu większą wagę przywiązuje do świąt Narodzenia Pańskiego. Z czego to wynika?

CZYTAJ DALEJ

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

[ TEMATY ]

Gorzkie żale

Grób Pański

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Autorem tekstu i struktury Gorzkich Żali jest ks. Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo. Pierwszy raz to pasyjne nabożeństwo wyśpiewało Bractwo Świętego Rocha w 13 marca 1707 r. w warszawskim kościele Świętego Krzyża i w szybkim tempie zyskało popularność w Warszawie, a potem w całej Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję