I to dziecko żyje!
W niedzielę 4 lipca 1976 r. z parafii Pustynia (diecezja tarnowska) wraz z księdzem proboszczem przybyli rodzice z czworgiem dzieci, aby dziękować Matce Bożej za ocalenie życia ich córki, 10-letniej Beatki. Wszyscy oni wzięli udział w prelekcji wygłaszanej codziennie w kaplicy św. Józefa na temat cudów i łask doznanych za pośrednictwem Matki Bożej Jasnogórskiej. Prelegent - nie wiedząc o obecności księdza proboszcza z parafii Pustynia - pośród wielu przykładów przytoczył również wydarzenie wypadku drogowego i ocalenie życia Krzysztofa.
Po skończonej prelekcji do pulpitu podszedł ksiądz proboszcz z Pustyni, a wraz z nim rodzice i ich uratowana córka. Ksiądz przedstawił się wszystkim i potwierdził autentyczność opowiadanego przed chwilą faktu. Wręczając prelegentowi zeznanie podpisane przez siebie i rodziców Beatki, powiedział: „Ale my dzisiaj przybywamy z nowym faktem, z nowym dowodem potęgi i dobroci Matki Bożej Jasnogórskiej. Widzicie Państwo tutaj tę dziewczynkę i jej rodziców. Według orzeczenia lekarzy, ta dziewczynka z mojej parafii, o imieniu Beata, w lipcu ubiegłego roku miała być już w grobie. Tymczasem Matka Boża Częstochowska sprawiła cud - to dziecko żyje i jest zupełnie zdrowe!”. Ksiądz proboszcz przedstawił następnie skrótowo słuchaczom - bardzo zainteresowanym i wzruszonym - treść przekazanego zeznania.
Beata, wracając z niedzielnej Mszy św., 13 kwietnia 1975 r. doznała tak wielkich boleści brzucha, że nie mogła dojść do domu. Lekarz stwierdził, że w brzuchu dziecka jest duży guz i chcąc go usunąć, trzeba koniecznie przeprowadzić operację. Potwierdzono to w szpitalu w Rzeszowie; lekarze poważnie obawiali się, czy dziecko przeżyje tak ciężki zabieg, ale nie było innego wyjścia - operacja była konieczna. Trwała ona dwie i pół godziny. Po operacji lekarze powiedzieli rodzicom, że dziewczynce usunięto guz wielkości główki noworodka. Co prawda, przeżyła operację, ale niestety rokowania były tragiczne. Był to bowiem nowotwór złośliwy, mający już liczne przerzuty, dochodzące do serca i kręgosłupa. A więc stan beznadziejny! Lekarze orzekli, że Beatka ma przed sobą najwyżej trzy miesiące życia!
Stało się jednak inaczej. Już na trzeci dzień po operacji Beata o własnych siłach, bez niczyjej pomocy, podeszła do umywalki na sali szpitalnej, by się umyć. Po dziewięciu dniach dziecko wróciło do domu. Potem zastosowano naświetlanie lampami. Co trzy miesiące dziewczynka jeździła na kontrole, podczas których lekarze, nie kryjąc zdziwienia, że ona żyje, stwierdzali bardzo dobry stan jej zdrowia.
Podobnie jak w przypadku Krzysztofa, zastosowano to samo „lekarstwo” - żarliwą modlitwę do Matki Bożej. Wraz z rodziną, odprawiającą nowennę do Matki Bożej Jasnogórskiej o uratowanie życia dziecka, modliła się cała parafia.
Świadectwo to ksiądz proboszcz zakończył stwierdzeniem: „Zachęceni pierwszym przypadkiem - uratowania życia Krzysztofa - powtórnie przypuściliśmy szturm modlitwy do Matki Bożej Częstochowskiej, i oto widzicie skutek: oglądacie zdrowe dziecko, które w ubiegłym roku miało pożegnać ten świat”.
KONIEC
Od Redakcji
Opis jasnogórskich cudów i łask można by kontynuować bez końca. Niedziela musi jednak dać szansę innym, równie pasjonującym tekstom. Zainteresowanych tematem odsyłamy do nowego, uzupełnionego wydania książki: Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Jasnogórskiej Matki Bożej dawniej i dziś, Paulinianum, Jasna Góra, ul. o. A. Kordeckiego 2, 42-225 Częstochowa, tel. (0-34) 377-77-77.
Pomóż w rozwoju naszego portalu