Czy Rosja jest przyjazna Polsce? „Zabawne pytanie!” - powie każdy, kto śledzi wydarzenia ostatnich tygodni. Na Kremlu zwyciężyło bowiem nastawienie wobec Polski wrogie. Zauważył to niechybnie prezydent Białorusi i dlatego pozwolił sobie na niewybredne ataki przeciw naszemu krajowi, których nie powinniśmy lekceważyć...
Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja wewnętrzna w Rosji, zatem nie wiemy, czy jej obecna wrogość to zjawisko trwałe. Niestety, historia uczy, że niemal zawsze byliśmy ością w gardle Moskwy i trzeba się spodziewać raczej dalszego zaostrzenia kursu niż wiosennej odwilży.
Cały ten wstęp był mi potrzebny jako tło dla dwu informacji, które wyczytałem niedawno w prasie. Informacja pierwsza: włoski koncern metalurgiczny Lucchini (właściciel Huty Warszawa, którą ponoć uratował swego czasu od upadłości) sprzedał większość swych akcji rosyjskiemu koncernowi Siewierstal. Tym samym Rosjanie przejęli kontrolę nad tym ważnym zakładem o strategicznym znaczeniu. Wiadomość druga: rosną inwestycje rosyjskie w Polsce. Wprawdzie, według ocen oficjalnych, stanowią one zaledwie 2 proc. inwestycji zagranicznych między Bugiem a Odrą, jednak rosyjski kapitał wchodzi do nas również w postaci firm pośredniczących, zarejestrowanych np. na Cyprze, w Panamie czy na Wyspach Dziewiczych...
Teoretycznie powinniśmy się cieszyć z tych faktów: jest ruch w interesie, korzysta na tym Skarb Państwa, a i tzw. szary obywatel, bo nie ubywa miejsc pracy. Jeżeli jednak ważne podmioty gospodarcze przechodzą w obce ręce, np. Niemców (energetyka, banki), słusznie niepokoimy się o przyszłość naszej suwerenności, i to mimo tego, że będąc wraz z nimi w tej samej organizacji pod nazwą Unia Europejska, mamy pewne instrumenty oddziaływania na zachodnich sąsiadów, a poza tym Niemcy nie są, jak dotąd, naszym wrogiem. Z Rosją rzecz się ma zgoła inaczej: wróciła, by tak rzec, na ścieżkę wojenną, zachowuje się jak wróg. Zwiększanie rosyjskiej mocy gospodarczej w Polsce jest w tej sytuacji nadzwyczaj groźne, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę powiązania rosyjskiego biznesu ze służbami specjalnymi, z KGB na czele.
Czy można tej groźbie zaradzić, skoro mamy wolny rynek? Można! Dziś, wobec antypolskiego kursu Kremla, rząd w Warszawie dostał do rąk dostateczne narzędzie nacisku. Może postawić sprawę jasno: albo Moskwa ów wrogi kurs zmieni, albo swoboda działania rosyjskiego biznesu w Polsce zostanie ograniczona. Albo - albo. Czy premier Belka i jego rychły następca zechcą z tej możliwości skorzystać? Czy starczy im odwagi? A jest ona potrzebna, i to niemała, bo przecież Rosja może zakręcić kurek z gazem...
Pomóż w rozwoju naszego portalu