Reklama

Będziesz miłował...

Niedziela Ogólnopolska 27/2006, str. 10

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Zbigniew Suchy: - Księże Arcybiskupie, na temat lustracji rozmawialiśmy na łamach „Niedzieli” już kilkakrotnie. Niemniej wydarzenia, które w tej chwili medialnie bombardują Kościół w Polsce, skłaniają, by zapytać Księdza Arcybiskupa nie tylko jako pasterza przemyskiego, ale jako przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, dlaczego Episkopat jakimś zdecydowanym głosem nie przeciwstawi się tym niewątpliwym manipulacjom. Jest bowiem ukryty podtekst tych ujawnień, pewien misternie układany scenariusz owej rzekomej troski, płynącej z niektórych środowisk, o oczyszczenie Kościoła.

Abp Józef Michalik: - Konferencja Episkopatu Polski w marcu, po wspólnej dyskusji, wydała oświadczenie na temat lustracji, na temat tego, co się dzieje w stosunku do duchownych. Myślę, że jest to solidny punkt odniesienia, wspólnie wypracowany. Niestety, trzeba też powiedzieć, że nie ustalono jednakowego, wiążącego dla wszystkich diecezji sposobu załatwiania tych spraw, zostawiając to poszczególnym ordynariuszom - a to po prostu dlatego, że niektórzy z nich wcześniej utworzyli już komisje historyczno-weryfikacyjne, mając do tego zresztą prawo. W tych diecezjach przyjęto zasadę, że komisje diecezjalne przejmą akta i będą decydować o tym, w jakiej formie, kiedy i po jakich badaniach będą ujawnione wyniki prac tych gremiów.
W moim przekonaniu, i w tej sytuacji nie można odejść od zasad. Nie wolno mianowicie odejść od prawdy, uczciwości, przebaczenia, miłości, ale także od zasady sprawiedliwości dotyczącej jednakowo duchownych i świeckich. Wielkim błędem - dzisiaj widzimy to coraz wyraźniej - była gruba kreska, bo to oznaczało zapomnieć o przeszłości, wymieszać dobro i zło, przestępców i ofiary, nie oceniać tego, co było złe, nie oddać sprawiedliwości pokrzywdzonym.
Ówcześni przywódcy ujawnili nieznajomość narodu, a bali się zbyt surowych rozrachunków. Nie zauważyli, że w tamtym czasie, czasie ogólnego poczucia solidarności, świeżej pamięci mijających dni totalitaryzmu i uzyskanej wolności, wiele mechanizów społecznych udałoby się uzdrowić poprzez wybaczenie, do którego byliśmy wówczas bardzo skłonni. Ludzie, którzy z własnej woli, a nie z przymusu włączyli się w system niszczenia ludzkiej wolności i godności, wówczas ujawnieni, dzisiaj byliby już po proponowanym okresie 10 lat odsunięcia od piastowania najwyższych urzędów publicznych. Ten czas byłby dla nich okresem oczyszczenia i dzisiaj, uznawszy swój błąd, mogliby się przyłączyć do troski o budowanie dobra. Tymczasem okłamane społeczeństwo zostało poniżone poprzez fakt, że ludzie, którzy doznali krzywdy, po raz kolejny zostali zepchnięci na margines życia, w stan nędzy, a ich prześladowcy nadal piastowali intratne urzędy lub z ironicznym uśmiechem pobierali wysokie emerytury.
To musiało wywołać rozgoryczenie i poczucie to tkwi ciągle w narodzie, narasta i teraz wybucha. Jest już o wiele za późno - ale na naprawę zła nigdy nie jest za późno. Jednak rozgoryczeni stają się coraz mniej otwarci na przebaczenie, a prześladowcy w poczuciu bezkarności nie są też zdolni przyjąć prawdy o swojej działalności niszczącej tkankę narodu. Gruba kreska umocniła pokolenie starych koniunkturalistów, którzy wykorzystując układy, mocni świadomością zależności od ich wiedzy, czują się bezkarnie.
To chyba Aleksander Wat powiedział kiedyś, że przyjdzie taki czas, iż świat uwierzy bardziej kłamstwom oprawców niż łzom ofiar. I przykład tego mamy dzisiaj. Media nie nagłaśniają martyrologii Kościoła, której symbolem jest sługa Boży ks. Jerzy Popiełuszko i dziesiątki pomordowanych księży Zychów, Niedzielaków i innych. To tylko symbol tysięcy kapłanów, którzy się nie ugięli, ale odważnie stawali w obronie krzywdzonych. Ponosili za to wielkie cierpienia, wielu z nich do śmierci włącznie. W ogniu tej bezwzględnej walki, będącej przedłużeniem męczeństwa Prymasa Tysiąclecia i bp. Kaczmarka, niektórzy ulegali zastraszeniu, być może szantażowani, nie mieli na tyle siły, by odmówić współpracy. I dziś z tych ofiar chce się zbudować obraz Kościoła kolaborującego, z cynicznym pominięciem Kościoła męczeńskiego. To jest bolesne i krzywdzące. Dlatego tytuł tej refleksji brzmi jak nakaz, jak przypomnienie zasadniczego prawa ludzkości: będziesz miłował. Dziwi postawa ongisiejszego ministra, który przed laty, mając dostęp do teczek, zgodnym chórem ze zwolennikami grubej kreski uparcie twierdził, że w archiwach nie ma nic, że na ich podstawie nie można niczego udowodnić - a dziś, opierając się na tych samych archiwach, staje w pierwszym szeregu zamazywania prawdy i oskarżania księży. Może jednak coś było, a tylko zdawało się, że to skrzętnie usunięto. I pewnie, jak to się w kłamstwie zdarza, nie dało się przewidzieć wszystkiego i znalazły się gdzieś kopie zniszczonych materiałów, a teraz trzeba znów szukać uzasadnień nowych, równie nieprawdziwych jak dawne. Czy nie prościej byłoby przyjąć prawdę, nawet bolesną, o sobie i o całym systemie?
Owszem, trzeba oddać sprawiedliwość pokrzywdzonym i tylko oni mogą przebaczyć.
Już to kiedyś powiedziałem. Nie mam zamiaru a priori czynić żadnych kroków wobec księży, którzy zostaną oskarżeni o kolaborację przez prasowe denuncjacje. Nie Kościół stworzył ten nieludzki system i nie jego rzeczą jest wymierzanie sprawiedliwości, dociekanie prawdy czy oskarżanie w tej kwestii. Zresztą, nie ma możliwości do jej dotarcia. Kościół w tym totalitarnym starciu był i jest, i pozostanie pokrzywdzony i zwycięski. Księża byli obywatelami jak wszyscy, z tą tylko różnicą, że bardziej inwigilowani, łamani i kuszeni. I dzisiaj nie wolno ich skrzywdzić przez odłączenie od zasad stosowanych wobec wszystkich obywateli, dobrych i złych. Pokuta i nawrócenie obowiązuje jednakowo każdego człowieka. Uzdrowienie narodu może nastąpić tylko przez odcięcie się od źródeł choroby, która nie tkwi w księżach. Zarazki są ciągle gdzie indziej!
Jedynie komplementarne opracowanie minionych czasów, które ujawni najpierw promotorów i prowokatorów, zleceniodawców i ludzi, którzy do dziś za tamtą działalność pobierają sute wynagrodzenia kosztem podatków skrzywdzonych, a potem ludzi współpracujących, w tym także księży, jest działaniem, którego Kościół się nie boi i wobec którego wyników zajmie swoje stanowisko. Także wobec księży, którzy w sposób świadomy, może nawet cyniczny, działali przeciw współbraciom i Ojczyźnie. Innej drogi nie ma. Skoro są dzienniki, które w swoim budżecie uwzględniają pokaźne sumy na zapłacenie odszkodowań dla ludzi pokrzywdzonych przez niefrasobliwe zabawy ich redaktorów, to spróbujmy być poważni i nie narażajmy na szwank ludzkiego zaufania oraz godności Kościoła, wchodząc na scenę tego teatru.

- Mam wrażenie, że wszyscy tu powielamy pewne medialne oczekiwania. Moja teza jest taka, że - po pierwsze - nie chodzi o prawdziwe katharsis, czyli o oczyszczenie, bo gdyby tak było, to należałoby ukazać całą historię Kościoła w okresie komunizmu i wtedy wyszłoby, że tych, którzy się załamali, jak to Ksiądz Arcybiskup mówi, byłoby zdecydowanie mniej niż pozostałych i Kościół ukazałby się w pięknym świetle.
Po drugie - Ksiądz Arcybiskup powiedział, że kiedy kardynałowie z Europy i świata zobaczyli polską młodzież na krakowskich Błoniach, powiedzieli: „Wy możecie zrobić jeszcze bardzo wiele, ponieważ tam, wśród tej młodzieży, są księża”. Czy pewna prawidłowość ujawniania rzekomych współpracowników - kapłanów nie nasuwa aby wniosku, że chodzi o to, żeby młodzież odeszła od księży?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Niewykluczone, że tak jest. Dziwne na przykład jest w tym wszystkim, że teczki, które spowodowały tak wiele szumu wokół księdza wrocławskiego, znaleziono nie we Wrocławiu, ale w Warszawie. Jakąś drogą musiały tu dotrzeć - i to też kolejny znak zapytania. Myślę, że tych znaków zapytania będzie jeszcze wiele i że będą następne, przy tym trzeba pamiętać, że nie do wykluczenia są również manipulacje i falsyfikaty - lecz i tego nie trzeba się bać. Każdy człowiek powinien zaufać mocy prawdy i strzec jej, bo Bóg jest Prawdą. Kościół ufa mocy Prawdy. Nie powinniśmy dać się przestraszyć, nawet jeśli kolejnych ludzi będą ujawniać, bo od tego Kościół nie upadnie. Trzeba uszanować to, co w Warszawie powiedział Papież: nie stroić się w togę sędziów zarozumiałych wobec oskarżanych ludzi, bo wszyscy jesteśmy słabi i grzeszni - jeden w tej dziedzinie, drugi w innej - a i pycha przeszkadza nam we właściwym spojrzeniu na siebie.
Trzeba natomiast powiedzieć, że tak proponowane oczyszczenie Kościoła będzie sztuczne, jeśli cały naród nie będzie się oczyszczał, jeśli ci, którzy popełnili zło, ci, którzy nakręcali cały ten aparat przemocy i kłamstwa, nie zostaną ujawnieni i oczyszczeni. Jak dotychczas trwa groźna manipulacja - wytworzyły się mity o uwikłaniach w pewnych środowiskach, tzw. intelektualnych, środowiskach zarówno katolickich, jak i innych w Polsce, które w galopujący sposób tracą zaufanie, bo chcą być sędziami narodu, ba, chcą być sędziami Kościoła, a nawet Pana Jezusa. Wydaje mi się, że oczyścić musi się ten, kto się zabrudził, a nie ten, kto jest czysty. Zabrudzona nie jest inteligencja, prasa, środowisko, tylko konkretny człowiek. Cały problem w tym, jak mu pomóc odnaleźć drogę do oczyszczenia. To nie biskupi, nie Kościół spowodował to, co się stało, i nie Kościół ma moc uzdrowienia polityków, ale wszyscy uczciwi ludzie muszą starać się dokonywać tego oczyszczenia. Kościół natomiast ma w tym procesie pomagać, mimo że jest świadomy, iż jakiś kolejny zakonnik czy kolejny ksiądz zostanie ujawniony w swej słabości. Chociaż szlachetniej by na pewno było, żeby sami mający coś na sumieniu potrafili to zrozumieć.

- Kiedyś wydawało się, że najlepiej oddać teczki. Dzisiaj okazuje się, że nie do końca. Teczki z Wrocławia są w Warszawie... Natomiast słuchając Księdza Arcybiskupa, pomyślałem, że może dobrze by było, żeby stworzyć taką sytuację, iż tam, gdzie komisje są rzeczywiście mało zasadne, może pomóc biskup, jako ojciec. Gdyby tak zaapelować do księży, którzy z różnych powodów mieli w tamtym czasie takie czy inne dylematy, żeby przyszli do biskupa jako do ojca i opowiedzieli o tym. I kiedy zaistnieje sytuacja, że nazwisko jakiegoś księdza zostanie ujawnione w taki sposób, jak to miało miejsce dotychczas, wtedy biskup diecezji może powiedzieć, że już o tym wiedział od trzech miesięcy czy wcześniej, że ten ksiądz mu to wyznał. Czy nie byłby to pewien sposób wyjścia naprzeciw moralnym dylematom tych księży, którzy - co tu ukrywać - muszą dziś w większości bardzo cierpieć, a z drugiej strony stworzyłoby to bardzo pastoralną sytuację, że cierpienie powinno się wyznać ojcu, bo wiadomo, że na rynku świata tego się nie sprzedaje...

- To jest apel, który brzmi od dawna. Może on nie zaistniał w takiej formie, ale całym sercem zachęcam do uwolnienia się od ciężaru negatywnej przeszłości. Zawsze najważniejszy jest człowiek - mimo wszystko. Ksiądz, który został złamany, dzisiaj jest najważniejszy. Zwycięski prześladowany jest i pozostaje skarbem Kościoła, ale ten, który prześladował, który współpracował, jest raną Kościoła, którą trzeba zaleczyć, uzdrowić. A na to nie ma innego sposobu, tylko on sam musi to uznać. Jeśli uzna, urośnie w swoich oczach, odzyska zdrowie sumienia. Wtedy potrafi oczyścić się we właściwy sposób przed Panem Bogiem. Każdy ksiądz dobrze wie, że Bóg jest miłosierny, ale grzech publiczny musi być publicznie „odwołany”, aby przestał być zgorszeniem. Grzech tajemny, nikomu nieznany - jest przebaczony na spowiedzi i już nie istnieje. Natomiast przestępstwo zewnętrzne jest jednak przekroczeniem zewnętrznym praw drugiego człowieka i trzeba zewnętrznie się z niego wycofać. Całym sercem jestem za tym, żeby wszyscy ludzie, także księża, sami dokonali tego oczyszczenia i zaczęli nowe życie. Niech nie czekają na to, że człowiek o sumieniu jeszcze brudniejszym niż ich będzie ich oczyszczał. Lepiej, zdrowiej będzie, jeśli dokonają tego sami.
Największą bolączką są ludzie, którzy uważają, że nic się nie stało. Proszę zapytać prokuratorów, którzy po wojnie skazywali na śmierć polskich patriotów - wszyscy uważają się za niewinnych. Różnica w winie może być wielka, ale mimo wszystko to jest problem zagubionego sumienia i to sumienie powinno się uzdrowić, ożywić, bo kiedy ludzie przestaną słuchać sumienia, to koniec cywilizacji jest bliski.

- Bardzo dziękuję. Myślę, że ta ostatnia myśl jest pewną wskazówką, jakąś ścieżką na tej drodze. Myślę też, że relacja ksiądz - biskup, relacja ojcowska jest podejściem najbardziej eklezjalnym, najbardziej ewangelicznym. Bóg zapłać za rozmowę!

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

23 kwietnia świętujemy Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich

2024-04-23 07:38

[ TEMATY ]

książki

Fotolia.com

23 kwietnia obchodzony jest ustanowiony przez UNESCO Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich. W całym kraju w bibliotekach i księgarniach odbywać się będą spotkania z autorami, seanse głośnego czytania, wystawy i odczyty. W tym roku święto odbywa się pod hasłem "Czytaj po swojemu”.

Święto organizowane jest przez UNESCO od 1995 roku, jednak jego geneza sięga 1926 roku. Pomysł zrodził się w Katalonii, a inicjatorem tego wydarzenia był wydawca Vicente Clavel Andres. Kilka lat później w 1930 roku święto zaczęto oficjalnie obchodzić w Hiszpanii, a od 1964 roku także w pozostałych krajach hiszpańskojęzycznych. Data 23 kwietnia jest symboliczna dla literatury światowej, gdyż w ten dzień zmarli wybitni poeci Miguel de Cervantes, William Szekspir oraz Inca Garcilaso de la Vega. Zgodnie z długą tradycją w Katalonii, kobiety obdarowywano w ten dzień czerwonymi różami, mającymi symbolizować krew pokonanego przez św. Jerzego smoka. Z czasem kobiety zaczęły odwzajemniać się mężczyznom podarunkami w postaci książek.

CZYTAJ DALEJ

Z Czech przez Polskę do nieba

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Tadeusz Jastrzębski

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół pw. św. Jana Chrzciciela

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół
pw. św. Jana Chrzciciela

Urodził się zaledwie 10 lat przed chrztem Polski. Śmierć męczeńską poniósł już jednak w czasach, kiedy nad Wisłą władcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia świętych relikwii. Czy Polska byłaby dziś tym samym krajem, gdyby nie św. Wojciech, jego związki z naszym państwem oraz przyjaźń z cesarzem?

Św.Wojciech został biskupem Pragi jako 27-letni mężczyzna. Jak podają jego biografowie, do katedry miał wejść boso, co prawdopodobnie symbolizowało ewangeliczną prostotę przyszłego męczennika. Potwierdzeniem tej tezy są inne historyczne źródła, według których wiadomo dziś ponad wszelką wątpliwość, że Wojciech nie dysponował wielkim majątkiem. To, co posiadał, miało służyć sprawowaniu kultu, zaspokajaniu potrzeb miejscowego kleru oraz jego osobistemu utrzymaniu.

CZYTAJ DALEJ

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

2024-04-23 12:01

[ TEMATY ]

Sosnowiec

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Karol Porwich "/Niedziela"

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego.

Decyzję Papieża ogłosiła dziś w południe (23 kwietnia 2024) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Mianowany biskupem sosnowieckim bp Artur Ważny urodził się 12 października 1966 r. w Rzeszowie. Święcenia prezbiteratu przyjął 25 maja 1991 r. w Tarnowie. 12 grudnia 2020 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. Święcenia biskupie przyjął 30 stycznia 2021 r. Jego dewizą biskupią są słowa: „Patris corde” („Ojcowskim sercem”). Bp Ważny w swojej dotychczasowej posłudze duszpasterskiej współpracował z różnego rodzaju ruchami i stowarzyszeniami, wiele czasu poświęcał też małżeństwom i rodzinom. Głosił rekolekcje w wielu krajach europejskich, w Ameryce Południowej oraz w USA. Jest autorem takich książek, jak: „Ewangelia bez taryfy ulgowej”, „Jesteś źrenicą Boga” czy „Warsztat św. Józefa”. Ponad dwadzieścia razy pielgrzymował pieszo w pielgrzymce z Tarnowa na Jasną Górę. W Konferencji Episkopatu Polski pełni funkcję przewodniczącego Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa, wchodzi też w skład Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję