Reklama

Niemy strach i niema wdzięczność

Biologiczne relacje między matką a rozwijającym się w jej łonie dzieckiem są w zasadzie znane medycynie. Z filmu „Niemy krzyk” wiemy, że dziecko w łonie matki może odczuwać ból, tak jak odczuwa go człowiek dorosły, gdy mu się wyrządza krzywdę fizyczną. Natomiast relacje natury psychicznej między matką a będącym w jej łonie dzieckiem zawsze będą formułowane w formie hipotez, z powodu całkowitego braku relacji dziecka. To nie znaczy jednak, że nie ma żadnych zachowań dziecka wywołanych przeżyciami matki. Opisane poniżej zdarzenie jest tego przykładem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta i Zbigniew byli w zasadzie zgodnym małżeństwem. Mieli w dużym mieście mieszkanie składające się z jednego pokoju dużego, jednego małego oraz malutkiej kuchni i łazienki. Przy dwójce dzieci było ciasnawo, ale jakoś żyli na poziomie gierkowskiej średniej krajowej. Gdy Marta stwierdziła, że jest w ciąży, wpadła w panikę. Nie udzielał się jej stoicki spokój Zbigniewa. Postanowiła ciążę usunąć, ale dręczyły ją wątpliwości. Zwierzała się więc matce, siostrom i najbliższym przyjaciołom ze swojej udręki. Wydaje mi się, że szukała jakiejś zdecydowanej rady, a może wsparcia przeciwko wyrzutom sumienia (?). W końcu podjęła decyzję: „tego dziecka mieć nie będę”. Były to ostatnie lata, gdy z przyczyn ekonomicznych można było otrzymać skierowanie od rejonowego ginekologa na „zabieg”.
Marta udała się do ginekologa w swojej przychodni rejonowej i przedstawiła lekarzowi cel swojej wizyty. Lekarz Martę zbadał, orzekł, że płód jest prawidłowo rozwinięty, a po oświadczeniu Marty, że będzie to jej pierwszy „zabieg”, wyznaczył jej drugą wizytę za dwa dni. Drugim razem Marta była ostatnią pacjentką, a wizyta trwała prawie godzinę. Lekarz przedstawił jej wielostronne skutki „zabiegu”: zdrowotne i psychologiczne. W szczególności rozwinął te ostatnie, zapewniając Martę, że po usunięciu ciąży nie będzie już tym samym człowiekiem, bo nigdy nie pozbędzie się obrazu dorastającego, nieżyjącego dziecka. Nie pozbędzie się snów, w których pojawia się ten chłopczyk czy ta dziewczynka. 12% kobiet nie wytrzymuje psychicznie tej wewnętrznej walki o zapomnienie zabicia dziecka i musi być leczona przez psychiatrę. Sposób przedstawienia problemu przez lekarza był nie tylko rzeczowy, ale jakby przyjacielski, bez dystansu. Marta poddała się. Jeszcze w domu martwiła się, gdzie postawią to łóżeczko, jeszcze popłakiwała, ale w tych trudnych dla niej dniach miała oparcie w Zbigniewie.
Mikołaj przyszedł na świat zdrowy i w terminie. Miejsce na łóżeczko znalazło się, a starsze rodzeństwo zaakceptowało malucha, bo był cichutki, jakby przepraszał, że się tu pojawił. Mikołajek miał nieprzeciętną urodę i nieprzeciętne usposobienie. Był blondynem, z ciemnymi brwiami, rzęsami i oczami. Słuchał zawsze uważnie, co się do niego mówiło, patrzył w oczy długo, jakby chciał coś w nich wyczytać. Nie był dzieckiem wesołym, rozbawionym, raczej zamkniętym w sobie, odnoszącym się z dużą rezerwą do obcych. Gdy miał ok. 4 lat, Marta wykonywała badania okresowe. Z wynikami dotyczącymi spraw kobiecych udała się do „swojego” ginekologa, a że nie było z kim zostawić Mikołajka, wzięła go ze sobą. Mikołajek nie został w poczekalni, gdyż Marta już była badana, lekarz miał tylko obejrzeć wyniki dodatkowych badań. Weszli więc razem do gabinetu. Lekarz wziął od Marty wyniki i nie zdążył cofnąć się za biurko, gdy Mikołajek rzucił się mu na szyję, objął go, mocno się do niego przytulił i tak nic nie mówiąc, dobrą chwilę trzymał lekarza w objęciach. Marta, nieprzygotowana na takie wydarzenie, próbowała zwrócić uwagę Mikołajka na niewłaściwość takiego zachowania, ale lekarz popatrzył na nią i powiedział: on czuje, albo nawet wie, więcej niż przypuszczamy, chociaż nie potrafi tego opowiedzieć. Po wizycie Mikołajek pytany przez matkę, dlaczego tak postąpił u lekarza, dawał wymijające odpowiedzi.
Opisane wydarzenie nasuwa wiele pytań: w związku z usposobieniem Mikołajka, jest wykluczona jednorazowa eksplozja uczucia do obcego człowieka. I dalej, skoro Mikołajek nigdy przedtem nie widział na własne oczy owego lekarza, jak mógł poznać swojego wybawcę, czy widział go oczyma matki, będąc jeszcze w jej łonie, czy poznał go po głosie? To całe wydarzenie jest nie tylko trudne do autorytatywnego wyjaśnienia, ale zmusza do głębokiej refleksji, a jego tajemniczość zawiera też ładunek piękna.
Drogi Czytelniku, daję Ci słowo honoru, że artykuł ten nie jest pisany „na fali” ani na żadne zamówienie polityczne, a opisane tu wydarzenia naprawdę miały miejsce. Zmieniłem tylko imiona bohaterów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Farmaceuci i lekarze do MZ: recepta na pigułkę "dzień po" wymaga zgody rodziców

2024-04-18 07:09

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Farmaceuci, lekarze i położne ostrzegają Ministerstwo Zdrowia, że wystawianie recept farmaceutycznych na pigułkę "dzień po" osobom niepełnoletnim bez zgody rodzica może być niezgodne z prawem. Są też przeciw "sprowadzaniu zawodów medycznych do roli usługodawców, a pacjentów do roli klientów".

Od 1 maja tzw. pigułka "dzień po" ma być dostępna dla osób powyżej 15. roku życia na receptę farmaceutyczną. Usługa będzie realizowana w aptekach, które zgłoszą akces do programu Ministerstwa Zdrowia i podpiszą w tej sprawie umowę z NFZ.

CZYTAJ DALEJ

Katecheci pielgrzymowali do grobu św. Jadwigi

2024-04-18 16:30

Archiwum prywatne

Pierwsza pielgrzymka katechetów do Trzebnicy

Pierwsza pielgrzymka katechetów do Trzebnicy

Organizatorem pielgrzymki był Wydział Katechetyczny Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. To nowa inicjatywa w diecezji.

Do Trzebnicy dotarło ok. 30 osób. Pielgrzymowanie rozpoczęło się Eucharystią, której przy Grobie św. Jadwigi w Bazylice w Trzebnicy przewodniczył ks. Paweł Misiołek, wikariusz parafii św. Maksymiliana Kolbego w Jelczu-Laskowicach, nauczyciel religii w Szkole Podstawowej nr 2 im. Marii Skłodowskiej-Curie w Jelczu-Laskowicach, koncelebrował ks. Mariusz Szypa – dyrektor Wydziału Katechetycznego.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję