12 listopada br. w Międzyrzeczu rozpoczynamy trzyletnie przygotowania do jubileuszu 1000-lecia śmierci Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna - Pierwszych Męczenników Polski. Wydarzenie ważne, nie tylko w kalendarzu Roku Jubileuszowego, ale także ze względu na szansę przywrócenia pamięci o naszych świętych patronach.
Dziejowa szansa
Pierwsi Męczennicy Polski ponieśli śmierć męczeńską na terenie
naszej diecezji, nieopodal Międzyrzecza, gdzie powstaje sanktuarium,
centralny ośrodek kultu Braci Polskich. Ma to być ośrodek szczególny.
Idzie nie tylko o podtrzymywanie i rozwijanie nabożeństwa do Pięciu
Braci Męczenników, co należy do zwyczajnych zadań tego rodzaju ośrodków,
ale też o rozwijanie pogłębionej, w tym także naukowej refleksji
nad stosowną duchowością i związaną z nią mistyką. Naszej religijności
brakuje tych wymiarów. Szczególna wrażliwość na wartość świadectwa
chrześcijańskiego życia jest znakiem naszego czasu. Już dziś możemy
powiedzieć że "wydarzenie Międzyrzecza" może mieć dla dziejów naszej
duchowej religijności znaczenie istotne. Święci Męczennicy z Międzyrzecza
przede wszystkim każą nam skierować wzrok na Chrystusa. Żyli oni
zakorzenieni w Nim, Odkupicielu wszystkich ludzi, Synu Jednorodzonym,
który jest w łonie Ojca i którego objawił (por. J 1,18). Święci zapraszają
nas do wyznania Go z radością, kochania Go z całego serca i dawania
o Nim świadectwa.
W bulli Incarnationis mysterium - ogłaszającej rok 2000
Rokiem Jubileuszowym Jan Paweł II wskazał sześć znaków "Bożego miłosierdzia
działającego poprzez Jubileusz": Drzwi Święte, pielgrzymkę, odpust, "
oczyszczenie pamięci" (rachunek sumienia), pamięć o męczennikach
oraz miłość. Znaki te są jak kamienie milowe - znaczą drogę Kościoła
i każdego chrześcijanina ku trzeciemu tysiącleciu. Wśród sześciu
znaków Roku Jubileuszowego wskazanych przez Papieża, dwa odnoszą
się do pamięci: znak "oczyszczenia pamięci" (rachunek sumienia) i "
pamięć o męczennikach".
Męczennicy znakiem miłości i przebaczenia
Pamięć jest ważna zarówno w życiu społeczeństw, jak i pojedynczych
osób. Nie zawsze chce być jednak obiektywna. We wspomnieniach nierzadko
idealizujemy przeszłość, usuwając z nich niepowodzenia czy klęski.
Albo odwrotnie: uporczywie pielęgnujemy w nich doznaną krzywdę, a
ta - z każdym nawrotem do niej - staje się coraz większa, piętnująca
winnych i pogłębiająca przepaść między nimi a nami. Czasem taka pamięć
przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, a wtedy przekształca
się w niekończącą się spiralę wendety.
Podobnych pokus może doznawać także pamięć Kościoła.
Ulegając im, opisuje jego przeszłość jedynie jako pasmo cnoty i świętości.
Z satysfakcją rejestruje też kontrast między heroizmem Kościoła a
bestialstwem świata, definiując ten pierwszy - i to w kategoriach
wyłącznie paradygmatu - jako "znak sprzeciwu". Otóż właśnie lekarstwem
na te choroby kościelnej pamięci mogą być wymienione na początku
jubileuszowe znaki. Oczyszczenie pamięci, czyli "odważne i pokorne
uznanie błędów tych, którzy nosili i noszą miano chrześcijan" może
przywrócić chrześcijanom historię w miejsce "złotej legendy". Pamięć
o męczennikach natomiast - i to właśnie ona! - może nauczyć Kościoła
właściwego - tzn. niejednowymiarowego - stosunku do świata. Męczennicy
są bowiem - i tylko dlatego Kościół o nich pamięta - nie tylko "znakiem
sprzeciwu". Najpierw i w o wiele większym stopniu są znakiem miłości
i przebaczenia. Takiej pamięci o nich uczy Papież w Incarnationis
mysterium: "Głosili oni Ewangelię, oddając życie dla miłości. Zwłaszcza
w naszej epoce męczennik jest znakiem owej największej miłości, w
której zawierają się wszystkie inne wartości. Jego życie jest odblaskiem
wzniosłych słów Chrystusa, wypowiedzianych na krzyżu: ´Ojcze, przebacz
im, bo nie wiedzą co czynią´" (nr 13).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przebaczać i kochać
W pamięci o męczennikach nie chodzi zgoła o detaliczną rejestrację
scenariuszy okrucieństwa rozmiłowanych w horrorach. Nie dlatego wspominamy
męczenników, że zaznali brutalnej śmierci, lecz dlatego, że przeszli
przez nią jako ludzie przebaczający i wolni od nienawiści. Ten temat
nie został - jak mi się wydaje - z dostateczną mocą wyakcentowany
w naszych dotychczasowych rozważaniach o Męczennikach z Międzyrzecza.
Ogólnie dostępny Żywot Pięciu Braci Męczenników napisany
przez św. Brunona, biskupa i męczennika, zamieszcza dialogi, jakie
prowadzą ofiary ze swymi zabójcami: "Jan, syn cierpliwości, który
lepiej znał język i w imieniu ich zwykł był odpowiadać przychodzącym,
a przez męczeństwo zaraz miał się uświęcić, zaczął mówić tymi słowy:
Przyjacielu, po co przyszedłeś i czego nowego chcą ci uzbrojeni ludzie?
Oszołomiony zbój, który teraz bardzo żałuje, że dobro uczynił, źle
czyniąc, odpowiedział: Pan tej ziemi, Bolesław, przysłał nas, abyśmy
bez litości was związali. Uśmiechając się rzekło ono święte oblicze:
Nigdy takiego rozkazu nie wydał dobry książę, który dla miłości Boga
bardzo nas kocha. Czemu daremnie kłamiesz, mój synu? Zabójca odrzekł:
Ale chcemy was zabić. Oto powód, dla którego przyszliśmy. A święty
Jan rzecze: Niech Bóg was wspomaga i nas! Na te słowa pobladły zabójca
natychmiast wydobył z pochwy okrutny miecz i zabił go, zadawszy dwie
rany owemu świętemu ciału" (Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego,
Warszawa 1966, s. 214).
Przebaczać i kochać - takiej lekcji udziela nam Ewangelia.
Do takiej postawy zobowiązuje nas modlitwa Kościoła, którą zanosimy
do Boga wspominając Męczenników z Międzyrzecza: "Boże, Ty uświęciłeś
początki wiary w narodzie polskim krwią świętych męczenników Benedykta,
Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, wspomóż swoją łaską naszą słabość,
abyśmy naśladując Męczenników, którzy nie wahali się umrzeć za Ciebie,
odważnie wyznawali Cię naszym życiem". I nie byłoby zgoła nic dziwnego
w tej modlitwie, gdyby nie fakt, że Kościół w Polsce cierpiał właśnie
prześladowanie, a ostatni ks. Jerzy Popiełuszko powtarzał za Apostołem
narodów: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz
12, 21).
Reklama
Duchowość eucharystyczna
Szczególnym "miejscem" pamięci Kościoła o męczennikach była
zawsze Eucharystia. Sprawowano ją na grobach męczenników, początkowo
raz w roku, we wspomnienie ich śmierci - "narodzin dla nieba". Z
tego zwyczaju wziął się później inny: relikwie męczenników zaczęto
umieszczać we wszystkich nowo budowanych ołtarzach. Do dziś bez trudu
można je tam odnaleźć.
Pamięć o męczennikach uzyskuje podczas Eucharystii sens
zupełnie wyjątkowy. Liturgia bowiem nie jest tylko prostym przywoływaniem
wspomnień. Liturgia jest uobecnieniem wydarzeń z historii zbawienia
- "wspominając, uobecniamy". "Pamiętając" o męczennikach podczas
Eucharystii, nie odprawiamy apelu poległych, ale uświadamiamy sobie
ich żywą obecność w wielkiej wspólnocie Kościoła, przy jednym ołtarzu,
w tajemnicy świętych obcowania.
W tej wspólnocie to właśnie męczennicy uczą nas właściwego
przeżywania Eucharystii, ponieważ duchowość męczenników jest na wskroś
eucharystyczna. Taką ją odnajdujemy w niezwykłym liście św. Ignacego
z Antiochii do chrześcijan w Rzymie: "Pozwólcie mi stać się żerem
dzikich zwierząt, przez które mogę posiąść Boga. Pszenicą jestem
Bożą, a zmielony zwierzęcymi zębami, okażę się czystym chlebem Chrystusa"
.
Dali to, co sami wzięli w Eucharystii. Wzięli Ciało i
Krew. Oddali swoje ciało i krew. Życie za życie. Śmierć za śmierć.
Sprawując Eucharystię - każdego dnia - "wspominamy" ich, tzn. "uobecniamy"
i patrzymy z zażenowaniem na siebie i na to, co sami przynosimy ze
sobą na ofiarę dziś, co tydzień, zwykle... A może pamięć o męczennikach
jest nam w roku jubileuszowym zadana jako znak, który może uleczyć
nasze przeżywanie Eucharystii...?
"Pamięć o męczennikach" zadana jako znak
Dwa znaki jubileuszowe: oczyszczenie pamięci i pamięć o męczennikach - są nam dane razem i razem trzeba je doczytać. Wzięte każdy z osobna i z pominięciem drugiego, grożą rozchwianiem poprawnego obrazu Kościoła. Kościół nie jest jedynie Kościołem męczenników, ani tym bardziej jedynie dla męczenników. Kościół jest dla grzeszników. Dla ludzi, którzy nieraz bardzo boleśnie doświadczają swojej słabości. Dla nas. Z drugiej przecież strony Kościół jest także wspólnotą ludzi niezwykłych, którzy - odnalazłszy siłę w Bogu - dokonują heroicznych wyborów i czynów. Dzięki nim wiemy, że świętość jest możliwa, a człowiek może okazać się większy od warunków - nawet najgorszych - w jakich żyje.