Szkoła dzisiejsza stoi na amerykańskim ideologu, uznawanym za autorytet pedagogiczny. Dziwaczne teorie Johna Deweya, których celem było, by ludzie nie byli dobrze wykształceni, lecz użyteczni społeczeństwu, święcą dziś triumfy na uczelniach pedagogicznych i w szkołach. Od czasu reformy - również w polskiej szkole. Niestety, nie potrafi się obronić przed ekspansją myśli wyrosłej na Deweyu również wiele szkół katolickich. Kim był ten, żyjący prawie sto lat (1854 - 1952), dżentelmen? Ten amerykański psycholog i pedagog był nade wszystko sprawnym i energicznym popularyzatorem nurtu „nowego wychowania”, opartego na koncepcjach Jeana Jacques’a Rousseau, zawartych w jego traktacie „Emil, czyli O wychowaniu” (1762). Ateista i zwolennik światowej rewolucji, którego teorie zyskały entuzjastyczne przyjęcie w bolszewickiej Rosji już w latach 20., jest twórcą metody pedagogicznej zwanej w skrócie: „nauka przez działanie” - learning by doing - (progresywizm). Chwytliwe do dziś jest jej hasełko „maksymalnego zbliżenia edukacji do realiów życia”, co w deklarowanych - ale w taki sposób, by zwykły człowiek nie zorientował się, o co chodzi - zasadach naszych reformatorów, przyjęło demagogiczną formę nawoływania do zerwania w szkole z „encyklopedyzmem”, obciążaniem uczniów „niepotrzebną” wiedzą etc.
W teorii Deweya główna rola w nauczaniu ma przypadać metodom aktywnym (to on wylansował tzw. projekty w edukacji, będące zmorą dzisiejszych uczniów). Głosił pogląd - sprzeczny z antropologią chrześcijańską i filozofią realistyczną - że „jedynie skuteczność i praktyczna użyteczność stanowi o tym, co jest prawdą i co jest dobre” (pragmatyzm, subiektywizm). Zastosowanie jego teorii w praktyce - początkowo w szkołach amerykańskich, potem w Rosji Sowieckiej (gdzie Dewey złożył wizytę w 1928 r., a w 1937 r. stanął na czele Amerykańskiego Komitetu Obrony Lwa Trockiego), i wreszcie na całym Zachodzie - stało się początkiem nowego jakościowo systemu wychowania i edukacji. I - dodajmy - przyczyną całkowitej klęski szkolnictwa amerykańskiego. „W połączeniu z postulatem swobodnej szkoły, zapewniającej wolność wychowankom, a stojącej w opozycji do szkoły opartej na autorytecie i dyscyplinie, Dewey stworzył model wychowawczy spinający relatywizm z wolnością” - podkreśla łódzki historyk i ekspert wychowania Piotr Jaworski. „Wolna szkoła” to w istocie zaprzeczenie jakiejkolwiek szkoły, bo proponuje ona dziecku uczyć się tak, jak ono chce, bez ram, nadzoru, zasad. W praktyce - którą zna jak zły szeląg każdy chyba rodzic - uczyć się byle jak, markując dotknięcie istoty poszczególnych dyscyplin wiedzy. O takiej „wolności” dla wychowanków marzył Rousseau, kamuflujący pogardę i arogancję wobec dziecka chwytliwymi ideami „swobodnego” wychowania, gwarantującego „wolność” dziecka. W istocie Rousseau „wskazał drogę przyszłym specjalistom od «prania mózgu», jak metodą psychologicznej manipulacji zawłaszczać osobowość innego człowieka”. Jak to sam bezwstydnie przyznał w jednym z passusów „Emila”: „...powinno ono [dziecko] robić tylko to, co chce, ale powinno chcieć tylko tego, czego ty chcesz”.
Wracając do Deweya i jego teorii: Dla niego wychowanie personalne, czyli wychowanie człowieka do doskonałości, przy uwzględnieniu jego ludzkiej kondycji i zrozumieniu kontrastu między zdolnościami, którymi obdarzył go Pan Bóg, a jego zależnością - póki jest mały - od innych, było „wychowaniem antyspołecznym”, które zanegował. Popierał kolektywizm, który jest odrzuceniem indywidualnego kształcenia, prowadzącego do rozwoju intelektualnego człowieka. Społeczeństwu bowiem niepotrzebni są ludzie myślący, lecz narzędzia, jak głosił. Czy nie realizował w ten sposób wprost postulatów Marksa i Lenina? Czy rodzice - zaniepokojeni odejściem od najlepszych tradycji oświaty i wprowadzaniem na siłę do szkół takich dziwactw i potworków, jak praca kolektywna, nauczanie zintegrowane, metody aktywne, nacisk na umiejętności praktyczne i wiedzę niepoznawczą, a nade wszystko: odejście od rozróżniania dobra i zła - nie mają prawa wiedzieć, skąd biorą się te problemy? Czy nie nadszedł czas na poważną debatę nad źródłami dzisiejszego, godnego pożałowania stanu nauczania i wychowania, za którym stoi bardzo mało znana i mocno idealizowana postać Deweya?
Wszystkie cytaty za: Piotr Jaworski, „Polska oświata pod presją utopii. U źródeł reformy edukacji”. Wykład wygłoszony na konferencji „Podstawy ideowe reformy programowej szkolnictwa w Polsce”, której organizatorem był Instytut Edukacji Narodowej (1999).
Pomóż w rozwoju naszego portalu