A na prowincji nie pytają: „Dlaczego Jan Paweł II nigdy nie dostał Nagrody Nobla?”, tylko mówią: „Jakie to szczęście, że nie dostał!”. Dla jasności, Papież Polak nigdy nie aspirował do tej nagrody. Kościół jako instytucja też jej nie oczekiwał dla Chrystusowego Namiestnika. To nie ten poziom patrzenia na świat. Jednak wielu osobom, ba, całym środowiskom, i to nie tylko z kręgów chrześcijaństwa, wydawało się oczywiste, że prędzej czy później Pokojowa Nagroda Nobla trafi do człowieka, który pielgrzymował po całym świecie z orędziem pokoju i pojednania.
Po ostatnim werdykcie norweskiego Komitetu Noblowskiego możemy powtórzyć: „Jakie to szczęście, że Jan Paweł II nie dostał Nagrody Nobla!”. Bo choć werdykty Norwegów już nieraz wzbudzały kontrowersje i dewaluowały cenną skądinąd inicjatywę, to właśnie ostatnia ich decyzja - o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla prezydentowi USA Barackowi Obamie - wprawiła w osłupienie cały świat. Lepiej nie być w gronie „takich” laureatów.
Jako chrześcijanie powinniśmy stanowczo zapytać, czy nagroda, która ma w swej nazwie słowo „pokojowa”, przysługuje człowiekowi przyzwalającemu - jak czyni to Obama, który jest przychylny legalizacji niczym nieograniczonej aborcji na żądanie - na niszczenie życia bezbronnych ludzi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu