Już od ponad pół wieku znamy czynniki predysponujące do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. Które są od nas niezależne, a na które mamy wpływ?
Spośród czynników ryzyka na pewno nie mamy wpływu na wiek, predyspozycje genetyczne i płeć - niestety, panowie są bardziej narażeni na te choroby. Są też czynniki, które możemy modyfikować: zwiększony poziom cholesterolu, wysokie ciśnienie tętnicze, palenie papierosów, nieleczona cukrzyca, nadwaga i otyłość. W ostatnich latach zainteresowanie budzą tzw. nowe czynniki i markery ryzyka sercowo-naczyniowego. Chciałbym tu wymienić np. wskaźniki układu krzepnięcia i wskaźniki reakcji zapalnej. Warto też zwrócić uwagę na częstość rytmu serca. Mówiąc w uproszczeniu - wolniejsza praca serca wiąże się z mniejszym ryzykiem chorób układu krążenia. Jest to zatem czynnik, na który możemy mieć wpływ, bo - jak wiadomo - najlepszą metodą zwolnienia rytmu serca jest regularny wysiłek fizyczny. Ryzyko ostrych incydentów sercowo-naczyniowych zmniejszają też szczepienia przeciw grypie. Warto, by pacjenci - zwłaszcza z grupy ryzyka - co roku ponawiali to szczepienie.
Choroby sercowo-naczyniowe stanowią nadal powszechne zagrożenie, ale na szczęście w ostatnich dziesięcioleciach odnotowaliśmy zmniejszenie umieralności z powodu choroby niedokrwiennej serca. Było to możliwe dzięki akcjom profilaktycznym i dzięki postępowi w medycynie, m.in. diagnostyce. Wyniki badań obrazowych umożliwiają nam „spojrzenie w głąb naszego organizmu”. Badanie ultrasonograficzne pozwala ocenić grubość ściany naczynia i wykryć wczesne stadium miażdżycy, natomiast wielorzędowa tomografia komputerowa pozwala ocenić stopień uwapnienia naczyń. Grubość błony wewnętrznej i środkowej tętnicy szyjnej oraz wskaźnik uwapnienia tętnic wieńcowych ułatwiają lekarzowi ocenę ryzyka sercowo-naczyniowego u pacjenta.
Rozmawiała Anna Wyszyńska
Pomóż w rozwoju naszego portalu