Łódź z początku wieku XX była miastem kontrastów; obok reprezentacyjnych
kamienic ulicy Piotrkowskiej, willi i pałacyków fabrykanckich, większość
zabudowy mieszkalnej nie spełniała elementarnych warunków sanitarnych.
Tylko 14.5% budynków w naszym mieście uważanym za najbardziej zaniedbane
spośród wielkich miast Polski, zaopatrzonych było w wodę, zaledwie
7% w kanalizację, 10% w gaz. Aż 60% mieszkań miało tylko jedną izbę,
mieszkało w nich 59% wielonarodowego społeczeństwa Łodzi. Zabudowa
mieszkaniowa przemieszana była z przemysłową, dymy z niezliczonych
kominów fabrycznych zasnuwały miasto. Bałuty, włączone w granice
miasta w roku 1915, należały zawsze do dzielnic najbiedniejszych (
por. "Leksykon Miast Polskich" W-wa 1998)
Ochronkę Bałucką utworzyli w pierwszych latach XX w.,
działacze instytucji charytatywnej z Warszawy, dla sierot i dzieci
z ubogich bałuckich rodzin, polskich i żydowskich. W latach wielkiego
kryzysu ekonomicznego placówka przeżywała ogromne trudności finansowe
zagrażające jej istnieniu. Wtedy pierwszy biskup Kościoła łódzkiego
Winncenty Tymieniecki zwrócił się do Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (
Sióstr Salezjanek) by przejęły i poprowadziły dzieło opieki nad małymi
mieszkańcami Bałut. Od 1930 r. do wybuchu II wojny światowej Siostry
mieszkały w budynku na Franciszkańskiej i prowadziły Ochronkę Bałucką,
kierując się w pracy wychowawczej zasadami przekazanymi przez swego
duchowego ojca św. Jana Bosco. Należały do zgromadzenia włoskiego,
więc w czasie II wojny światowej pozostały w Łodzi. Zostały jednak
wysiedlone z domu na Franciszkańskiej, bo tam utworzono getto. Nie
mogąc opiekować się sierotami przeniosły założoną przez siebie jeszcze
przed wojną, szkołę krawiecką dla dziewcząt na ul. Gdańską i kontynuowały
ten rodzaj działalności aż do roku 1962. Po zamknięciu szkoły przez
władze, pracowały jako katechetki w parafiach i jednocześnie nieoficjalnie
prowadziły świetlicę - oratorium w dawnym domu zakonnym na ul. Franciszkańskiej.
W latach 80. zwiększyła się liczba dzieci głodnych, zaniedbanych
przez rodziców i opiekunów, głównie z powodu rozprzestrzeniającej
się na terenie Bałut różnorakiej patologii. Siostry dzieliły się
swoim czasem i strawą z potrzebującymi dziećmi, które garnęły się
coraz liczniej do przedszkola i świetlicy. Ochronka Bałucka zaczęła
się odradzać. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej podjął z Siostrami
współpracę w tej charytatywno-wychowawczej akcji. Mimo przystosowania
starych zabudowań gospodarczych, miejsca wciąż było zbyt mało, wtedy
za przyczyną św. Dominika Savio, Salezjanki wymodliły możliwość zakupu
od miasta budynku po zamkniętym żłobku przy ul. Brauna (nieopodal
skrzyżowania Spornej i Wojska Polskiego) w zamian za budynek przy
Franciszkańskiej. Radość z nowej lokalizacji łączyła się z wielkimi
problemami finansowymi. Budynek wymagał poważnego remontu, dzieci
przybywało a przez pierwsze dwa lata praktycznie nie było dotacji
z zewnątrz, poza refundacją posiłków, którą wtedy przyznawał już
MOPS. Pojawiła się też konieczność stworzenia warunków stałego zamieszkania
dla podopiecznych, którzy nagle stracili rodziców. Z czasem Urząd
Miasta podjął dofinansowywanie domu stałego pobytu i przedszkola.
Świetlica-oratorium nadal funkcjonuje bez dotacji.
W celu ułatwienia zarządzania trzema istniejącymi dziełami
zrodził się pomysł umieszczenia ich pod wspólnym szyldem Zespół Opiekuńczo-Wychowawczy "
Ochronka Bałucka" Sióstr Salezjanek.
Przedszkole, niepubliczne i bezpłatne, przyjmuje jedynie
dzieci z ubogich rodzin i ma charakter ponad wyznaniowy, tak jak
to było w pierwszej, założonej w 1906 r. Ochronce Bałuckiej. Korzysta
z niego ok. 60 dzieci. W ramach katechezy przekazywana jest wiedza
religijna i siostry prowadzą wychowanie w duchu chrześcijańskim,
ale dzieci nie są postrzegane przez pryzmat wiary rodziców. Dzieci
otrzymują w ciągu przedszkolnego dnia trzy posiłki: śniadanie, obiad
i podwieczorek.
Dom stałego pobytu, w którym siostry dzielą z 15-17 dziećmi
dach nad głową i swoje życie, nie ma wiele wspólnego z innymi podobnymi
placówkami. Dzieci w wieku od 5 do 18 lat uczestniczą w pełni w domowym
życiu, mają dostęp do wszystkich pomieszczeń (oprócz skromnych pokoików
zakonnic), mogą wpływać na decyzje opiekunek co do wyboru spędzania
wolnego czasu. Jak w prawdziwym domu mają niewielkie obowiązki; uczestniczą
w przygotowaniu potraw, nakrywają do stołu, sprzątają swoje pokoje,
dbają o ich schludny wygląd. Pożywienie na wspólnym stole nie jest
dzielone na porcje. Dzieci uczą się same od siebie kulturalnego zachowania
przy stole, opiekują się sobą nawzajem (często mieszkają tu rodzeństwa)
. Siostry postawiły sobie cel główny: zabezpieczenie dzieciom podstawowych
warunków do życia, materialnych i emocjonalnych; stworzenie im namiastki
domu rodzinnego i zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, by dzieci
mogły nadrobić wartości, nigdy nie poznane w swoich rodzinach, by
były przygotowane do życia w społeczeństwie, by stały się dobrymi
chrześcijanami i ludźmi dojrzałymi. Charakterystyczne dla tego domu
jest spędzanie sobót i niedziel. Po tygodniu nauki i pracy, sobota,
ze skromnym wieczorem rekreacyjnym oraz niedziela są czasem odpoczynku
i radowania się wspólnotą. Kto chce może dłużej pospać, nie trzeba
wstawać na wspólne śniadanie. Później wspólne porządki. W sobotnie
wieczory Siostry, razem z dziećmi oglądają telewizję, filmy na wideo,
organizują wieczory ze śpiewem, muzyką, słodyczami, owocami. Jest
to też czas rozmów i dyskusji na różne tematy. Dzieci niezmiennie
czekają na te chwile i bardzo chętnie w nich uczestniczą. Podobnie
oczekiwane są uroczyste posiłki z okazji urodzin dzieci oraz świąt.
Dba się wtedy o szczególny wystrój sali oraz własny odświętny wygląd.
Ochronka ma już swoją pierwszą usamodzielnioną wychowankę, z której
wszyscy są bardzo dumni. Skończyła szkołę krawiecką Sióstr Salezjanek
w Suwałkach, otrzymała własne malutkie mieszkanie w Łodzi, pracuje
a w wolnych chwilach odwiedza Siostry i własne rodzeństwo mieszkające
z nimi, uczestniczy w świętach. Pozostałe dzieci uczą się dobrze
lub bardzo dobrze. Pięcioro zdało samodzielnie egzaminy do liceów
i z powodzeniem kontynuuje naukę.
Dzieci kierowane są tu przez opiekę społeczną lub sąd
rodzinny. W ciągu działalności domu, 45 sierot z uregulowaną kwestią
opieki prawnej, odnalazło nowe, adoptowane rodziny za pośrednictwem
Archiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego, który również przejął
nadzór nad ich losem. Niektóre utrzymują kontakt z domem sióstr.
Trzecie dzieło prowadzone od lat przez Siostry Salezjanki
to oratorium - świetlica czynna w godzinach popołudniowych od poniedziałku
do piątku w kilku wydzielonych pomieszczeniach. Oratorium obejmuje
opieką 145 dzieci, dziennie przychodzi ich co najmniej pięćdziesiąt.
Według wskazówek Księdza Bosko otrzymują tutaj coś do jedzenia, pomoc
w odrabianiu lekcji, możliwość rozwijania swoich talentów pod okiem
animatora, w grupach plastycznych, technicznych, muzycznych, tanecznych,
sportowych. Jeśli chcą mogą w sobotę przed południem wziąć prysznic
w czystych wyremontowanych łazienkach, jeśli potrzebują - otrzymają
coś z ubrania. Raz w miesiącu uczestniczą we wspólnej Eucharystii
w kaplicy domowej a ich uczestnictwo staje się coraz bardziej aktywne
i świadome. Mogą skorzystać i coraz częściej korzystają z sakramentu
pokuty. Codziennie w programie świetlicy jest krótka katecheza i
wspólna modlitwa np. Różaniec. W wakacje duża liczba podopiecznych
bierze udział w zorganizowanym wypoczynku poza miastem.
Oratorium to opieka, wychowanie i zaspokojenie najbardziej
podstawowych potrzeb, to nauka o Bogu, aby ci młodzi, którzy często
mają bardzo trudne, najeżone niebezpieczeństwami i pokusami życie,
widzieli dalej, aż po obietnicę życia wiecznego, aby w trudnych chwilach
wiedzieli, że jest Ktoś, kto czuwa, komu na nich zależy najbardziej.
Trzeba charyzmatu - daru Bożej łaski, by rozwijać to
potrójne dzieło w niełatwych warunkach "wolnego rynku". Siostry mają
ten charyzmat a właściwie wielość potrzebnych charyzmatów rozwijanych
przez własną pracę, wiedzę, wysiłek, i miłość, która jest nade wszystko.
Dom, ciągle remontowany staje się bardziej funkcjonalny, pomieszczenia
oddzielne dla przedszkola, domu stałego pobytu i oratorium, są ciepłe
i pełne koloru, dzieci śmiałe i zadomowione wychodzą na spotkanie
gościa i chętnie nawiązują rozmowę. Na zaimprowizowanym boisku koszykówki
przed domem gwar dziecięcych głosów.
Siostra dyr. Teresa Krzyżewska mówi, że ten gwar rozmów,
śmiechu, śpiewu wrósł na trwałe w zakonne życie córek Księdza Bosko.
Jego obecność informuje, że wszystko jest w porządku, jego brak niepokoi
i budzi tęsknotę. Wiele jeszcze trzeba zrobić, ale dopóki są dzieci
nie brakuje Siostrom wiary i nadziei, że podołają wszystkiemu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu