Reklama

Redaktor Naczelny

Szef

- Redaktor to jest męczennik. On nie może zamknąć za sobą drzwi i iść do domu, do swojego życia. Redaktor musi być cały czas czujny. Musi wiedzieć, co się dzieje na świecie, w Kościele, kto co powiedział, co warto skomentować, a co ominąć... - mówi o. Jerzy Tomziński, paulin

Niedziela Ogólnopolska 26/2011, str. 12-14

[ TEMATY ]

ludzie

BOŻENA SZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Ireneusz Skubiś, infułat, prałat Domu Papieskiego, doktor prawa kanonicznego, przez swoich najbliższych współpracowników najczęściej nazywany jest „Szefem”. To skraca dystans, zapewne. Ale „Szef” wziął się z czasów duszpasterstwa akademickiego.
- W miejscu publicznym, żeby nie zdradzać, że podróżujemy z kapłanem, co w czasach komuny nie było dobrze widziane i mogło skierować na nas czujne spojrzenie służb wewnętrznych, umówiliśmy się, że tak będziemy się zwracać do ks. Skubisia - wspominają dawni studenci z DA. Kilka osób z tego grona weszło potem do kolegium redakcyjnego „Niedzieli” i tak już zostało.

Czas wzrastania

Ks. Ireneusz Skubiś urodził się w Chruszczobrodzie, w Zagłębiu, w rodzinie chłoporobotników. Ma troje rodzeństwa: dwie siostry i brata.

- Pamiętam, jak w domu wspominano, że zaskoczył wszystkich swoją decyzją zostania kapłanem - opowiada siostra Jadwiga. - Rodzice nie protestowali. Miał wtedy 14 lat i sam pojechał do Częstochowy do Niższego Seminarium Duchownego. Oczywiście, przyjęto go. Jednak problem polegał na tym, że szkoła wymagała tzw. wyprawki, całego ekwipunku. To były lata 50., powojenne, bieda. Mamusia załamała ręce. Nie stać nas było na taki wydatek. Postanowiono więc, że brat nie pójdzie do seminarium. Gdyby nie hojność ciotek, nie wiadomo, jak potoczyłyby się wydarzenia. Ireneusz zapamiętał ten szlachetny gest. Spełniło się jego marzenie - został uczniem Niższego Seminarium Duchownego.

Z Wyższego Seminarium Duchownego, które wtedy mieściło się w Krakowie, pisywał do domu długie listy. Jadwiga miała za zadanie odpisywać bratu.

- Mam jeszcze te listy. Ciągle się o nas martwił: czy mam ciepłe buty, czy siostra przechodzi jeszcze tę zimę w starym płaszczu, co u rodziców... Jesteśmy bardzo rodzinni, więc nikogo to nie dziwiło, ale taka troska o bliskich została mu do dziś. Zresztą nie tylko o bliskich. Nie może znieść, gdy komuś dzieje się krzywda. Wtedy odruchowo pomaga...

- To prawda, natychmiast uruchamia pomoc - opowiada jeden z najbliższych współpracowników ks. Skubisia, Mariusz Książek, zastępca Naczelnego. - Dzwoni, szuka rozwiązania. To jedna z najmocniejszych cech osobowości Szefa. Pamiętam, jak kiedyś jedliśmy obiad w barze pod Piotrkowem. W kolejce za nami stanął biedak. Nawet nie prosił o nic, po prostu patrzył łakomie na jedzenie. Ksiądz Redaktor nie wytrzymał, włożył mi pieniądze w rękę i kazał mu zanieść. Takie zdarzenia są częste.

Gdy studiował, rodzice budowali dom. Podczas wakacji kleryk nadal był synem, który musiał pomagać na budowie. Nie protestował. Nie migał się od ciężkiej pracy. Szedł kopać fundamenty jak wszyscy mężczyźni w rodzinie, mimo że nie nawykł do fizycznej pracy. No i zachorował na tyfus. Do dziś nie wiadomo, dlaczego. Pojechał chorować do dobrej ciotki. Rodzicom nie powiedział słowa. Nie chciał ich martwić - wspomina rodzina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Idź do studentów

29 czerwca 1961 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Zdzisława Golińskiego. Rozpoczął studia w Lublinie na KUL-u, na jednym z trudniejszych kierunków - prawo kanoniczne. Pracę doktorską obronił w 1978 r. Pracował w Kurii Diecezjalnej w Częstochowie na stanowisku notariusza, a do dziś, czyli ponad 40 lat, jest obrońcą węzła małżeńskiego w Sądzie Biskupim. Był wykładowcą prawa kanonicznego w Częstochowskim Wyższym Seminarium Duchownym i w Instytucie Teologicznym w Częstochowie, którego był współtwórcą i dyrektorem administracyjnym. Jego kontaktowość, poczucie humoru i charyzma spowodowały, że już w 1965 r. biskup mianował go duszpasterzem akademickim.

To w tym czasie narodziły się prawdziwe więzi, zawiązano przyjaźnie, których ani czas, ani oddalenie nie zniszczyły. Do dziś dawni studenci regularnie odwiedzają swojego „Szefa”. Z ludzi ukształtowanych przez środowisko akademickie powstała potem konstrukcja redakcji „Niedzieli”. A wszystko dzięki „Piwnicy” - tak nazywano ośrodek spotkań częstochowskiego środowiska akademickiego, jedyne miejsce, w którym oddychało się w czasach komunizmu swobodnie.

- „Piwnica” to osobny rozdział. Niezwykłe miejsce i niezwykły kapłan, który je kreował. Dzięki ks. Skubisiowi do Częstochowy przyjeżdżali znani ludzie kultury, opozycjoniści, dziennikarze, aktorzy - wspomina Krystyna Korn. Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej, które organizował, gromadziły tłumy. Biegało się do kościółka akademickiego w III Aleję, żeby „posłuchać Skubisia”. Głosił płomienne, odważne, inteligentne kazania - mówią dawni studenci. - A przy tym dostrzegał zawsze konkretnego człowieka, stojącego czasem nieśmiało pod kościelnym chórem. Zawsze zauważył, zatroszczył się i zaprosił do DA...

Wiadomo było, że jest człowiekiem w opozycji do ludowej władzy. Ubecy nękali go nieustannie. Gdy po latach otworzono teczkę ks. Skubisia, znaleziono zapis: „Obiekt niemożliwy do werbunku”. Nie złamano go, choć „wtyczki” znajdowały się także wśród studentów przychodzących do „Piwnicy”.

Reklama

Ale za to „Niedziela”...

Odwaga to kolejny rys charakteru Redaktora Naczelnego „Niedzieli”.

Gdy bp Stefan Bareła, ówczesny biskup częstochowski, wyznaczył ks. Skubisiowi zadanie uzyskania zgody władzy na wznowienie wydawania Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, wydawało się to niemożliwe do zrealizowania. Jednak jego upór, odwaga i konsekwencja działania zaowocowały pełnym sukcesem - 5 marca 1981 r. władza zezwoliła, by tygodnik katolicki znów pojawił się na rynku.

- Z grupką zapaleńców rozpoczęliśmy dynamiczną pracę nad tworzeniem pisma od podstaw. Oczywiście, poważną przeszkodą była cenzura - wspomina po latach ks. Skubiś.

Do dziś na spotkaniach redakcyjnych przypomina się tamte boje o każde słowo.

- Cenzura szalała. Co się wtedy działo, to ludzkie pojęcie przechodzi. A redaktor musiał cenzora przetrzymać, nie dał się sprowokować. Zdawał sobie sprawę, że w grę wchodzi ukazanie się kolejnego numeru pisma. Twardy człowiek, stalowe nerwy - analizuje tamten czas o. Jerzy Tomziński, paulin, członek pierwszego zespołu redakcyjnego.

Pojawienie się „Niedzieli” czytelnicy przyjęli entuzjastycznie. Stutysięczny nakład rozchodził się migiem. Jeden egzemplarz „chodził” z rąk do rąk wśród kilku osób.

- Byliśmy w tamtych czasach jak jedna wielka rodzina. Spotykaliśmy się w pokoju redakcyjnym przy długim stole, zasłanym zielonym suknem. Jakie tam odchodziły dyskusje, jakie gorące, ogniste... Ksiądz Redaktor słuchał. A umiejętność słuchania jest u osoby tworzącej pismo arcyważna. Słuchał i nie przerywał, nie dawał do zrozumienia, że ktoś plecie głupstwa albo nie ma racji. Nigdy nie narzucał swojego zdania. Skąd ten człowiek miał tyle cierpliwości do nas - pojęcia nie mam. Ale przy tym stole rodziły się fenomenalne pomysły... - wspomina z rozrzewnieniem o. Jerzy.

Inny członek tamtego kolegium redakcyjnego - ks. prał. Ludwik Warzybok, autor chętnie czytywanych tekstów homiletycznych, pisuje do „Niedzieli” od 30 lat. To kolejny rekord.

- Nigdy nie miałem najmniejszej scysji z Księdzem Redaktorem. Nie posprzeczaliśmy się przez te 30 lat ani razu. Lubię „Niedzielę” od początku jej istnienia. Czytywałem zwłaszcza teksty homiletyczne, które pisała do gazety bardzo utytułowana autorka z Warszawy. Gdy zobaczyłem, że w kilku kolejnych numerach „Niedzieli” nie ma tych tekstów, zapytałem młodego wówczas Naczelnego, czy chciałby mnie jako autora tej rubryki. Moją jedyną rekomendacją były publikacje w Bibliotece Kaznodziejskiej z Poznania. I chyba to go przekonało - wspomina ks. Warzybok. Ks. Ireneusz potrafi rozpoznać dobrego autora...

Reklama

Czas próby

Trudne czasy dla pisma przyszły wraz ze stanem wojennym, a potem z przemianami ustrojowymi, które doprowadziły do plajty wiele tytułów na rynku prasowym. „Niedziela” pisywała nie tylko na tematy religijne, dotykała też spraw społecznych, kulturalnych, gospodarczych, politycznych. Taką koncepcję pisma miał jej Redaktor Naczelny. „Niedziela” stała się forum wymiany myśli ludzi, dla których Kościół i Polska to dwa dobra fundamentalne.

- Podziwiałem jego odwagę w tamtych latach. Dzisiaj należy do tych naczelnych, którzy mają odwagę pisać to, co myślą. Z obawą czekam, kiedy będą chcieli zamknąć mu usta. Ma bardzo odważne teksty. Niewielu pisało tak o Katyniu i Smoleńsku, jak on. Takich patriotycznych pism nie ma za wiele na polskim rynku. To nie jest lanie wody, gra słów. On potrafi z medialnego szumu wydestylować samą esencję... - mówi o. Jerzy.

- Ks. Ireneusz to patriota, człowiek odważny w głoszeniu prawdy - mówi Lidia Dudkiewicz, zastępca Redaktora Naczelnego. - Przeprowadzenie „Niedzieli” przez wzburzone wody najpierw stanu wojennego, a potem czasu przemian gospodarczych było nie lada wyczynem...
Trzeba było budować od nowa redakcję „Niedzieli” i jej kolportaż, zwiększać objętość, zmieniać szatę graficzną, przechodzić na coraz to bardziej nowoczesne technologie wydawania gazety. Redaktor Naczelny na każdym etapie prowadzenia pisma potrafił stawić czoło nowym wyzwaniom. - W różnych sytuacjach redakcyjnych i życiowych - mówi red. Dudkiewicz - miałam okazję obserwować Księdza Redaktora, znam wszystkie jego teksty wydrukowane w „Niedzieli”, a także wiele jego wypowiedzi oficjalnych oraz prywatnych, i z całym przekonaniem mogę zaświadczyć, że to kapłan, który do bólu kocha Kościół i Ojczyznę. Jest gotów ponieść ofiarę w imię wierności Chrystusowi i obrony fundamentalnych wartości oraz ludzi, którzy są krzywdzeni, np. przez działaczy różnych opcji politycznych.

W początkach lat 90. pojawiła się w „Niedzieli” pierwsza edycja diecezjalna - łódzka, czyli regionalne wydanie pisma. Ks. Skubiś był przekonany, jak się potem okazało - słusznie, że trzeba docierać do czytelnika z informacją, która dotyczy jego parafii, diecezji, miasta i wsi, w których mieszka. Dotąd nie było na rynku tego typu katolickiej prasy, więc pomysł spodobał się biskupom. W ciągu kilku lat edycje diecezjalne „Niedzieli” objęły niemal połowę polskich diecezji.

- To, jak edycje powinny wyglądać i jak w nich pracować, było autorskim pomysłem Szefa. Tłumaczył księżom biskupom, że współczesność to czas informacji. Że jeśli czegoś nie ma w mediach, to nie istnieje w świadomości ludzi. Że Kościół nie może w tej dziedzinie zostawać w tyle - opowiada Mariusz Książek. - Musi dotrzymać kroku współczesności. Stąd decyzja Szefa o utworzeniu studia radiowego, a potem telewizyjnego „Niedzieli”. Wreszcie - redakcji internetowej i własnego portalu. Ma nowoczesne spojrzenie na media. Myśli zawsze o kilka ruchów naprzód...

Podobno ma rękę do ludzi. Ta łatwość w nawiązywaniu kontaktów sprawia, że do tygodnika pisywało rocznie nawet 1000 autorów. O. Tomziński mówi: - Ksiądz Redaktor lubi ludzi, lubi otaczać się ludźmi, stąd poznaje nieustannie nowych. Czy bywa surowy? Myślę, że w ogóle nie leży to w jego charakterze. Wiem, że jako pracodawca musi być stanowczy, bo inaczej nie da się kierować zespołem, ale sądzę, że zawsze sprawia mu to wewnętrzną trudność.

Pracownicy tygodnika podkreślają, że w Szefie walczą dwie osobowości: kapłana, który z łagodnością traktuje ludzkie słabości, i pracodawcy, który musi egzekwować pracę, bo w grę wchodzi utrzymanie pisma. W tych wewnętrznych walkach zwycięża zazwyczaj kapłan... - puentują.

Wielu ludzi pytanych o ks. Ireneusza Skubisia zwraca uwagę na styl, w jakim prowadzi pismo.

- To fenomen w skali światowej - 30 lat kierować gazetą o ogólnopolskim zasięgu... Ciągle znajdować autorów, mieć pomysły, tworzyć nową jakość katolickiego dziennikarstwa. Jest ktoś taki drugi? Bo ja jakoś sobie nie przypominam - mówi o. Tomziński. - Trzeba Bogu dziękować za takiego człowieka. On złego słowa na nikogo nie napisał, nie obrzucił nikogo błotem. Ile w innych pismach zamieszczanych jest sprostowań, a w „Niedzieli” to incydent... „Niedziela” jest wierna nauce Kościoła - to także zasługa Naczelnego. Ma umiejętność patrzenia na ważne dla Kościoła i Polski sprawy jakby z lotu ptaka. Wychodzi poza „rymy częstochowskie” na znacznie szersze wody... Dzięki niemu „Niedziela” stała się powszechna. I albo się ją lubi, albo nie... Nie pozostawia czytelnika obojętnym - a to najważniejsze.

Nagrody i wyróżnienia:

Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (2000)

Nagroda im. św. Maksymiliana Marii Kolbego, przyznana przez Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy (1995)

Nagroda im. Włodzimierza Pietrzaka (1995)

Platynowy Laur Umiejętności i Kompetencji, przyznany przez Regionalną Izbę Gospodarczą w Katowicach (1997)

Nagroda im. Karola Miarki (1998)

Nagroda Wydawców Katolickich „Feniks 2000”

Honorowy Tablet „Czyniącym Dobro” oraz statuetka „Summa Bonitas” Fundacji „Zdążyć z Pomocą” (2000, 2005)

Wyróżnienie Duszpasterstwa Środowisk Twórczych Archidiecezji Częstochowskiej „Anioł Nadziei” (2003)

Nagroda „Totus Medialny 2004” dla Tygodnika Katolickiego „Niedziela” (2004)

Nagroda Prezydenta Miasta Częstochowy „Tym, co służą Miastu i Ojczyźnie” (2004)

Nagroda im. Juliana Kulentego „Multimedia w służbie Ewangelizacji 2005”, przyznana przez Katolickie Stowarzyszenie Filmowe (2005)

Statuetka „Summa Bonitas” Fundacji „Zdążyć z Pomocą” dla osób szczególnie zasłużonych w realizacji charytatywnego programu Fundacji (2000, 2005),

Wyróżnienie „Ubi Caritas” 2007, przyznane przez Caritas Polska,

Nagroda „Animus et semper fidelis”, przyznaną w 2008 r. przez Stowarzyszenie Morskie-Gospodarcze im. E. Kwiatkowskiego

Srebrny Pierścień Sługi Bożego Jana Pawła II – Ojca Polonii, przyznany przez Instytut Duszpasterstwa Emigracyjnego w 2010 r.,

Nagroda „Mały Feniks Specjalny”, przyznany przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich w 2012 r.,

Nagroda „Feniks” za zasługi dla rozwoju Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych przyznana przez SKOK (2009)

Honorowa Statuetka Towarzystwa Lekarskiego Częstochowskiego

Ks. Inf. Ireneusz Skubiś należy do Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie oraz Międzynarodowego Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego, jest konfratrem Zakonu Paulinów, członkiem-założycielem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, honorowym członkiem Polskiej Izby Pielgrzymkowej.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskupi przyjęli nowe wytyczne w sprawie pedofilii wśród duchownych

[ TEMATY ]

Kościół

ksiądz

ludzie

episkopat

episkopat.pl

Polscy biskupi na 363. zebraniu plenarnym przyjęli dziś trzy aneksy do "Wytycznych dotyczących wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko 6. przykazaniu Dekalogu z osobą niepełnoletnią poniżej 18. roku życia". Określają one precyzyjne reguły postępowania w kwestii pomocy ofiarom, dochodzenia wobec kapłanów oskarżanych o akty pedofilii oraz zasady formacji przyszłych kapłanów w zakresie dojrzałości seksualnej oraz profilaktyki wobec zjawiska pedofilii.

CZYTAJ DALEJ

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę, silny moralny kręgosłup i niezależność myśli

2024-03-24 08:43

[ TEMATY ]

Ulmowie

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria i Józef Ulmowie

Wiktoria i Józef Ulmowie

Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.

W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.

CZYTAJ DALEJ

USA/ Prezydent Ukrainy Zełenski: nie mamy już prawie artylerii

2024-03-28 20:25

[ TEMATY ]

#pomocdlaUkrainy

rosyjska agresja na Ukrainę

PAP/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT

Prezydent Ukrainy na froncie

Prezydent Ukrainy na froncie

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Zełenski rozmawiał z reporterem CBS pośród ruin osiedla w niezidentyfikowanym mieście na wschodzie Ukrainy. Pytany o sytuację na froncie ocenił, że Ukrainie udało się ustabilizować sytuację i jest ona lepsza niż dwa-trzy miesiące temu, kiedy siły ukraińskie zmagały się z dużym deficytem amunicji artyleryjskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję