Znani dziennikarze, pracownicy naukowi oraz przyszli duszpasterze
i katecheci uczestniczyli w sympozjum "Media - zagrożenie ewangelizacji?"
zorganizowanym pod patronatem ks. dr. hab. Krzysztofa Pawliny 28
października w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie.
W dyskusji zabrakło jasnego zdefiniowania słów użytych w temacie,
przez co wymiana poglądów dokonywała się jakby na dwóch - nie zawsze
stycznych - poziomach.
- Kościół musi funkcjonować z mediami na zasadach partnerskich
- powiedział w pierwszym referacie o. Krzysztof Ołdakowski SJ z redakcji
katolickiej TVP. Wynika to z faktu - mówił jezuita - że media świeckie,
w odróżnieniu od katolickich, nie są aksjologicznie zdefiniowane.
Media katolickie - zwrócił na to uwagę red. Maciej Łętowski - funkcjonują
jakby poza normalnym rynkiem. W pewnym sensie mają więcej wolności,
bo nie walczą o reklamodawców.
- Nie ma wątpliwości, że zadaniem Kościoła w mediach
jest ewangelizacja - powiedział zastępca o. Ołdakowskiego red. Bogdan
Sadowski. Stwierdził jednak, powołując się na publikacje Więzi i
Przeglądu Powszechnego, że Kościół od kilkuset lat jest zwykle o
parę kroków za rozwojem technologii. - Ostatni raz Kościół przemówił
językiem współczesnej kultury, gdy budowano katedrę w Chartres -
tu red. Sadowski zgodził się z tezą jednego z filozofów.
Czy telewizja w ogóle nadaje się do przekazywania wartości?
- zastanawiał się ks. Piotr Mazurkiewicz. - Dla przekazu wartości
w telewizji robione są tylko programy katolickie i reklamy. Prelegent
stwierdził, że telewizja stara się jak najdłużej utrzymać uwagę widza,
i na tej płaszczyźnie poszczególne stacje konkurują ze sobą. Może
bez tej konkurencji jakość programu telewizyjnego byłaby lepsza.
Na tym rynku bowiem konkurencja sprowadza się do schlebiania tanim
gustom. - Również Kościół, konkurując o wiernych, musiałby się poddać
prawom rynku i tym samym zubożyć swój przekaz. - A przecież nie można
na potrzeby konkurencji w mediach spłaszczać całego przesłania Ewangelii
- mówił ks. Mazurkiewicz.
Najbardziej rzeczową analizę problemu zaprezentował Witold
Pasek, do niedawna dziennikarz Gazety Wyborczej i Wprost. Rolę mediów
w życiu społecznym określił jako podobną do roli cegieł, z których
można zbudować katedrę lub muzeum ateizmu. Nawiązując do homilii
bp. Piotra Jareckiego wygłoszonej podczas Mszy św. poprzedzającej
obrady, dziennikarz stwierdził, że trzeba zaakceptować specyfikę
mediów i wejść w nie ze swoją tożsamością. To znaczy owa "pokora
z podniesioną głową". - Świat nie zaczął się od gazet i nie kończy
się na telewizji - mówił red. Pasek - nie należy dyskusji o mediach
zaczynać z poziomu kompleksu. Media są działaniem ekonomicznym, handlują
słowem i obrazem. Zadaniem tak pojętych mediów nie jest informowanie,
ale przyciąganie uwagi odbiorców, i to na jak najdłużej. W tym wymiarze
dobre informacje to takie, które dadzą się dobrze sprzedać. Dziennikarze
chcą informacji nowej, bardzo tragicznej albo bardzo śmiesznej. Telewizja
w pogoni za widzem, a przez to za pieniądzem, jest rodzajem odkurzacza,
który zasysa do swego wnętrza różne śmieci. Czy zatem chcemy przyznać
telewizji misję ewangelizacyjną? - pytał retorycznie Witold Pasek.
Najważniejszym dla telewizji wydarzeniem z życia Kościoła
pod koniec października okazał się wyjazd reprezentacji księży na
mecz z drużyną Watykanu. Medium to szuka sensacji, a nie przekazu
poważnych treści. - Czy chcemy startować w tym wyścigu? Czy Ewangelia
sprowadzona do komiksu ma sens? Czy trzeba wchodzić z Ewangelią między
Randkę w ciemno i Kabaret Olgi Lipińskiej? - pytał red. Pasek. Postawił
tezę, że Kościół pierwszych wieków nie wykorzystywał do ewangelizacji
wielkich zgromadzeń przy okazji igrzysk w starożytnych cyrkach. W
innym tonie brzmiała wypowiedź Jacka Łęskiego z Radia Plus, który
ripostował: - Chrześcijanie, również w cyrkach bronili swojej wiary;
do tego stopnia, że wielu przypłaciło to życiem!
Dziś bohaterem w telewizji jest wszelka nienormalność
- stwierdził red. Łęski - przestępcy w telewizji są równie popularni
jak politycy. Wskazał, że wiele programów sieje relatywizm moralny:
choćby Randka w ciemno albo Wybór należy do ciebie. Inne mogą stanowić
przygotowanie do eutanazji: uczą eliminować kogoś, kto swoją biedą,
chorobą lub niesprawnością "zagraża" komfortowi innych osób. Do tego,
co dzieje się w wielu programach, red. Łęski odniósł słowa jednej
z papieskich encyklik: "spisek przeciwko życiu" i "zorganizowane
sprzysiężenie". - Jednym z ostatnich silnych autorytetów broniących
życia jest Jan Paweł II - stwierdził Jacek Łęski - dlatego można
spodziewać się niedługo pokazywania Papieża jako postaci kontrowersyjnej.
Przykładem tego może być choćby film o Janie Pawle II wyemitowany
16 października br.
W podobnym duchu wypowiadał się inny dziennikarz Radia
Plus, Piotr Semka. Zauważył, że programy katolickie zostały zepchnięte
w telewizji do getta. Cały program jest konstruowany bez uwzględnienia
treści wynikających z chrześcijańskiej refleksji nad rzeczywistością,
a raz w tygodniu jest okienko katolickie. - Stworzono - mówił red.
Semka - świat podzielony na dwie rzeczywistości: z jednej strony
oficjalne przemówienie telewizyjne Prymasa Polski na święta, a z
drugiej - katolicy przedstawiani w życiu społecznym jako psychopaci.
- Nie zaprzeczam, że redakcja programów katolickich robi dobrą robotę
- powiedział red. Semka - ale schowanie się w swoim okienku dowodzi,
że telewizja jest laicka. To, że niedawny film o Papieżu uzyskał
aprobatę redakcji katolickiej, tylko potwierdziło moje obawy. Niezręcznie
jest kolegom z redakcji katolickiej TVP protestować przeciwko czemuś,
co jest emitowane na tej samej częstotliwości, co ich programy -
zakończył Piotr Semka.
Tłumaczenie się o. Ołdakowskigo i red. Sadowskiego z
emisji filmu przypominało jako żywo reakcję kandydata Kwaśniewskiego
na tzw. sprawę kaliską. Z jednej strony o. Ołdakowski przepraszał
tych, którzy ze względu na stopień swojej wrażliwości poczuli się
urażeni, podkreślając, że w roku Wielkiego Jubileuszu ma prawo oczekiwać
przebaczenia. Z drugiej natomiast utrzymywał, że film powinien być
pokazany, bo mamy pluralizm i wolność, a on sam dostał wiele listów
z wyrazami poparcia. Nieprzekonywująco brzmiała argumentacja red.
Sadowskiego, że przecież Chrystus też był postacią kontrowersyjną,
a zatem pokazywanie Ojca Świętego jako postaci dla niektórych kontrowersyjnej
- dodajmy w kłamliwym świetle - jest uprawnione.
O "technologii" kłamstwa w telewizji mówił red. Michał
Mońko. Dowodził, że człowiek jest szczególnie bezbronny wobec manipulowania
obrazem. Telewizja zaś kłamie nade wszystko obrazem. Nasz błąd polega
na niedocenianiu obrazu, a przecenianiu słowa. Z tym stwierdzeniem
współbrzmiało wystąpienie dr. Tomasza Żukowskiego, socjologa i politologa,
który podkreślił, że 90% Polaków czerpie informacje o życiu publicznym
z telewizji. Tylko 25% czyta gazety - najczęściej te w rodzaju Tele
Tydzień. - Stacje telewizyjne są liczne, ale wyjątkowo jednorodne
ideologicznie: w przytłaczającej większości wykazują opcję liberalno-lewicową.
Temat oddziaływania telewizji za pomocą obrazu kontynuował
Jarosław Selin - członek KRRiT. Postawił tezę, że telewizja nie jest
medium dla ewangelizacji, ale dla zaciekawienia jakąś formą ewangelizacji,
zainteresowania jakimś tematem, miejscem czy niezwykłym kapłanem.
W ten sposób może podprowadzać pod właściwą ewangelizację.
Czym jest dziennikarstwo? - pytała red. Barbara Sułek-Kowalska,
wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. - Jest opisem
rzeczywistości. Powinno być opisem uczciwym. Stan dziennikarstwa
nie przedstawia się imponująco. Czy wolno nam opuścić ręce? Czy wolno
tak chrześcijaninowi? Zadaniem mediów jest ukazanie człowiekowi obecności
Boga i Kościoła w świecie. Ale ewangelizacja jako sprawienie, by
człowiek przyjął Boga, to nie rola mediów - spuentowała red. Sułek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu