Wrześniowe zapowiedzi rządu o podwyżkach płac dla nauczycieli przedstawiały się obiecująco. W środowisku pedagogów i nauczycieli zapanowało głębokie poruszenie. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na termin realizacji projektu zapowiedzianego przez minister edukacji i sportu Krystynę Łybacką.
I tutaj rozpoczęły się problemy. Pieniądze przeznaczone na podwyżki dla nauczycieli wpływały na konta szkół ze znacznym opóźnieniem. Na palcach jednej ręki można policzyć powiaty i gminy, w których samorządy wyłożyły na ten cel swoje pieniądze. Jednak przeważająca część nauczycieli otrzymała podwyżkę dopiero 1 listopada br. Kwoty, które znalazły się na nauczycielskich paskach, różniły się od zapowiedzianych przez ministerstwo. I tak oto: nauczyciel dyplomowany otrzymał ok. 260 zł netto, nauczyciel mianowany ok. 80 zł netto, kontraktowy ok. 15 zł, a stażysta nic.
Z sondażu przeprowadzonego wśród sosnowieckich nauczycieli szkół średnich wynika, że ich nadzieje zostały zawiedzione. Wielu z nich uważa, że szum wokół podwyżek płac okazał się przedwyborczą propagandą, w myśl przysłowia "wiele hałasu o nic". Niektórzy nauczyciele nie chcieli się wypowiadać na ten temat, inni machali ręką. Byli i tacy, którzy chcieli zrzec się swojej podwyżki na jakiś zbożny cel. Niewielu z nich było usatysfakcjonowanych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu