https://www.niedziela.pl/artykul/102729/nd/Wambierzyce---kulisy-koronacji

Wambierzyce - kulisy koronacji

Marek Perzyński

Koronacja była wielkim wydarzeniem w dziejach ziemi kłodzkiej. Przybyło aż 39 biskupów z Polski i z zagranicy, Korony na skroń Maryi nałożyli: ówczesny arcybiskup metropolita wrocławski Henryk Gulbinowicz, prymas Polski kard. Stefan Wyszyński i prymas Czechosłowacji kard. Franciszek Tomašek. Był upalny dzień, 17 sierpnia 1980 r.
- Nie było tylu samochodów, co dziś, ale i tak było to wielkie wyzwanie organizacyjne dla księży jezuitów, którzy opiekowali się wówczas bazyliką w Wambierzycach. Wiadomo było, że większość ludzi przybędzie samochodami lub autokarami. Obawiano się, że pielgrzymi zablokują drogę od strony Polanicy-Zdroju, wąską i krętą. Dlatego z myślą o gościach z Czech, Austrii i Niemiec jezuici zbudowali drogę do Wambierzyc od strony Ratna. Na swój koszt - zaznacza ks. Draguła. (Wziął na siebie sprawy organizacji parkingów, więc sprawy logistyki poznał bardzo dobrze).
- Parafia Ścinawka Dolna, gdzie byłem proboszczem przez 13 lat, w latach 1967-80, sąsiaduje z parafią wambierzycką - wyjaśnia swe zaangażowanie w przygotowania do koronacji.
O. Józef Michalik, jezuita, ówczesny proboszcz Wambierzyc, był niezmotoryzowany, więc jeździł z ks. Dragułą jego samochodem załatwiać sprawy związane z koronacją. I razem umyślili, jak zrobić parkingi. Miejsca w centrum Wambierzyc niewiele, więc postanowili wykorzystać okoliczne pola, co wymagało uzgodnień na szczeblu parafia - Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna. Władze spółdzielni obiecały, że na czas zbiorą płody rolne i słowa dotrzymały.
- Po uroczystości służby porządkowe wpadły w popłoch, bo jako pierwsi mieli wyjechać biskupi. Ale pierwsi odpalili swe maszyny pielgrzymi, trzeba było widzieć tę chmurę dymu nad polami, które wyglądały, jakby były oblepione autami. Tymczasem biskupi, którzy chcieli wyjechać sprawnie po uroczystości, zagadali się przy obiedzie. Wpadłem na plebanię, zdałem krótką relację o tym, co się dzieje. Tak poderwałem hierarchów na równe nogi - relacjonuje ks. Draguła.
Uroczystość koronacyjna odbyła się na placu za bazyliką, która stoi na skarpie. Przed koronacją był tu cmentarz. Postanowiono go zlikwidować z tego powodu, że był zagrożeniem dla bazyliki. Obawiano się, że masy ziemi zepchną ją podczas jednej z kolejnych ulew w dół, dlatego trzeba było obniżyć poziom gruntu o dwa metry. Przeprowadzono ekshumacje. Zaprotestowały dwie rodziny, które nie chciały przenosin grobów bliskich (a przynajmniej o tylu wie ks. Draguła, który pertraktował w tej sprawie). Na szczęście w końcu zrozumiały, że to konieczne. Ziemia zza bazyliki trafiła koło pobliskiego boiska, z której powstało wzgórze.
Kazanie wygłosił Prymas. Wypowiedział słowa, które nie straciły na aktualności. Nawoływał, żeby oszczędzać, nie zapożyczać się u innych.
Było to jedno z ostatnich, jeśli nie ostatnie kazanie Prymasa o ważkich sprawach społecznych. Zmarł rok później, 28 maja 1981 r. - mówi ks. Draguła.
Rozmawiamy w Domu Księży Emerytów we Wrocławiu, gdzie mieszka. W przerwie między jego kolejnym wyjazdem na Kresy Wschodnie przedwojennej Rzeczypospolitej - stamtąd pochodzi i czuje obowiązek pomagać rodakom, którzy tam pozostali. Najlepiej czuje się tam, gdzie są Kresowiacy, więc w Ścinawce Dolnej, której mieszańcami w większości są przesiedleńcy ze Zbaraża. Ale to już temat na kolejny tekst.

Edycja świdnicka 47/2009

E-mail:
Adres: ul. Kościuszki 4, 58-150 Strzegom
Tel.: (34) 369-43-25