Na krawędzi
Błogosławieństwo
Przemysław Fenrych
Nasza córka i jej umiłowany poprosili nas o rodzicielskie błogosławieństwo
przed ślubem. Nie ma sprawy - jak obyczaj, to obyczaj - pobłogosławimy.
Tak odpowiedzieliśmy, gdy do samej uroczystości było jeszcze daleko.
Ale gdy pojawiła się już ta chwila, gdy trzeba było to zrobić - zaczęły
się refleksje i niepokoje. Co to znaczy - pobłogosławić? Jak pobłogosławić?
Od dzieciństwa czynimy naszym dzieciom na dobranoc znak
krzyża na czole - takie małe, codzienne błogosławieństwo. Nam czynili
go nasi rodzice, my robimy go naszym dzieciom, a one pewnie będą
czyniły go swoim dzieciom... Prosty gest, a znaczy tak wiele. Mówi
o tym, że oddajemy nasze dzieci pod opiekę Najwyższemu, że zawierzamy
Mu ich szczęście i bezpieczeństwo. Mówi jeszcze więcej - że te nasze
dzieci nie są tak naprawdę "nasze". Są swoje własne, są Boże, nam
dane tylko pod opiekę - i zarówno my, jak i one powinny o tym pamiętać.
I jeszcze więcej: że tylko pod Bożą opieką i one, i my możemy osiągnąć
szczęście.
Pamiętam z dzieciństwa, jak ksiądz katecheta mówił, że
właściwie błogosławiony znaczy tyle, co szczęśliwy. Osiem błogosławieństw
to tyleż zapewnień o tym, kto jest naprawdę szczęśliwy. Czyniliśmy
więc te krzyżyki, ale teraz mamy uroczyście pobłogosławić. Czy pobłogosławić,
znaczy życzyć szczęścia? Nie - przecież wszyscy życzą im szczęścia
na nowej drodze i nikt raczej nie nazywa tego błogosławieństwem.
W błogosławieństwie jest jakaś moc, błogosławiący przekazuje nie
własny dar, lecz opiekę miłującego Boga. No to na zdrowy rozum trzeba
się z Panem Bogiem "połączyć", żeby móc przekazać Jego błogosławieństwo.
Zobaczyłem taki obraz: biorę za ręce te nasze dorosłe dzieci i wkładam
w dłoń Boga - żeby zawsze były szczęśliwe... Ale co - tylko raz z
okazji ślubu i wesela? Może więc jest w tym geście zobowiązanie do
stałej modlitwy za nie? Do końca życia? Cokolwiek by się działo?
* Spraw, Panie, by ich małżeństwo było pełne wiary w
Ciebie i wierność Tobie, i by było wierne sobie nawzajem i temu wszystkiemu,
co dziś sobie ślubują...
* Niech będą wytrwali w miłości, niech ta ich wzajemna
miłość rozwija się i promieniuje na ich dzieci i przyjaciół...
* Niech wzajemnie się wspierają w dobrej i złej doli,
niech przyjmują wszystko, co im, Panie, ześlesz, niech wszystko obracają
w Twoje błogosławieństwo...
Amen - niech się tak stanie. Z mojego własnego doświadczenia,
a także z tego, co podczas ślubnej uroczystości mówił o. Paweł, wynika
jasno, że na ludzki rozum oni nie mają szans. Oczekiwania wobec szczęścia
w małżeństwie są tak wielkie, a przeszkody, jakie ludzie stawiają
w sobie i wokół siebie, tak potężne, że nie ma szans na małżeński
i rodzinny sukces. Absolutnie niezbędny jest sakrament, dzięki któremu
sam Pan Jezus ludzkie wysiłki zmienia w sukces. Niezbędna jest modlitwa
bliskich (i, oczywiście, samych zainteresowanych), by włączyć się
w Bożą moc, by korzystać z łaski.
A potem było już zupełnie prosto: stanęliśmy razem wokół
stołu, krótko pomodliliśmy się wspólnie, a na znak zobowiązania i
życzenia wykonaliśmy ten sam co od lat gest: znak krzyża na czołach.
E-mail:
Adres: pl. Św. Ottona 1, 71-250 Szczecin
Tel.: (91) 454-15-91