Każde przedstawienie amatorskiego teatru „Arka Lwowska” jest ważnym wydarzeniem kulturalnym i cieszy się dużą widownią. Tak jest już prawie od dwudziestu lat, czyli od powstania teatru, którego reżyserem, aktorem, „duszą” jest ks. kan. Józef Dudek. Celem działalności „Arki” jest ocalenie wartości dziedzictwa patriotycznego, kulturowego i duchowego.
7 listopada br. w Miejskim Domu Kultury w Lubaczowie i w hali sportowo-widowiskowej w Oleszycach byliśmy świadkami premiery sztuki scenicznej według noweli Henryka Sienkiewicza „Pójdźmy za Nim”. Po komedii Aleksandra Fredry „Cudzoziemszczyzna”, której premiera odbyła się 1 lutego br., (patrz: „Niedziela Zamojsko-Lubaczowska”, nr 8, 22 lutego 2009 r.) przyszedł czas refleksji nad ludzkim przemijaniem, sensem życia i śmierci. Aktorzy „Arki Lwowskiej” przenieśli nas myślami do I wieku, w którym rozgrywa się akcja sztuki. Kajus Septimus Cinna, patrycjusz rzymski, który młodość spędził w legionach, a później powrócił do Rzymu, by używać sławy i rozkoszy, po zrujnowaniu majątku wyjeżdża z kolei na urzędowanie do Aleksandrii i tam zbliża się do mędrców. Spotyka się z szlachetnym Ateńczykiem Tymonem, który przybył do Aleksandrii, by zgłębić nauki egipskie. Zawarł z nim znajomość, przyjaźń. Cinnę gra w sztuce Michał Solski, Tymona - ks. Józef Jan Dudek. Świetny jest ich dialog na temat sensu życia. „Widziałeś, owe stada ptaków, które tu nadlatują w zimie z mroków północy? Czego one szukają w Egipcie?” - pyta mędrzec. „Wiem, ciepła i światła” - odpowiada Cinna. „Dusze ludzkie także szukają ciepła, które jest miłością i światła, które oznacza prawdę. Ptaki wiedzą, dokąd lecieć po swe dobro, dusze zaś ludzkie latają po bezdrożach, w zbłąkaniu, smutku i niepokoju” - dodaje Tymon. I wyjaśnia przyczyny tego niepokoju: „Dawniej znajdowały te dusze spoczynek w bogach, dziś wiara w nich wypaliła się jak oliwa w lampach. Potem sądzono, że filozofia będzie dla dusz ostoją prawdy, a dziś na jej gruzach w Rzymie, Atenach sceptycy, którym się zdawało, że wnoszą spokój, wnieśli niepokój. Bo wyrzec się światła i ciepła, to zostawić dusze w ciemności, która jest niepokojem”. Ta rozmowa przynosi ulgę Cinnie, gdyż upewnił się, że nie tylko on jest chory i cierpi niepokoje, ale i cały świat.
W tej sztuce godne uwagi są inne postacie. Iwona Świzdor wcieliła się w rolę Antei, córki Tymona, którą Egipcjanie nazywali Lotusem (kwiat ten odbierał boską cześć na wybrzeżach Nilu). Cinna podziwiał jej piękność i mądrość, zaślubił ją i zdawało mu się, że jego szczęście będzie jak morze - nieprzebrane i bez granic. Była mu miłością, mądrością, światłem. Po roku przyszła jej nieuleczalna choroba. Ich losy potoczyły się ciekawie. W tej sztuce Mariusz Łeski dobrze zagrał rolę Piłata. Jego rozmowa z Cinną, Tymonem i Anteą o motywach skazania Jezusa Chrystusa na ukrzyżowanie jest niezwykle ciekawa i pouczająca. Antea zrozumiała, że można cierpieć bez winy, jak cierpiał Jezus Chrystus. Chce być blisko Niego. Wyjeżdża z ojcem i Cinną do Jerozolimy. Chce być przy Nim na Golgocie w godzinie konania. Wierzy w Jego naukę i zmartwychwstanie oraz w szczęście w życiu wiecznym po śmierci każdego człowieka. Ta Światłość - Jezus Chrystus - którą widzi - jest dla niej źródłem otuchy i nadziei. On niesie jej zdrowie i zbawienie. Znikają dręczące ją niepokoje. „Gdziekolwiek nas wzywa - Pójdźmy za Nim!” - mówi Cinna. I to powinno być drogowskazem w życiu każdego z nas.
Warto zwrócić uwagę na postacie drugoplanowe tej adaptacji scenicznej noweli H. Sienkiewicza, a występujące w tym przedstawieniu. Erina zagrał Leszek Czekalski, Anastes - Marta Brzeziak, Markusa Fulviusa - Marian Rawski, Hekate - Bożena Michalska, Demon - Marta Brzeziak, niewolnika - Piotr Wojtasik, Rufilusa - Kamil Boć. Kostiumy zaprojektował Jerzy Kondrat, charakteryzację - Felicja Rempoła, o efekty muzyczne i światło zadbał Andrzej Rempoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu