Na budowę metra Warszawa nie dostanie pieniędzy z państwowego budżetu. Warszawa została ukarana za odrzucenie SLD-owskiego kandydata na prezydenta.
SLD potwierdza, że to wszystko przez prezydenta Kaczyńskiego. Bo rzekomo SLD chciał dofinansować budowę metra, tylko nie wiedział, że jest taka potrzeba. Ryszardowi Kaliszowi było przykro, że Kaczyński nie przedstawił informacji o sytuacji finansowej inwestycji i nie poprosił posłów SLD, aby głosowali za dofinansowaniem. Ale jeszcze wtedy, jak utrzymuje Kalisz, pewnie posłowie SLD głosowaliby za, tylko... obrazili się. Bo po co brat Lecha Kaczyńskiego odezwał się do nich niesympatycznie przed głosowaniem.
Piotr Gadzinowski (SLD) codziennie jeździ metrem. Zależało mu na tym, aby metro otrzymało dotację. Tak bardzo emocjonalnie przeżywał głosowanie, że się pomylił.
- To niemożliwe! Jestem pewien, że głosowałem za. Jeśli było inaczej, to musiałem się pomylić - mówił potem.
Marszałek Borowski (w wyborach parlamentarnych głosowało na niego prawie 150 tys. warszawiaków), chciałby dać Warszawie więcej funduszy, ale na dodatki mieszkaniowe.
Posłowie PiS zapytali w końcu wprost na sali sejmowej: czy rząd popiera przekazanie 100 mln zł na budowę metra. Kolejne pytanie padło wprost do Leszka Millera: czy jego intencją jest sparaliżowanie budowy metra. Premier milczał. W końcu pochodzi z Łodzi, a tam przecież metra nie ma.
Opór SLD to nie polityczny odwet za przegraną w wyborach - mówią w końcu posłowie SLD. Wszystkiemu winny jest prezydent Kaczyński, bo za mało lobbował za dotacją dla metra. I tu mają rację. Od objęcia urzędu Prezydenta stolicy do głosowania w Sejmie upłynęło 5 dni. Gdyby Kaczyński w fotelu prezydenta zasiadł w marcu albo chociaż w maju, to mógłby jak kiedyś Piskorski oplakatować przystanki tramwajowe, wzywając pomocy dla metra. Wtedy SLD dowiedziałby się, że na metro brakuje. Niestety przegapił.
SLD trapią ostatnio amnezja i schizofrenia. Zapomniał, że to jego kandydat na prezydenta stolicy miał najbardziej zaawansowane plany jeśli chodzi o budowę metra. Skąd chcieli wziąć pieniądze na budowę?
Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym wielkie inwestycje w stolicy próbuje się finansować z budżetu samorządu. W pozostałych krajach programy dotowane są z budżetu państwa, bo z tych inwestycji korzystają nie tylko mieszkańcy stolicy.
PS
Panowie z SLD
Warszawiacy są pamiętliwi. A następne wybory niedługo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu