Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Ksiądz, kino, misio, Messi i szaliki (2)

Pasji ma wiele, wiele też czasu poświęca, by je rozwijać. Z niespotykanym spokojem potrafi realizować własne założenia. Oprócz codziennej posługi kapłańskiej i pracy duszpasterskiej ogląda ambitne kino, za przyjaciół ma Liszta i Grottgera, którzy w zaciszu dyniskich pól i łąk opowiadają historię swego życia. Czasem dzwoni do mistrza Zanussiego na krótką pogawędkę. Kilka razy w roku przekracza granicę polsko-ukraińską – nie w celu przemytniczym, ale pielgrzymkowym do Uhnowa lub by odwiedzić stryjecznego brata abp. Mokrzyckiego we Lwowie. Lubi też usiąść przed telewizorem z szalikiem Barcelony na szyi i podziwiać Messiego. Taki jest ks. Wiesław Mokrzycki, proboszcz parafii pw. św. Antoniego w Dyniskach.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Signum Spei”

Zespół wokalny „Signum Spei” powstał 1993 r. i działał przy zamojskiej katedrze. Wykonywał muzykę religijną i świecką, od renesansu po XX wiek, także jazz i pieśni patriotyczne. – Kiedy rozpocząłem pracę w katedrze – mówi ks. Wiesław Mokrzycki – Ks. Lucjan Cybruch poprosił, bym się zaopiekował grupą młodych ludzi i tak rozpoczęła się nasza współpraca. A że nie miałem doświadczenia muzycznego, zaprosiłem fachowców z branży muzycznej w Zamościu do poprowadzenia zespołu. Mam na myśli Jacka Tryczyńskiego oraz Annę Konopę-Cios. To były ciekawe doświadczenia, bo zespół występował nie tylko w Zamościu i regionie, ale i na festiwalach zagranicznych (Szwajcaria, Austria, Ukraina, Włochy, Czechy, Białoruś), zdobywając wiele nagród (I nagrody na festiwalach w Mohylewie, Lublinie, Przemyślu, Chełmie). Brał udział także w tournée koncertowym. Dzięki temu poznałem tajniki muzyki poważnej. Przez zespół przewinęła się masa ludzi; jedni po maturze odchodzili na studia, ale przychodzili nowi. Z niektórymi osobami z pierwszego składu utrzymuję kontakty do dziś. Zespół wydał płyty pt. „Znak nadziei” (1996), „Stała się nam nowina” (1998) i „Mocni nadzieją” (1999).

Moje misie i „misiaczki”

Ks. Wiesław wielokrotnie był widywany z misiem pod pachą. A że odległość między zabudowaniami parafii katedralnej a kościołem są kilkudziesięciometrowe, wzbudzało to spore zainteresowanie i niedowierzanie wśród tych, którzy byli na bakier z kościołem. – Przychodzenie z misiem na kazanie dla dzieci pozostało mi z parafii w Bełżcu. Pierwsze prezenty, jakie otrzymywałem od dzieci, to były właśnie misie i dlatego dzieci nazywałem „misiaczki”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gdzie Grottger rysował, a muzyka brzmiała

Pamięć o Arturze Grottgerze istniała w parafii św. Antoniego w Dyniskach, ale w formie szczątkowej. Ks. Wiesław postanowił ją trochę odkurzyć, dlatego rozpoczęły się pierwsze plenery malarskie poświęcone twórczości artysty. Przy okazji analizowania jego pobytu pojawiła się postać Franciszka Liszta. Okazało się, że istnieją pamiętniki Wandy Monné oraz Artura Grottega, które o tym wydarzeniu mówią. Franciszek Liszt, kiedy był dyrektorem opery w Weimarze, uczył gry na fortepianie najmłodszego syna Skolimowskich – Władysława. Skolimowski studiów pianistycznych nie skończył. Jak pisze Wanda Monné, Władysław był bardzo zdolny, ale też i bardzo leniwy. – Dlatego w Dyniskach organizowany jest cykl imprez pod nazwą „Spotkania Grottgerowsko-Lisztowskie”; w ich skład wchodzą plenery malarskie, wystawy poplenerowe, spektakle teatralne, poetycko-muzyczne i recitale Lisztowskie. Prawdziwi aktorzy, twórcy, nie patrzą na wielkość miejscowości, patrzą na kontekst wydarzeń. Był spektakl poetycko-muzyczny, podczas którego było odsłonięcie pomnika Artura Grottgera i Wandy Monné. Czołówka aktorów i jazzmanów krakowskich występowała na 100-hektarowym polu. Żadnego prądu stałego, działały jedynie urządzenia zastępcze, nie było też widowni jako takiej tylko snopki czy belki ze słomy po żniwach. Zapytałem pana Marka Stryszowskiego, jazzmana, czy kiedyś grał na polu. Odpowiedział, że koncertował już na przyczepie i w stodołach, ale nigdy w szczerym polu, i w dodatku jeszcze blisko granicy z Ukrainą. Piękna sceneria, mgły z torfowisk, zachody słońca i to echo rozciągające się po polach aż na Ukrainę... Tego nie zastąpi żadna sala kinowa czy teatralna. Byli u nas muzycy z grupy „De Profundis” m.in. Cezary Chmiel – kompozytor muzyki, wspomniany Marek Stryszowski i Tomasz Kudyk – trąbka, oraz inni, rozważania drogi krzyżowej ks. Jana Twardowskiego recytował znany aktor teatralny i filmowy Jan Nowicki oraz Edward Linde-Lubaszenko. W świetlicy wiejskiej w Dyniskach odbyło się przedstawienie teatralne pt. „Wieczór” w wykonaniu teatru amatorskiego z Igołomi k. Krakowa (reżyseria i scenariusz Piotr Mika). Sztuka opowiadała o losach Artura Grottera, generała Langiewicza i św. Brata Alberta Chmielowskiego. Wszystkie te postacie były związane z powstaniem styczniowym a Brat Albert i Grottger – z naszym regionem. Kolejny spektakl zaprezentowany dyniskiej publiczności nosił tytuł „Wieczernik”. Sztuka w wykonaniu Teatru Arka Lwowska z Lubaczowa (reżyseria i scenariusz na podstawie dramatu Ernesta Bryla ks. Józef Dudek). Natomiast teatr z Krakowa wystawił sztukę pt. „Sosna” upamiętniającą postać Artura Grottgera i Wandy Monné, zaś grupa teatralna „Theatrum mundi” (również z Krakowa) przedstawiła sztukę o Fryderyku Chopinie. Należy zaznaczyć, że wszystkie przedsięwzięcia, które są przez nas organizowane w Dyniskach, nie odbyłyby się bez wsparcia i pomocy Urzędu Gminy Ulhówek, a także sponsorów i zaangażowanych parafian.

Reklama

Kino pod chmurką

Zainteresowania sztuką filmową przeniósł ks. Wiesław na dyniski grunt organizując „Kino pod chmurką”. To projekcje filmowe w plenerze, przypominające kadry z amerykańskich filmów. – Nastąpiła pewna przerwa w organizacji tego przedsięwzięcia ze względu na organizację plenerów malarskich i koncertów oraz niedobrą pogodę w ostatnich latach, a także na plagę komarów. Planujemy jednak wznowić wakacyjne kino letnie. Każdy może przyjechać np. na traktorze czy samochodem, i obejrzeć ciekawe kino. Przy okazji urządza się wielkie grillowanie. Ludzie siedzą na kocach, krzesełkach i w różnego rodzaju pojazdach. To ma swój urok.

Reklama

Z Dynisk do Uhnowa

Dyniska od 1470 do 1951 r., do akcji prostowania granic, należały do parafii Uhnów (obecnie leży na Ukrainie) i dlatego na prośbę wysiedlonych mieszkańców z tego pasma przygranicznego organizowana jest pielgrzymka do kościoła w Uhnowie, by tam przeżywać odpustowe uroczystości. W tym kościele też jest czczony św. Antoni. Dlatego uroczystości odpustowe przeżywane są dwukrotnie. W sobotę na Ukrainie w Uhnowie, gdzie spotykają się księża obrządku łacińskiego, pracujący wzdłuż pasa przygranicznego, oraz obrządku prawosławnego i greckokatolickiego, a także pielgrzymi z Polski i mieszkańcy z tamtej strony granicy. Natomiast w niedzielę mieszkańcy z Uhnowa przychodzą do Dynisk. Granica jest na dwa dni otwarta dla ruchu pieszego. – Pierwsza pielgrzymka odbywała się z obawami – jak przyjmą nas mieszkańcy Uhnowa, jak do tego wydarzenia podejdą. Pojawiały się głosy, że będą przeszkody ze strony ukraińskiej, może jakieś przykre doświadczenia. Jednak w tym roku odbyła się dziewiąta pielgrzymka i żadnej przykrości nigdy nie było. Ta współpraca bardzo pięknie się rozwija również dzięki zaangażowaniu władz Uhnowa i gminy Ulhówek. Ludzie po wojnie zostali na siłę wyrzuceni ze swoich domów – w czasie trwania Akcji HT-1951, teraz przychodzą do nich, oglądają je i co ciekawe, nowi mieszkańcy Uhnowa przyjmują ich na poczęstunek, zapraszają – jak to mówią – „na wspólne świętowanie”. To jest taka forma przygranicznej współpracy, bycia ponad podziałami politycznymi i kulturalnymi. Okazuje się, że jeśli jest to płaszczyzna religijna, duchowa, to na tej płaszczyźnie można dokonywać wielu wspaniałych rzeczy. Zawsze jest wspólne nabożeństwo ekumeniczne na cmentarzu za zmarłych. Przy okazji – cmentarz jest sprzątany przez Polaków i Ukraińców. Zapalane są znicze. Od dwóch lat spotykamy się również na uhnowskim cmentarzu tydzień przed uroczystością Wszystkich Świętych, modląc się w intencji zmarłych tam spoczywających. Pragnęlibyśmy, by pojawiło się piesze przejście graniczne Uhnów – Dyniska, by móc organizować wiele przedsięwzięć religijnych i kulturalnych.

Reklama

Arcybiskup Mokrzycki

Arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki, były osobisty sekretarz Jana Pawła II, jest też stryjecznym bratem ks. Wiesława. – Nigdy nie pojawiło się u mnie uczucie zazdrości. To było wielkie wyróżnienie dla niego, dla całej naszej rodziny, jak również dla społeczności Łukawca. Fakt, że przebywał w Watykanie, to również dla mnie była możliwość bycia z Ojcem Świętym, sprawowania Liturgii św. przy ołtarzu blisko Jana Pawła II. Te doświadczenia z osobą błogosławioną i świętą zapisały mi się głęboko w pamięci. No cóż, można byłoby zazdrościć, ale z drugiej strony patrząc, na pewien rytm zajęć i porządek obowiązków, które miał – to nie ma czego zazdrościć.

Reklama

Pamiątki po Janie Pawle II

Ks. Wiesław Mokrzycki posiada wiele pamiątek związanych z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. – Ostatnią dedykację na swojej książce dla mnie napisał 9 grudnia 2004 r. (na dzień imienin). Jestem w posiadaniu kielicha czy też stuły, w której posługiwał Jan Paweł II, oraz wielu pomniejszych medali, medalionów, już nie mówiąc o różańcach czy pamiątkowych zdjęciach robionych przy różnych okazjach. Te fotografie pozostają i pokazują, że dana mi była łaska być blisko człowieka świętego. Natomiast dla parafii w Dyniskach wielką łaską jest posiadanie relikwii bł. Jana Pawła II, które przekazał abp Mieczysław Mokrzycki.

Szaliki

Do kręgu zainteresowań ks. Wiesława należy piłka nożna. Interesuje się rozgrywkami ligi włoskiej i hiszpańskiej. – Jeśli chodzi o ligę włoską, to kibicuję AS Romie, a w hiszpańskiej – Barcelonie. Polskim zespołem, któremu kibicuję, jest Wisła Kraków. Inne ligi też oglądam, jeśli czas na to pozwala. Kolekcjonuję szaliki klubów piłkarskich.

Nagrody

„Sacrofilm” został nominowany do nagrody „Totus” Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, a ks. Wiesław otrzymał wyróżnienie „Animator kultury Zamościa” w 2006 r. oraz Medal „Schola Amicis” przyznany przez Wyższą Szkołę Zarządzania i Administracji w Zamościu. – Ja te nagrody traktuję jako zauważenie „Sacrofilmu”, bo nie tylko moja osoba w to dzieło jest zaangażowana, ale także pan Andrzej Bubeła, Wyższa Szkoła Zarządzania i Administracji w Zamościu i wiele instytucji, które pomagają od lat. Ja te wyróżnienia dedykuję wszystkim twórcom, organizatorom, ludziom zaangażowanym w „Sacrofilm” i tym, którzy przychodzą do kina, na nabożeństwa ekumeniczne, wystawy i koncerty, które organizowane są w ramach przedsięwzięcia. Gdyby nie oni, nie byłoby „Sacrofilmu”.

Człowiek renesansu

Do kręgu zainteresowań Księdza należy muzyka poważna, malarstwo, literatura szeroko pojęta oraz kino. – Jeżeli tym się interesuję, to tym żyję; jeżeli tym żyję, to tym się interesuję. Tego typu zainteresowania uzupełniają działalność duszpasterską. Pomagają człowiekowi wyjść z jakiegoś marazmu i rozwijać się. Któryś z duchownych powiedział, że „jak człowiek ma hobby, to się go głupoty nie trzymają”. Wtedy się żyje konkretnymi problemami.

2014-02-27 10:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na nową parafię piechotą

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

Archidiecezja.lodz.pl

ks. Maciej Łazarek

ks. Maciej Łazarek

10 kilometrów przejdzie pieszo do nowej parafii ks. Maciej Łazarek. Świeżo mianowany proboszcz par. Matki Bożej Fatimskiej pokona ten dystans ze swojej poprzedniej wspólnoty, Zesłania Ducha Świętego. Do granic tej ostatniej odprowadzały go parafianki.

To już druga pielgrzymka proboszcza-pątnika. Po raz pierwszy, dwa lata temu, przeszedł pieszo z parafii św. Anny, gdzie był wikariuszem, do parafii w Łaskowicach, której został proboszczem. Wtedy dystans wynosił 14 kilometrów.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję