Reklama

Sztuka

Wiatr opatrzności

Wietrzne popołudnie drugiej dekady czerwca. Przed Pałacem Prezydenckim znów płoną znicze. Stoi drewniany krzyż. Wokół niego krząta się mnóstwo harcerzy i mieszkańców stolicy. Zapalają lampki, kładą kwiaty – pojedyncze lub wiązanki. Sceny jak z 10 kwietnia 2010 r.

Niedziela Ogólnopolska 33/2015, str. 36-37

[ TEMATY ]

film

sztuka

Mateusz Wyrwich

Na planie filmu „Smoleńsk”, Anna Malinowska z ZHR, w kwietniu 2010 r. uczestniczka wydarzeń, dziś statystka

Na planie filmu „Smoleńsk”, Anna Malinowska
z ZHR, w kwietniu 2010 r. uczestniczka
wydarzeń, dziś statystka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obrazy są tak bardzo naturalne, że niczym wehikuł czasu błyskawicznie przenoszą 5 lat wstecz. Tym razem to jednak tylko scenografia. Antoni Krauze po dwóch latach zakończył zdjęcia do filmu „Smoleńsk” – filmu, który stał się misją. Kiedy bowiem przed laty powiedział na łamach „Naszego Dziennika”, że zamierza podjąć się realizacji filmu o Smoleńsku, ludzie z całego świata zaczęli przysyłać pieniądze. Odmówiono mu państwowej dotacji. Większość funduszy, ponad 6,5 mln zł, otrzymał od prywatnych darczyńców. Tu, na Krakowskim Przedmieściu, Krauze nakręcił w kwietniu 2013 r. pierwsze zdjęcia. I tu, po blisko 2,5 roku, je kończy. Teraz to tylko ostatnie ujęcia, jednak ważne jako tzw. dokrętki. W poprzednich miesiącach, choć reżyser dostał od miasta zgodę na zdjęcia, nie mógł ich realizować przed Pałacem Prezydenckim. Nie wyrażono na nie zgody. Jak powiedziano: żeby nie zakłócać kampanii wyborczej.

Kilkudziesięcioosobowa ekipa, od asystentów począwszy, a na reżyserze skończywszy, zna się od lat. Antoni Krauze z większością tych osób wspólnie realizował wybitne dzieło, jakim był film „Czarny czwartek”. Jednak kilkoro członków ekipy odmówiło reżyserowi współpracy przy filmie „Smoleńsk”. Okazało się bowiem, że do jego realizacji potrzebna jest dziś... odwaga. Reżyserowi odmówił więc „stary” operator. Odważnie zastąpił go jednak Michał Pakulski – zdobywca I nagrody w 2012 r. na festiwalu Camerimage za najlepsze zdjęcia do filmu „Zabić bobra”. Pracy z Krauzem nie podjął się też „stary” montażysta, ale z materiałem filmowym znakomicie poradził sobie Miłosz Janiec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie potrzeba rozkazów

I znów Krakowskie Przedmieście – krzyż, kwiaty, znicze przed Pałacem Prezydenckim. Dziesiątki powtarzanych ujęć. Żmudnych, niemal statycznych. Niczym w zwolnionym tempie. Nieostrych, bo przez chmurę czarnego dymu ze zniczy. 3 dni ujęć, dziennych i nocnych. Zdjęcia ze statystami, również dynamiczne sceny wrogich zachowań, które miały miejsce w 2010 r. wobec krzyża oraz ludzi składających hołd parze prezydenckiej i 94 innym osobom poległym pod Smoleńskiem. Także scena przedstawiająca gaszenie przez straż miejską zniczy i wywożenie śmieciarką.

Reklama

– Przypatruję się realizacji filmu od samego początku. Dla mnie będzie on swego rodzaju świadectwem o tamtym czasie. Mam wielkie zaufanie do p. Antoniego Krauzego po jego dziele, jakim był film o Grudniu 1970 r. – mówi statysta z tłumu Wojciech Piasecki. Na co dzień zawodowy kierowca po maturze i niedokończonym fakultecie z socjologii, jak mówi o sobie. Był na Krakowskim Przedmieściu przed 5 laty. Kiedy dowiedział się, co wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku, przyszedł tu od razu. Pierwszego dnia stał przez kilka godzin. Nieruchomo wpatrując się w płonące światła zniczy, od czasu do czasu myślał tylko, że ogień był tym ostatnim obrazem, który mogli widzieć pasażerowie prezydenckiego samolotu. Następnego dnia znów przyszedł. Nie mógł się pozbierać. Popadł w swego rodzaju stupor. – Obudziłem się dopiero przy trumnie Prezydenta i jego Małżonki w wielkiej kolejce Polaków, którzy oddawali im hołd w Pałacu Prezydenckim – mówi 30-latek. – Wówczas i na pogrzebie pary prezydenckiej uświadomiłem sobie, że o taki stupor chodziło zamachowcom. Sądzę, że na tym zależało Rosjanom, żeby kolejny raz zniewolić polskie społeczeństwo. Bo co do tego, że to nie był wypadek, a zamach, nie mam najmniejszej wątpliwości. Chodzę na comiesięczne Msze św. w katedrze. Jeśli nie jestem w Warszawie, to gdzieś w kraju. Zawsze, nawet w najmniejszej miejscowości, księża każdego dziesiątego odprawiają Mszę św. za poległych pod Smoleńskiem. Tak, mówię poległych, bo tak to widzę. Oni zginęli w dalszym ciągu walki z rosyjskim imperializmem – dodaje Wojciech i wyznaje: – Byłem taki sobie letni katolik. Do „czasu Smoleńska”. Potem zaczął się mój powrót do Boga.

Reklama

Rolę ważnej statystki, bo reprezentującej harcerstwo, odgrywa Anna Malinowska – absolwentka prawa i studiów dziennikarskich, harcmistrzyni Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Również była obecna na Krakowskim Przedmieściu przed 5 laty. Dziś przewodzi grupie harcerzy z różnych hufców odtwarzających tamte wydarzenia. – Jestem w harcerstwie już 20 lat i zawsze było tak, że byliśmy tam, gdzie istniała taka potrzeba – mówi harcmistrzyni. – Podczas powodzi, kataklizmów czy innych ważnych wydarzeń w życiu naszej ojczyzny. Nie potrzeba było żadnych rozkazów, żadnych ogłoszeń na stronach internetowych czy portalach społecznościowych. Kiedy wydarzyła się nasza narodowa tragedia w Smoleńsku, znaleźliśmy się tu w błyskawicznym tempie. Harcerze z całej Polski. Ja sama, choć mieszkam w Radomiu, też szybko przyjechałam, bo mundur zawsze jest przygotowany w szafie. Byłam wtedy, więc jestem i dzisiaj. Dla mnie to była, to jest służba. I jest ona dla mnie pewną formą modlitwy. Już nie mogę pomóc tym, którzy odeszli, ale mogłam i mogę pomóc tym, którzy chcą tu być.

96 świateł

Na tle tłumu statystów – trójka filmowych bohaterów. Beata Fido, wybitna aktorka, przez lata grająca z powodzeniem i nagradzana za kreacje na deskach amerykańskich teatrów. W filmie – w głównej roli dziennikarki Niny. Jej matkę zagrała inna znakomita artystka – Halina Łabonarska. Dziś, jak wiele razy wcześniej, prywatnie stojąca z różańcem pod krzyżem. – Zapalałam tu z synami jedne z pierwszych świateł 10 kwietnia – wspomina aktorka. – Krzyż ze świateł ułożono spontanicznie. Jak w stanie wojennym. Dzisiaj w tej scenie odmawiam modlitwę. I widzę w oddali moją filmową córkę Ninę. Nie mam dialogu z aktorami, prowadzę go z tymi, którzy odeszli, i z Panem Bogiem. To dzisiejsze spotkanie podczas kręcenia filmu jest bardzo znamienne, bo wiatr, który wieje, potwierdza, że Duch Święty jest tu obecny. I w historii ten wiatr jest bardzo owocny, bo przynosi zmiany. Już je mamy i myślę, że przed Pałacem Prezydenckim niebawem będzie mógł powstać pomnik poświęcony ofiarom tragedii smoleńskiej. Tych 96 wznoszących się do nieba świateł. – Dla mnie jest to bardzo osobisty film. Nauczyłem się podczas jego realizacji, że za wszystkim stoi Opatrzność, bo nie mam żadnego racjonalnego wytłumaczenia tego, że ten film udało się jednak zrealizować. Że udało się skompletować ekipę. Że udało nam się zebrać ¾ budżetu – mówi Antoni Krauze. – Nic nie zapowiadało, że będę realizował ten film. Kolejno odmawiali mi liczni współpracownicy, nawet tacy, których uważałem za przyjaciół. Mam też wiele przykładów na to, że to, co działo się podczas realizacji tego filmu, było wyłącznie zasługą Opatrzności. Wierzę w Boga, więc nie mam wątpliwości, że to za Jego przyczyną. Inni tłumaczą to może jakimś przypadkiem, ja natomiast mam wystarczającą ilość dowodów, żebym ośmielał się mówić, iż nad tym filmem, nad tym przedsięwzięciem zwanym „Smoleńsk” czuwał i czuwa Pan Bóg. Wiem, że ten film zostanie do końca zrealizowany. I że to nie jest moją zasługą.

2015-08-12 08:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przez Monachium i Paryż do Kuklówki

W tym roku przypada setna rocznica śmierci wybitnego polskiego malarza Józefa Chełmońskiego, jest więc doskonała okazja, aby przypomnieć jego życiorys i drogę twórczą

Józef Chełmoński urodził się 7 listopada 1849 r. w Boczkach, niewielkim folwarku w okolicach Łowicza. Zdolności artystyczne przyszłego malarza ujawniły się już we wczesnym dzieciństwie, w ich rozwoju dopomagał ojciec, sam utalentowany muzycznie i malarsko. Matka z kolei zaszczepiła w chłopcu pracowitość, ambicję i wytrwałość w dążeniu do celu. Z domu wyniósł miłość do ojczystej ziemi, kult tradycji, patriotyzm. Poznał życie wsi, prace polowe związane z kolejnymi porami roku, zajęcia gospodarskie i tradycje ludowe. Kochał zwierzęta, przede wszystkim konie. Fascynujący świat, który go otaczał, utrwalał na rysunkach.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Rzymskie obchody setnej rocznicy narodzin dla nieba św. Józefa Sebastiana Pelczara

2024-04-19 16:24

[ TEMATY ]

Rzym

św. bp Józef Sebastian Pelczar

100. rocznica

Archiwum Kurii

Św. Józef Sebastian Pelczar

Św. Józef Sebastian Pelczar

Mszą św. w kaplicy Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie wieczorem 18 kwietnia zainaugurowano jubileuszowe spotkanie poświęcone św. Józefowi Sebastianowi Pelczarowi.

Polski Papieski Instytut Kościelny w Rzymie oraz Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (Siostry Sercanki) to dwie instytucje obecne w Rzymie, u początku których stoi były student rzymski, a potem profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz biskup przemyski, dziś święty Józef Sebastian Pelczar. To właśnie ks. prof. Pelczar wraz z s. Ludwiką, dziś błogosławioną Klarą Szczęsną, w 1894 r. założyli w Krakowie Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję