Reklama

Jasna Góra

Ślubne nawracanie się Polski

O znaczeniu Ślubów Jasnogórskich i o ich aktualności z o. Jackiem Salijem OP rozmawia o. Michał Legan OSPPE

Niedziela Ogólnopolska 39/2015, str. 18-19

[ TEMATY ]

Jasna Góra

debata

Archiwum „Niedzieli”

O. Jacek Salij OP

O. Jacek Salij OP

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O. MICHAŁ LEGAN OSPPE: – Od 27 września przez najbliższe dziewięć miesięcy na Jasnej Górze odbywać się będzie dziewięć wielkich debat telewizyjnych, zatytułowanych: „Raport Jasnogórski 2016”, a dotyczących realizacji Ślubów Jasnogórskich w kontekście 1050. rocznicy chrztu Polski. Jak Ojciec uważa, czy Jasnogórskie Śluby Narodu mają dzisiaj jakąkolwiek aktualność?

O. JACEK SALIJ OP: – Ślub spontanicznie kojarzy się nam z sakramentem małżeństwa. Nie lekceważyłbym tej intuicji. Przecież w Ślubach Jasnogórskich znajdziemy sporo analogii do ślubowań małżeńskich. Po pierwsze, mężczyzna i kobieta, przystępując do ślubu, ogłaszają publicznie i z radością, że są i chcą być małżeństwem, na zawsze, w doli i niedoli, w dniach dobrych i złych. Po wtóre, ślub to jest również deklaracja nadziei, że nasze wspólne życie będzie piękne, a Pan Bóg obdarzy nas dziećmi, że uda się nam dobrze wywiązać z rodzicielskich obowiązków. Po trzecie, przystępując do ślubu, dajemy wyraz temu, że pamiętamy o naszej ludzkiej ułomności i że jesteśmy świadomi tego, iż tylko z Bożą pomocą potrafimy nasze małżeńskie ślubowanie należycie wypełnić. Wreszcie po czwarte, małżeństwo, związek najintymniejszy z intymnych, ma oczywiste wymiary społeczne; to dlatego na ślub zapraszamy wszystkich sobie bliskich. Otóż jeśli spokojnie pomyśleć, wszystkie te cztery wymiary odnajdziemy również w Ślubach Jasnogórskich.

– Wydaje się, że gdy dzisiaj rozmawiamy o ważnych wydarzeniach, które miały miejsce w przeszłości, trzeba by znaleźć nowy język, bardziej zrozumiały w czasach, gdy zdecydowanie mniej społecznie przeżywamy naszą wiarę. To doświadczenie miłości oblubieńczej, doświadczenie bardzo intymne, musiałoby być nazwane na nowo w odniesieniu do tego, co się wydarzyło między Maryją a narodem...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tym, co istotnie różni ślub małżeński od ślubów składanych przez naród, jest to, że naród nie jest osobą w sensie ścisłym. W gruncie rzeczy nie ma pojedynczego momentu, w którym do ślubu mógłby przystąpić cały naród. Owszem, król Jan Kazimierz w konkretnym dniu – 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej powierzał siebie i poddane sobie narody Matce Najświętszej, ale włączenie się w te śluby to już jest kwestia rozciągnięta w czasie. To jakby przymusza nas do postawienia sobie pytania: A co to takiego: „naród”? Czy naród, jeżeli on w ogóle istnieje, jest zdolny do aktów dotyczących tożsamości duchowej milionów ludzi?

– Król Jan Kazimierz miał święte prawo mówić w imieniu całego narodu, bo był jego głową i wszystko od niego zależało. Silny mandat społeczny miał również prymas Stefan Wyszyński, gdy pisał Śluby Jasnogórskie. Czy wspólnota, o której oni wtedy myśleli, dzisiaj jeszcze istnieje?

– Zwróciłbym tu uwagę na to, że w czasach króla Jana Kazimierza z pewnością byli także ludzie wcale nieidentyfikujący się z Kościołem katolickim, a jednak należący do narodów, które powierzał on Matce Najświętszej. Sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana w czasach Ślubów Jasnogórskich – były w ówczesnej Polsce setki tysięcy, a może nawet kilka milionów ludzi, którzy wręcz czuli wrogość wobec Kościoła katolickiego. Zastanówmy się zatem, czym jest naród, żeby nie tylko bronić się przed ewentualnymi zarzutami, jakobyśmy chcieli duchowo monopolizować nasze społeczeństwo na rzecz Kościoła katolickiego, ale także żebyśmy sami jakichś okropnych błędów nie popełnili.

Reklama

– Czym jest więc naród? Ksiądz Prymas, gdy pisał Śluby, napisał: „Krew z krwi” – taka etniczna wspólnota...

– Posłużyłbym się definicją narodu, którą zaproponował Anglik Edmund Burke: Naród jest to społeczność pokoleń, które minęły, które żyją obecnie i które dopiero się narodzą. W związku z tym nie ma takich niezwykłych ludzi, którzy w imieniu tak pojętego narodu mogliby podejmować absolutnie całościowe decyzje. Szczególna charyzma, która pozwoliła królowi Janowi Kazimierzowi oraz prymasowi Wyszyńskiemu podjąć ideę ślubów narodu, polegała zapewne na tym, że obaj oni – będąc autentycznymi przywódcami naszego narodu oraz trafnie rozpoznając jego duchową tożsamość – poczuli się uprawnieni do złożenia tych ślubów. Fakty potwierdziły słuszność obu tych decyzji – obie cieszyły się poparciem społecznym i żadna z nich nie była przyczyną społecznego rozbicia, było wręcz przeciwnie.

– Czy doświadczenie maryjne jest wspólnym doświadczeniem duchowym narodu?

– Dzisiaj jesteśmy bardzo zarażeni indywidualizmem, wielu spośród nas wydaje się, że nie są w żaden sposób zakorzenieni w swoim środowisku, czy to współczesnym, czy tym bardziej historycznym, kulturowym.

– To jest także trochę mój problem. Jestem 36-latkiem i zaraziłem się indywidualizmem do tego stopnia, że zastanawia mnie, czy ktoś może w moim imieniu takie śluby złożyć, a jeśli je złożył, to czy one mnie w jakikolwiek sposób zobowiązują.

– Nikt w Ojca imieniu ślubów nie składał. Sama idea ślubów nie stanowi zagrożenia dla wolności religijnej kogokolwiek. Wręcz przeciwnie, ci wszyscy, którzy chcą się chronić pod płaszczem Matki Najświętszej, są najszczególniej zobowiązani do tego, żeby wolność religijną każdego chronić, żeby nikomu nie zagrażać. Chcemy jedynie wyrażać to, co dotyczy naszej społecznej, duchowej tożsamości. Przecież zakorzenienie naszej polskiej kultury w katolicyzmie wydaje się czymś poza dyskusją.
Ponieważ Ojciec pozwolił sobie na osobiste zwierzenia, to ja też spróbuję nie być gorszy. Mianowicie w 1956 r., kiedy zaczęła się Wielka Nowenna, miałem lat 14, w 1966 r. miałem lat 24, czyli był to czas mojej młodości, a również wstąpienia do zakonu i przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Widziałem z bliska dwa zupełnie różne sposoby reagowania katolików na Wielką Nowennę. Mój tata, który jako Wołyniak bardzo rozumiał związek polskości z katolicyzmem, przeżywał tamte wydarzenia z wielkim przejęciem i aprobatą. Natomiast jako młody zakonnik znalazłem się w środowisku, które wprawdzie Księdza Prymasa szanowało, jednak zaplanowana na 9 lat peregrynacja Jasnogórskiego Obrazu budziła wiele zastrzeżeń i dystansu. Później obserwowałem z bliska, jak to się przełamywało. Nawet krytycy nie mogli przeczyć temu, że dokonywało się wtedy takie pełzające nawracanie się Polski. Ojciec jest młody i może tego nie pojmie...

– Dla mnie osobiście jest to bardzo ważne, próbuję pojąć tę duchowość...

– Kiedy jako licealista zobaczyłem w kościele nauczycielkę, byłem wniebowzięty. Wcześniej było to raczej niemożliwe. Dzisiaj nikt tego nie pamięta. Pamięta się raczej wielkie katolickie spotkania, począwszy od tych milenijnych, które były pierwszym mocnym masowym pokazaniem, że jest coś takiego jak naród polski, który na komunizm się nie zgadza, po niezwykłe spotkania z Janem Pawłem II. Natomiast mało kto już pamięta poziom zlaicyzowania zwłaszcza ówczesnych polskich inteligentów. Mówiłem o pełzającym nawracaniu się Polaków. Naprawdę wielki przełom dokonywał się wtedy dzień po dniu przez całe 9 lat – zwłaszcza podczas nawiedzania Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w kolejnych parafiach. Początkowo nawet my, księża, nie dowierzaliśmy, byliśmy zniecierpliwieni...

–... te historie powtarzają się do dzisiaj przy nawiedzaniu Obrazu Matki Bożej, stąd duszpasterskie nawrócenia kapłanów – „nie wierzyliśmy, że to tak zadziała, Matka Boże podjęła nasz trud”...

– Działo się coś niesamowitego. Nie zapomnę, jak mój śp. wujek opowiadał z niedającym się opisać entuzjazmem o jednaniu się nieprzyjaciół, przystępowaniu do sakramentów ludzi, którzy przez lata byli praktycznie poza Kościołem...
Jeżeli zaś z okazji Ślubów Jasnogórskich w ogóle mówić o wrogach, to pamiętajmy, że najwięksi nasi wrogowie mieszkają w naszych sercach. Właśnie tych wrogów miał na myśli św. Jan Paweł II, kiedy mówił, że Jasna Góra jest świadkiem wielu nawróceń, że gdyby jej konfesjonały mogły mówić o tym, co się w nich stało, to dałyby wielkie świadectwo wspaniałych cudów, jakie się tam dokonywały.

– Czy Ojciec uważa, że Śluby Jasnogórskie – tekst, który jest trudny i który dzisiaj brzmi już nieco archaicznie – są jeszcze aktualne, a jeżeli są, to w jaki sposób?

– Na dziś mogę powiedzieć tylko tyle: wiem, że śluby – pamiętanie o nich – mają ogromny sens. Wiem, że to, co się stało w 1656 czy 1966 r., stało się nie tylko dla wówczas żyjących pokoleń Polaków, ale dla wszystkich, również następnych. Tyle wiem na pewno.

2015-09-22 11:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Związki

Mam przyjaciół. Ludzie stosunkowo młodzi, sympatyczni, dobrze wykształceni, ambitni i zaangażowani. Mieszkają sobie razem na tyle skutecznie, że dorobili się gromadki dzieciaków, które zgodnie wychowują. Żyją sobie jak małżeństwo, ale sobie nie ślubowali. Ani cywilnie, ani kościelnie. Dlaczego? Nie wiem. W zasadzie przeszkód nie ma. On kawaler, ona panienka „z odzysku” - nawet sąd kościelny uznał, że jej pierwszy związek od początku nie był małżeństwem, choć przed ołtarzem był zawarty. Są raczej zamożni, nie wygląda to na próbę wyłudzenia pieniędzy „na samotną matkę”. Pytani wprost, mówią o prawie do wolności - nic nikomu do tego, z kim mieszkają i co razem robią. Póki oczywiście nikogo nie krzywdzą - a przecież nie krzywdzą. Na jakiej podstawie ktoś może żądać, by przed jakimś obcym urzędnikiem sobie cokolwiek ślubowali? Co komu do tego, co robią? Tak mówią, ale ja w oczach widzę strach. Strach przed odpowiedzialnością, przed zranieniem, przed odrzuceniem, przed tym, że się nie uda… Po co się wiązać? A jak się okaże, że to nie ta, nie ten? Teraz możemy w każdej chwili się rozstać, i to bezboleśnie (?), nikogo nie angażując w to rozstanie. Po co narażać się na rozwodowe przykrości? Owszem, śpię z nią (nim), mamy dziecko, mieszkamy razem - ale małżeństwo? To zbyt duże ryzyko…

CZYTAJ DALEJ

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

2024-03-27 18:21

Adobe Stock

Prokuratura postawiła w środę zarzuty pięciu osobom w związku ze sprawą wykorzystania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich jest czterech urzędników resortu sprawiedliwości i „beneficjent funduszu” ks. Michał O. W ramach Funduszu ośrodkowi „Archipelag” miała zostać przyznana dotacja na kwotę blisko 100 milionów złotych.

- Ks. Michał O. działając wspólnie w porozumieniu z tymi urzędnikami, doprowadził do wypłaty tych środków. Tutaj istotną kwestią jest to, że działali wspólnie i w porozumieniu - poinformował dziś podczas konferencji rzecznik prasowy prok. Przemysław Nowak. Zapowiedział, że będą kierowane wnioski o tymczasowy areszt wobec trzech osób, a zebrany materiał dowodowy będzie analizowany pod kątem uchylenia immunitetu politykom. Powstające na warszawskim Wilanowie centrum terapeutyczne ma na celu pomoc ofiarom przemocy.

CZYTAJ DALEJ

Śp. bp Ryszard Karpiński. Tablica nagrobna i portret

2024-03-28 11:13

Katarzyna Artymiak

W kryptach kościoła św. Piotra w Lublinie umieszczono tablicę grobową i portret śp. bp. Ryszarda Karpińskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję