Reklama

Wspomnienie o śp. ks. Bolesławie Liszewskim

Niedziela łomżyńska 1/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

28 listopada 1991 r. zmarł nagle na rozległy zawał serca ks. prał. Bolesław Liszewski. Rano, jak zawsze, odprawił w naszym kościele Mszę św. o godz. 6.30. Następnie poszedł do Seminarium na wykłady. W przerwie po pierwszym wykładzie wyszedł na korytarz i upadł. Po kilku minutach zakończył życie. Klerycy zauważyli, że musiał czuć się źle, bo wykład miał wolne tempo, a Ksiądz Profesor, zwykle siedzący, cały czas spacerował, stawał blisko okna i widać było, że cierpiał. Nikomu nic nie powiedział. Umarł na posterunku swojej profesorskiej pracy. Przez całe niemal życie kapłańskie był związany z Seminarium i tam dobiegły ostatnie chwile jego życia. Zmarł w wieku 61 lat.

W pierwszych latach kapłaństwa ks. Bolesław pisał w Dzienniku: " Nie umiem niczego ludziom odmówić!". Z tym programem szedł przez całe życie kapłańskie. Osiemnaście lat jego pracy wśród nas - to świadectwo tego programu. Codziennym życiem świadczył, że nie umiał niczego ludziom odmówić. Stąd wielokrotne prośby o modlitwę różnych ludzi z różnych parafii, nie tylko łomżyńskich, ale tez z pobliskich stron. Wielekroć stwierdziłam to w swojej prawie 18-letniej pracy na furcie klasztornej. W ostatnich latach widać było długie sznurki ludzi do zakrystii po Mszy św. - z różnymi intencjami. Modlił się całe miesiące, a nawet ponad rok, zgodnie z prośbą tych, którzy tak sobie życzyli. Wiele osób mówiło, że jak ks. Liszewski się modli, to Bóg w rodzinie im błogosławi. Ponieważ ks. Bolesław nie umiał niczego ludziom odmówić, często był nagabywany przez alkoholików i naciągaczy. Dzielił się wszystkim, co miał. Z jego pomocy korzystali łomżanie, korzystali też różni ludzie z rozmaitych stron Polski. Świadczą o tym podziękowania zawarte w licznej korespondencji, np.: " Dziękuję za pomoc finansową otrzymywaną za każdym razem" - Kielce, 1987 r. Nie posiadał samochodu ani telewizora; nigdy nie wyjeżdżał za granicę.

24 marca 1991 r. dziękował Panu Bogu za 61 lat życia, podkreślając, że od 18. roku życia chorował na serce. Nikt nawet z najbliższych przyjaciół i otaczających go ludzi nie wiedział o tej chorobie - tak heroicznie znosił swe cierpienia. Zawsze uśmichnięty, zawsze zadowolony, pocieszał wszystkich, których spotykał na drodze. Jeden z łomżan powiedział mi: "Nigdy nie spotkałem go smutnego, gdy szedłem do pracy czy wracałem do domu". Nawet dzieci nazywały go " księdzem śmieszkiem", bo do nich szczególnie się uśmiechał. Zawsze mawiał: "Życie jest piękne, wspaniałe, cudowne...". Za tymi słowami kryło się bohaterstwo Chrystusowego Kapłana. Tutaj wyrósł ponad przeciętność otaczającego go świata. Jako prałat nigdy nie używał szat swej godności. O skromności ks. Bolesława i wielkiej pokorze świadczą wypowiedzi bratowej Zmarłego, Bronisławy Liszewskiej z Bydgoszczy, która po jego zgonie napisała do nas w liście: "Nigdy nie pisał, że mu coś dolega, a gdy pytałam, czy nie choruje, w listach nie dawał odpowiedzi. Kiedyś pytała go, jakie ma tytuły, bo od Mszy św. prymicyjnej, w której uczestniczyłam, nigdy nie wspomniał nic na ten temat. Otrzymałam taką odpowiedź: ´Jak będziesz na pogrzebie, to wszystko wyczytają´" . Niestety, nie była na pogrzebie z powodu choroby.

Przyjaciele z rozmaitych regionów Polski używają najpiękniejszych tytułów w swojej korespondencji, zwracając się do ks. Bolesława, np.: "Księże Magistrze! O Najlepszy z ludzi!" (ks. Józef Tatarczyk, Wojsławice, 10 marca 1966 r.); "Bolku, przyjacielu wierny i bliski" - 27 maja 1972 r.; "Mój Aniele".

Do ks. Bolesława licznie garnęła się młodzież akademicka, której służył pomocą przy pisaniu pracy, wypożyczając naukową lekturę. Jeśli zdarzyły się trudności z dostaniem się do Księdza Kapelana, studenci przynosili książkę do klasztoru z prośbą o przekazanie mu i załączali swoje podziękowania. Częste dzwonki nieustępliwych interesantów, w tym dzieci i pijaków, utrudniały śp. Księdzu pracę naukową. Urządził na strychu prowizoryczny gabinet i tam pracował, nie przejmując się zimnem czy gorącem. Był optymistą - wokół siebie stwarzał atmosferę pokoju. W konfesjonale nigdy nie przygnębił duszy. O posługę w konfesjonale ubiegało się wielu różnych ludzi - młodzież, dorośli, psychicznie chorzy, starsi. Nie można ich było nakłonić, by udali się do innych kapłanów, gdy nie było z nim kontaktu. Przez 18 lat codziennie głosił słowo Boże podczas Mszy św. Nikogo nie potępiał, o nikim i do nikogo nie powiedział nic złego. Chętnie uczęszczała do naszego kościoła łomżyńska inteligencja. Na Mszach św. śp. ks. Bolesława frekwencja była zawsze duża. Dużo ludzi przystępowało do Komunii św. - zapewne też i z tej racji, że była to ich Msza św.

W Dzienniku ks. Bolesław pisał, że tak był oblegany przez ludzi, iż nieraz nie miał czasu zjeść śniadania. Całe swoje życie kapłańskie oddał Bogu i ludziom. Przychodzili na kapelanię przyjaciele, członkowie KIK-u na swoje spotkania, metafizycy w każdą niedzielę. Wszyscy czuli atmosferę gościnności Księdza Kapelana. Łomżanie, którzy mieli szczęście zawitać w progi kapelanii, na pewno znają wspaniałomyślność Księdza. Całymi gromadkami przyjmował też dzieci. Często oczekiwały pod drzwiami, kiedy wróci z miasta. Częstował je słodyczami, rozdawał obrazki. Jedna z członkiń KIK-u mówiła mi: " Przychodziłam, by nasycić się nie tylko mądrością, ale przede wszystkim dobrocią ks. Bolesława". Naprawdę był "człowiekiem Bożym i ludzkim Kapłanem" - jak trafnie powiedział w mowie pożegnalnej Biskup Ordynariusz.

Służył inteligencji, służył prostaczkom, służył dzieciom - ksiądz prałat, kapelan Jego Świątobliwości Ojca Świętego, profesor Wyższego Seminarium Duchownego, kapelan Sióstr Benedyktynek, kapelan Klubu Inteligencji Katolickiej - dr Bolesław Liszewski. Do każdego spotkanego przez siebie człowieka uśmiechał się, pełen dobroci i życzliwości. Szczególnie wrażliwy na potrzeby biednych, kalek, niezaradnych życiowo. Człowiek pokoju.

Wprawdzie umarł nagle, ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich ludzi, którzy go znali, jednak do odejścia był przygotowany. 3 lipca 1991 r. pisał: "36. rocznica święceń. Już bliżej ´rzeczy ostatecznych´, rozliczeń, pożegnań z marzeniami i ludźmi". 26 września 1991 r.: " Pierwszy raz

Kochali śp. ks. Bolesława księża, kochali klerycy, kochali członkowie Klubu Inteligencji Katolickiej, kochały Siostry Benedyktynki jako swego kapelana i ojca. Był dla nas bardzo życzliwy, jak najlepszy przyjaciel, ale też z dystansem, jak przystało na filozofa. Brakuje słów, by należycie wyrazić naszą głęboką wdzięczno

Ludzie świeccy, którzy byli w kontakcie z ks. Bolesławem, wyrażają się o nim: "To jedyny Ksiądz na dzisiejsze czasy". Oby ból łomżan zamienił się szybko w radość skutecznej wstawienniczej modlitwy Zmarłego u Boga. Za piękne kapłańskie życie spodziewamy się stokrotnej nagrody u Pana, zapewniającego w Ewangelii: "Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co zgotował Bóg tym, którzy Go miłują".ść śp. Księdzu Kapelanowi za jego miły sposób bycia i życie - wprawdzie z dala, lecz z nami. Wiele rodzin zakonnych zazdrościło nam tak wspaniałego kapelana. Hołd czci i wdzięczności płynie od nas wszystkich w żarliwej modlitwie za spokój jego duszy i o pośrednictwo w udzielaniu nam przez Boga potrzebnych łask. Jesteśmy przekonane, że następcę śp. ks. Bolesława mamy dzięki jego wstaw iennictwu. Błagałyśmy go, by wyprosił nam dobrego następcę. na Mszy św. poczułem się fatalnie. Z Bożą pomocą wytrwałem do końca. Przekształcam się już w beztlenowca. Na powietrzu czuję się źle".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Rity

[ TEMATY ]

nowenna

św. Rita

Agata Kowalska

Św. Rita

Św. Rita

Nowenna do odmawiania między 13 a 21 maja lub w dowolnym terminie.

Niech będzie uwielbiony Bóg w Twoim życiu św. Rito.
CZYTAJ DALEJ

Kilka faktów o Leonie XIV

2025-05-12 21:36

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/ETTORE FERRARI

Papież Leon XIV ma opinię człowieka cichego, ale zdecydowanego. Cechuje go głęboki wewnętrzny pokój. Uważnie słucha, rzadko przerywa, często się uśmiecha. Jego decyzje wynikają nie z pośpiechu, ale z modlitwy.

Jest zakorzeniony w duchowości św. Augustyna. Jako swoje biskupie motto wybrał słowa: „In Illo uno unum – Jedno w Jednym”, mówiące o jedności w Chrystusie ponad podziałami i różnicami. Papież nie tylko mówi o pokoju – on go w sobie niesie.
CZYTAJ DALEJ

Kościół św. Anny, gdzie obecny Papież czuł się, jak u siebie

2025-05-13 11:26

Włodzimierz Rędzioch

Mały kościół przy jednej z bram do Watykanu, należący do parafii św. Anny dei Papafrenieri, jest bliski nowemu Papieżowi Leonowi XIV. To właśnie tutaj Robert Francis Prevost, gdy był jeszcze kapłanem, a później kardynałem, czuł się jak w domu. Wcześniej często bywał tu także Jan Paweł II.

Kościół w stylu barokowym, zbudowany na planie elipsy, jest znany wielu Rzymianom, którzy przez położoną obok Bramę św. Anny przechodzą na terytorium Watykanu. Wiele osób, także pielgrzymów zdążających na Plac św. piotra wstępuje tu na chwilę modlitwy. Od 1929 roku kościołem opiekują się augustianie, zakonnicy z tego samego zgromadzenia, z którego jest Papież Leon XIV.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję