Reklama

Wiadomości

Terapeutyczna jadłodajnia

Na co dzień w jadłodajni pracuje kilka osób. Serwują znakomite i bardzo tanie, jak na warszawskie warunki, obiady – po 9 zł. I uczą się przy tym zawodu. Ich początki nie były łatwe, wszyscy bowiem pogubili się gdzieś po drodze. Zintegrowały ich dopiero praca i poczucie obowiązku

Niedziela Ogólnopolska 48/2015, str. 46-47

[ TEMATY ]

społeczeństwo

życie

Mateusz Wyrwich

W jadłodajni „Kuchnia Czerwony Rower” menu jest codziennie zmieniane

W jadłodajni „Kuchnia Czerwony Rower” menu jest codziennie zmieniane

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na niewielkiej przestrzeni podwórka na warszawskiej Pradze, pamiętającego lata 20. ubiegłego wieku, znajduje się siedziba Stowarzyszenia Otwarte Drzwi. Otwarte dla ludzi, którzy nie mają prostej drogi w życiu. Jedni dlatego, że są niepełnosprawni fizycznie bądź psychicznie, inni – gdyż pobłądzili w życiu bardziej niż statystyczny Polak. Pokończyli ledwie podstawówki czy zawodówki. Niektórzy nawet studia, lecz nie zostali przygotowani do samodzielnego życia. Przez lata nie mieli pracy ani domu. Pochodzą zazwyczaj z domów dziecka. Z domów biednych, nierzadko z rodzin rozbitych małżeństw alkoholików. I równie często z takich domów, które nie potrafiły przekazać dzieciom miłości. Wielu z nich nie potrafi więc kochać i ma skłonność do agresji, pretensje do świata i roszczenia wobec innych. Sami niewiele proponują. Często mają na koncie odsiedziane wyroki albo zawieszone kary. Są przyzwyczajeni do tego, że ktoś ich zaraz uderzy, więc uprzedzają cios – atakując innych. – Niegdyś w tym miejscu była noclegownia, również swego rodzaju agencja zatrudnienia dla ludzi bezdomnych – mówi Katarzyna Wilczyńska ze Stowarzyszenia Otwarte Drzwi. – Okazało się, że wśród klientów agencji zatrudnienia są osoby niepełnosprawne, które mają ogromne trudności ze znalezieniem pracy. Stąd pojawiły się nasze placówki dla osób niepełnosprawnych. Pierwszą z nich był Warsztat Terapii Zajęciowej. W sumie zorganizowaliśmy 5 placówek, które tworzą system modelowy. Wszystkie znajdują się w Warszawie. Kiedy bezdomny szuka pracy, cały czas pilotujemy to poszukiwanie. I to się sprawdza. Powoduje, że efektywność jest dużo większa niż przeciętna w kraju. Najczęściej nasi podopieczni znajdują pracę typowo porządkową, ale ją mają.
Stowarzyszenie Otwarte Drzwi zajmuje się głównie osobami wykluczonymi społecznie. – Ale nie jest to typowe schronisko, do którego ktoś się zgłasza i ma zapewniony dach, jedzenie – opowiada Katarzyna Wilczyńska. – Tu jest realizowany program wychodzenia z bezdomności. Często trafiają do nas alkoholicy, jeśli jednak nasz podopieczny będzie pił, musi odejść. Wspólnie więc z pracownikiem socjalnym zastanawiają się, jak rozwiązać jego problemy. Kogoś ściga komornik, bo wziął pożyczkę i nie spłacił. Inny ucieka przed alimentami. I te kwestie musimy wspólnie rozwiązać, bo są one częstą przeszkodą w wychodzeniu z bezdomności.

Reklama

Początki

Do niedawna prezesem Stowarzyszenia Otwarte Drzwi była Anna Machalica, promotorka wszystkich jego przedsięwzięć, która „duchowo” wywodzi się z Solidarności. Zafascynowana odzyskaniem niepodległości zajęła się najpierw, z grupą podobnych pasjonatów, pomocą młodzieży wiejskiej. Z czasem, w 1995 r., wraz z grupą naukowców i przedsiębiorców postanowiła założyć stowarzyszenie – Otwarte Drzwi. Wkrótce okazało się, że przedsięwzięcie nie było tak łatwe do zrealizowania, jak wyglądało to z punktu widzenia teoretyka. Przede wszystkim dlatego, że samorządy, mimo składanych deklaracji, nie były zainteresowane pomocą ludziom pozbawionym pracy i dachu nad głową.
Mimo trudności zaangażowani w to dzieło powoli zdobywali doświadczenie i sponsorów na kolejne projekty. Dziś prowadzą ich kilka, w tym m.in. rehabilitację zawodową dla niesprawnych fizycznie i psychicznie, profilaktykę uzależnień, aktywne formy zapobiegania bezrobociu. Podstawowym założeniem stowarzyszenia jest jednak projekt obowiązujący każdego uczestnika: nauka wychodzenia z bezdomności. Cały proces trwa blisko 3 lata. Na ogół w tym okresie bezdomny jest uwalniany od uzależnień, uzupełnia wykształcenie – podstawowe czy średnie, zdobywa konkretny zawód, niekiedy nawet mieszkanie. Niewielkie, socjalne, ale własne. Tym jednak, na czym najbardziej zależy ludziom ze stowarzyszenia, jest wykształcenie w bezdomnych poczucia bezpieczeństwa. Bo to jego brak najczęściej sprawia, że stają się oni wykluczeni. W stowarzyszeniu są otoczeni opieką doradczą, prawną, socjalną. Dziś kilku z tych, którzy przeszli przez stowarzyszenie, kieruje przedsiębiorstwami bądź ma własne firmy. Niektórzy pomagają innym.

Czerwony rower

Zenon mieszkał na północy Polski. Miał rodzinę, ale dość częste konflikty spowodowały, że załamał się psychicznie. Po śmierci matki postanowił opuścić rodzeństwo. Tułał się miesiącami po Polsce. Zanim trafił do Otwartych Drzwi, mieszkał na klatkach schodowych. Choroba psychiczna ujawniała się stopniowo. Dziś pracuje w „Kuchni Czerwony Rower”. Koszmar samotności stał się mniej dokuczliwy. Razem z nim pracuje przybysz ze Sri Lanki. Gdzieś na drodze swojej podróży do Niemiec został pobity. Trafił do szpitala, później do jednego ze schronisk stowarzyszenia. W schronisku najpierw zajmował się zielenią, później znalazł zajęcie w kuchni. Pracuje tu od niedawna. Jest na stażu, zarabia. Być może uda się stowarzyszeniu załatwić dla niego mieszkanie socjalne.
Jadłodajnia „Kuchnia Czerwony Rower” została otwarta w czerwcu. Codziennie sprzedaje 150 obiadów. Anna Machalica, dziś honorowa prezes stowarzyszenia, mówi: – Marzyłam o tym, bo kuchnia – jak wynika z mojego doświadczenia życiowego i zawodowego – jest znakomitym miejscem terapeutycznym. I to się teraz potwierdza w wielu przypadkach. Postanowiliśmy więc zainwestować, ale też korzystamy z dotacji. Zatrudnieni u nas niepełnosprawni otrzymują jakąś część wynagrodzenia z PFRON – podkreśla. – Możemy się pochwalić zdrowym, domowym jedzeniem, które przygotowujemy codziennie. Wszystkie produkty mamy świeże. Kupujemy od rolników, czasem mamy jakieś rabaty. Sprzedając obiady, choć tanio, zarabiamy. Przedsiębiorca powiedziałby, że jest to przedsięwzięcie nieopłacalne, ale my nie jesteśmy jakimś komercyjnym konceptem. Ta forma działalności pozwala nam realizować inne przedsięwzięcia. I już dziś wiemy, że pozwala ona też stanąć na nogi ludziom, którzy mają niewielkie pieniądze. Chcemy pomóc niezamożnym czy średniozamożnym, których jest tu, na Pradze, bardzo wielu. Do „Czerwonego Roweru” przychodzi mnóstwo studentów. Generalnie młodzi ludzie. Inteligentni, wykształceni, którzy startują w życiu i nie mają wielkich funduszy. Albo odkładają na mieszkanie czy wynajem. Stołują się tu osoby starsze, które potrzebują domowego jedzenia, ale też taniego. I cieszę się, że możemy im naszą kuchnią pomóc – dodaje Anna Machalica.
Gdy stowarzyszenie otwierało jadłodajnię, miało też sponsorów, którzy pomogli wyposażyć wnętrze. Jeden z darczyńców wyłożył posadzkę, inny położył dach, kolejny zaopatrzył lokal w meble. – Nazwę jadłodajni wymyślaliśmy wspólnie z pracownikami. Spontanicznie pojawiła się kwestia koloru czerwonego, który kojarzył nam się z ogniem, a więc dynamiką i ciepłem rodzinnym – opowiada Anna Machalica. – Panie z kuchni znalazły rower gdzieś na złomowisku. Został odmalowany, oczywiście – na czerwono. Wtedy uznaliśmy, że kuchnia powinna się tak właśnie nazywać: „Czerwony Rower”. I już zaczynamy zdobywać zaufanie. Nie tylko dlatego, że kuchnia jest tania i smaczna, ale też dlatego, że jest... terapeutyczna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2015-11-25 08:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski: lewacy nie umieją uszanować ludzkiego życia

[ TEMATY ]

życie

abp Marek Jędraszewski

archidiecezja krakowska

- Lewacy nie umieją uszanować ludzkiego życia. Ich ideologie, niekiedy krzykliwe i związane z przemocą fizyczną i medialną, zwyciężają. Większość potulnie spuszcza głowy i przyjmuje „politykę strusia”. A przecież chodzi tu o ludzkie życie - mówił abp Marek Jędraszewski w czwartkowy wieczór podczas „Dialogów u św. Anny”, odnosząc się do oprotestowania konferencji nt. obrony życia przez zwolenników partii Razem. W jego ocenie mamy do czynienia z dyktaturą mniejszości.

Spotkanie w kolegiacie św. Anny dotyczyło troski o rodzinę we współczesnych czasach. Abp Jędraszewski został zapytany, co sądzi na temat oprotestowania przez lewicową partię Razem konferencji „Etyka w medycynie – Prawo dziecka do życia”, która miała odbyć się 13 grudnia w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie - Prokocimiu i która została odwołana przez dyrektora szpitala prof. Krzysztofa Federka oraz prorektora UJ ds. Collegium Medicum. Zdaniem hierarchy, argument, że konferencja i ewentualne pikiety przeciwników mogłyby zakłócić normalną pracę szpitala nie jest poważny. Hierarcha przypomniał, że w tej placówce przez dłuższy czas odbywał się strajk rezydentów, który nie spowodował zagrożenia dla funkcjonowania szpitala i był szeroko relacjonowany przez media.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję