W tym roku atrakcji nie brakowało. Każdego dnia przygotowywany był inny program. Raz było to spotkanie ze strażakami, innym razem z policjantami. Jednak największym powodzeniem, zwłaszcza u dziewczynek,
cieszyło się spotkanie z paniami z zakładu fryzjerskiego. Choć i chłopcy coraz śmielej poczynali sobie ze swoimi fryzurami. Udane było także wyjście na basen. Któż nie lubi pluskać się w ciepłej wodzie?
Nie byłoby prawdziwych półkolonii, gdyby nie zawody sportowe i wyjście na łyżwy. Jednak prawdziwym hitem jest zawsze jednodniowa wycieczka. W tym roku do Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej. Półkolonie
zawsze kończy bal przebierańców, podczas którego rozdawane są nagrody wywalczone w trakcie turnusu. "Pomysł na przygotowanie i poprowadzenie półkolonii nie jest niczym odkrywczym - twierdzi ks. Stanisław
Flis SAC, proboszcz parafii. - Pamiętam, że na poprzedniej placówce w Poznaniu również organizowaliśmy półkolonie. Lepiej aby dzieciaki przyszły do Domu Parafialnego, niż miałby z kluczem na szyi wędrować
ulicami miasta i z nudów wymyślać nie najlepsze zabawy. Nie widzę też przeciwwskazań co do miejsca półkolonii - dom Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, pełniący funkcję domu zakonnego został wybudowany
przez parafian i ma im oraz ich dzieciom służyć jak najlepiej" - podkreśla ks. Flis.
W tym roku, jak zwykle zresztą, obok kapłanów - ks. Stanisława Flisa SAC, ks. Piotra Kopery SAC i ks. Mirosława Lewandowskiego SAC, dzieciakami zajmowało się 12 opiekunów, głównie licealiści i studenci.
A jest nad czym czuwać - 60 dzieci to niezły żywioł. Animatorzy dbali o porządek, wymyślali zajęcia, wydawali posiłki, czyli po prostu organizowali dzień. Angelika Syrokosz od 3 lat poświęca swój wolny
czas. I wcale nie żałuje. Jest studentką pedagogiki i lubi pracę z dziećmi. A półkolonie dają jej możliwość sprawdzenia swoich umiejętności. Pilnowanie porządku i wymyślanie zabaw od 9.00 do 15.00 nie
jest wcale takie łatwe. Małgorzata Gwozda przyjechała specjalnie z Poznania. Aby być z dziećmi, poświęciła przerwę międzysemestralną. Podobnie Michał Stasiak, zajmujący się sprawami komputerowymi i Mariusz
Bałazy, animator sportowy.
Na owoce półkolonii nie trzeba długo czekać. "Zwykle natychmiastowo wzrasta liczba ministrantów. W tym roku powołaliśmy jeszcze do życia grupę teatralną. Zgłosiło się 20 osób. I myślę, że doczekamy
się przedstawienia" - zastanawia się Ksiądz Proboszcz.
Na tygodniowy wypoczynek 60-70 dzieci trzeba przeznaczyć ok. 3 tys. zł. "Musieliśmy kupić bloki, farby, kredki, słodycze, opłacić autokar itp. Niemniej jednak nigdy nie mieliśmy problemów ze znalezieniem
funduszy. Mamy w zwyczaju ogłaszać przed feriami, że będziemy zbierać pieniądze na półkolonie i zawsze na progu ferii dysponujemy niezbędną kwotą. Wielu parafian obdarowuje nas nie tylko pieniędzmi, ale
i chlebem, konserwami, sokami, czy cukierkami" - wylicza proboszcz parafii. I tak wspólnymi siłami zgromadzone są środki na przeprowadzenie półkolonii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu