Adwent jest okresem nie pokuty, ale radosnego oczekiwania. Chodzi tu o radość, która płynie z zapowiedzi przyjścia Zbawiciela. Boże Narodzenie jest czymś, co ze swojej natury skłania nas do radości. Często mówimy, że to najradośniejsze święta, dlatego tak bardzo lubimy je przeżywać, tak bardzo na nie czekamy
Graziako Ziemia Święta – widok z Góry Błogosławieństw
Niektórzy czytelnicy Ewangelii, a także co bardziej wnikliwi studenci teologii zachodzą w głowę, jak wyjaśnić rozbieżność między scenicznym wprowadzeniem do błogosławieństw w dziełach Mateusza i Łukasza. Pierwszy Ewangelista rozpoczyna swą opowieść słowami: „Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie” (Mt 5,1). Ta sama mowa u Łukasza wprowadzona została zupełnie inaczej. Ewangelista rodem z Antiochii stwierdza wręcz, że Jezus zeszedł z Apostołami na dół i zatrzymał się na równinie (por. Łk 6,17).
Rozbieżność między lokalizacją wygłoszenia błogosławieństw doczekała się w historii egzegezy wielu interpretacji. Według jednych, chodzi o zwyczaj wędrownych nauczycieli, by powtarzać te same nauki w różnych okolicznościach. Można więc z powodzeniem przyjąć, że Jezus powtarzał błogosławieństwa nie tylko na górze czy równinie, ale także w domach, synagodze czy świątyni. Inni wskazują raczej na motyw teologiczny. Zamiarem Mateusza było ukazanie Jezusa jako nowego Mojżesza. Skoro Mojżesz wyszedł na górę, by narodowi wybranemu dać Dekalog – prawo dawnego przymierza, to Jezus jako nowy Mojżesz wychodzi na górę, by ludowi nowego przymierza, rodzącemu się Kościołowi, dać nowe prawo, zawarte w przykazaniu miłości. Najnowsze badania natomiast odwołują się do aramejskiego tła Ewangelii. Otóż w języku aramejskim termin „taurah” oznacza zarówno „górę”, jak i „pole”. Ponieważ Jezus posługiwał się tym językiem, wydaje się, że ten właśnie termin stoi u podstaw obydwu przekładów.
Reklama
Ostatecznie jednak nie jest ważne, gdzie błogosławieństwa zostały wygłoszone. Dużo istotniejsza jest odpowiedź na inne pytanie: Na ile kształtują one mój sposób widzenia świata?
Wyzbycie się wszystkiego, co wydaje się luksusem i skłania do wygodnictwa, jest ogołoceniem, które otwiera na działanie Boga. Prosty znak – chrzest przyjmowany w Jordanie – stawał się znakiem nawrócenia. Zanurzeniu w wodach Jordanu towarzyszyło wyznanie grzechów. Gest ten miał się stać zapowiedzią innego chrztu – zanurzenia w oceanach Bożej miłości.
W 2012 r. oficjalny organ o nazwie Międzynarodowe Służby Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, działający przy Stolicy Apostolskiej, wydał dokument zatytułowany „Chrzest w Duchu Świętym”. Czytamy w nim, że chrzest w Duchu Świętym to „przemieniające życie doświadczenie miłości Boga Ojca wlanej w serce przez Ducha Świętego i otrzymanej poprzez poddanie się panowaniu Jezusa Chrystusa. Ożywia on sakrament chrztu i bierzmowania, pogłębia komunię z Bogiem i współwierzącymi chrześcijanami, roznieca ewangeliczny zapał i wyposaża człowieka w charyzmaty do służby i misji”.
„On będzie was chrzcił Duchem Świętym” (Łk 3, 16) – mówił Jan o Jezusie. Z cytowanego dokumentu wynika, że chrzest Janowy ma podwójną symbolikę. Zapowiada chrzest sakramentalny, ale także chrzest w Duchu, czyli doświadczenie miłości Boga, która przemienia ludzkie życie. Ten pierwszy najczęściej przyjmujemy jako niczego nieświadome niemowlęta. Tylko od nas jednak zależy, na ile świadomie pozwolimy Bogu ogarnąć się Jego miłością i kierować się nią w naszych decyzjach.
Zakopane: Betlejemskie Światło Pokoju dotarło do Polski
2019-12-15 12:00
md / Krzeptówki (KAI)
Polscy harcerze odebrali z rąk słowackich skautów w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach Betlejemskie Światło Pokoju. - W pojedynkę nie zmienimy świata, ale suma naszych czynów, tych nawet niewielkich płomyków nadziei, może zmienić wiele – przekonywał harcerzy bp Damian Muskus OFM, który przewodniczył Eucharystii.
Bożena Sztajner/Niedziela
Msza św. w sanktuarium na Krzeptówkach była najważniejszym punktem Betlejemskiego Zlotu, który odbył się w Zakopanem. W wydarzeniu uczestniczyło ok. 4 tys. polskich harcerzy z całego kraju. W tym roku przekazaniu światła towarzyszy hasło „Światło, które daje moc”.
Bp Muskus mówił w homilii, że siła tego światła tkwi z jego źródle, bo to sam Bóg narodzony w betlejemskiej grocie rozprasza ciemności świata. - Zwróćmy uwagę na to, że Pan nie wypala zła wielkimi płomieniami ognia, ale rozświetla nam drogę pośród ciemności. Jeden płomyk światła sprawia, że przestajemy błądzić, czujemy się bezpieczniej, widzimy więcej – zauważył. Jego zdaniem, uczniowie Jezusa nie mają stawać do walki z ciemnością, ale są powołani do wejścia w nią „z płomykami dobra, nadziei, pokoju, zapalonymi od Bożego światła”.
Siła tego maleńkiego płomienia tkwi także w tym, że jest dzielony. Odpalamy świecę od świecy, dzięki czemu świat staje się jaśniejszy. Tak dzieje się z dobrem, pokojem, miłością. Dzielone z innymi, pomnażają się, sprawiają, że nasze życie staje się piękniejsze, że rodzi się nadzieja. Dlatego warto przywiązywać wagę do małych czynów dobra – przekonywał.
Biskup prosił, by spojrzeć na „te przestrzenie w naszej ojczyźnie, w Kościele, w naszych parafiach, wspólnotach i rodzinach, które potrzebują, by je rozświetlić” i zastanowić się nad tym, „jaki konkretnie płomyk dobra możemy tam wnieść”. - Co możemy zrobić, by rozproszyły się mroki zniechęcenia, frustracji, a nawet zgorszenia czy zepsucia i zapanowała Jezusowa miłość? – pytał.
W czasie Mszy św. naczelniczka ZHP odebrała z rąk słowackich skautów Betlejemskie Światło Pokoju. – Będziemy się nim dalej dzielić. Dzięki temu to światło będzie dawało moc nie tylko nam harcerzom, ale tym wszystkim, do których je zaniesiemy – mówiła hm. Anna Nowosad. – Cieszymy się, że ta tradycja trwa i z roku na rok jest nas coraz więcej – dodała.
Przedstawiciele poszczególnych środowisk i regionów harcerskich z całej Polski odpalili światło, aby zawieźć je do swoich miejscowości i podzielić się nim z lokalna społecznością.
Betlejemskie Światło Pokoju co roku odpalane jest z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem. W 29-letniej historii Betlejemskiego Światła Pokoju, w zmieniających się warunkach politycznych, nigdy nie zdarzyło się by Światło nie wyruszyło z Betlejem w swoją drogę. To czyni ze Światła znak pokoju, poświadczenie wzajemnego zrozumienia i symbol pojednania między narodami.
Myjemy okna, układamy rzeczy na półkach. Zamówiłyśmy pranie dywanów, może nowe zasłony? Wydatki zaplanowane, albo też nie, bo pensja jest tak malutka, że z góry wiadomo, iż nie na wszystko, co potrzebne wystarczy. No właśnie, kompleksy pustych portfeli, nie do końca suto zastawionych stołów i nie najdroższych prezentów wpychają się do naszych głów. I zaczynamy szukać rozwiązań: a może kredyt?
Zanim zaczniemy pożyczać, spróbujmy, choć może zabrzmi to bardzo mistycznie i nierealnie, usiąść z kartką papieru przed Maryją. Możemy zapalić świecę i w milczeniu, z sercem ściśniętym od braków, zaryzykować, że Ona zrozumie: dwie kobiety przy stole. Wyjmijmy nasz pusty portfel, długą listę zakupów i spytajmy Ją w zaufaniu, zawierzeniu i bezradności kobiety, co zrobić, skoro z próżnego to i Salomon...
Znam kobietę, która tak właśnie robi. Ona i jej bliscy znają też smak wigilii, gdzie na stole z 12 obowiązkowych dań było tylko jedno – w naszych czasach, nie wojennej zawieruchy. Jednak to jej zawierzenie i siadanie z Maryją do przygotowania świąt sprawia, że bieda nie podzieliła domowników, nie zasiała w sercach poczucia, że są gorsi. Byli razem. Byli blisko przy jednej zupie grzybowej i opłatku. I tak jest do dziś, choć ich materialna sytuacja nieco się poprawiła.
Może się zdarzyć, że zabraknie na wszystko. I usiądziemy skołowane, przerażone, bo jednak święta. Może się zdarzyć, że mąż, który zagląda do kieliszka zabierze i tę małą sumę, która miała wystarczyć. Czy wtedy Pan Jezus też przyjdzie?
Planowanie z Maryją – spróbujmy. Może się wtedy okaże, że nie potrzebujemy aż tak wiele? A jeśli dla nas wystarczy, to innym uda się pomóc? Warto, aby na liście prezentów – świątecznych podarunków, znalazła się blacha ciasta, np. dla ludzi w schronisku dla bezdomnych. Sprawdźmy, jest jeszcze na to czas, może przyda się tam nasza pomoc?
Boże Narodzenie, do którego się przygotowujemy, to chwila w dziejach świata, w którym Miłość zaryzykowała wszystko i oddała się ludziom. Trzeba, aby i nasza mała zdolność kochania ryzykowała wyznanie tej miłości innym ludziom. Zanim postawimy na stole pusty talerz – symbol otwartości na nieznanego wędrowca, poszukajmy potrzebujących. Bo symbol jeszcze nikogo nie nakarmił, nikomu nie pomógł, a do drzwi w wigilijny wieczór chyba nikt już znienacka nie puka, bo strach przed tym, że nikt nie otworzy jest zbyt wielki, aby go unieść tego wieczoru.
Usiądźmy z Maryją, Niepokalanie Poczętą. Ona najlepiej wie, jak czekać na Syna i jak Go powitać.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Redaktor Naczelna Tygodnika Katolickiego „Niedziela” wyznaczyła w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.