Reklama

Aspekty

Oto ci, którzy zbudowali dom Boży i bramę niebieską

W 2017 r. mija 70 lat od chwili utworzenia Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie. Raptem w dwa lata od utworzenia Administracji Apostolskiej Kamieńskiej, Lubuskiej i Prałatury Pilskiej udało się powołać własną uczelnię kształcącą duchowieństwo dla Ziemi Lubuskiej i Pomorza Zachodniego. W tym roku będziemy świętowali tę ważną rocznicę. A jak sprawa kapłanów dla naszych ziem wyglądała zaraz po wojnie?

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 32/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

seminarium

Gorzów Wielkopolski

Archiwum Aspektów

Prymas August Hlond przed pałacem biskupim w Gorzowie w 1947 r.

Prymas August Hlond przed pałacem biskupim w Gorzowie
w 1947 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Druga wojna światowa całkowicie zmieniła obraz społeczno-religijny ziem nad Odrą i Bałtykiem. Kiedy w styczniu i lutym 1945 r. tereny te zostały zajęte przez wojska Armii Czerwonej i w późniejszym czasie poddane polskiej administracji cywilnej, to granice ówczesnych diecezji nie zmieniły się od razu. Kanonicznie, kościelnie aż do 1972 r. Pomorze Zachodnie należało do diecezji berlińskiej, większa część Ziemi Lubuskiej do archidiecezji wrocławskiej, a wąski pas na wschodzie należał do Wolnej Prałatury Pilskiej. Dopiero 15 sierpnia 1945 r. kard. August Hlond dla tych terenów ustanowił tymczasową polską administrację apostolską.

Ogromne braki

Sytuacja tych ziem pod względem posługi kapłańskiej była bardzo trudna. Kapłanów własnych praktycznie nie było. Niemieccy proboszczowie opuszczali Ziemię Lubuską wraz ze swoimi dotychczasowymi parafianami. Niewielu pozostało na tych terenach dawnych duszpasterzy. Dotyczyło to głównie duchowieństwa Wolnej Prałatury Pilskiej. Polscy kapłani, którzy przybywali na te ziemie, to byli w pierwszej kolejności pasterze z dawnych Kresów, którzy wraz ze swoimi parafianami pojechali do tej „nowej Polski”. Również poszczególne zakony i zgromadzenia zakonne wysyłały na te obszary pojedyncze misje celem przyjścia z pomocą duszpasterską Polakom, którzy zaczęli tu osiadać. Nie były to łatwe wyprawy. Często miejscowy proboszcz – Niemiec, oczekując na wysiedlenie za Odrę, nie przyjmował zbyt radośnie polskiego kapłana, który chciał w miejscowym kościele podjąć duszpasterstwo nowych mieszkańców. Zbyt wiele było jeszcze bólu i niepewności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Choć w 1945 r. Ziemia Lubuska przypadła Polsce, to jednak przez wiele miesięcy wszystko wokół było bardzo niemieckie. Nowo przybyli Polacy początkowo żyli w diasporze. Jak ich przekonać, że Landsberg, Frankfurt po tej stronie Odry, Sagan czy Sommerfeld będą już polskimi miastami? Jak sprawić, by zamieszkali w domach, w których na stołach stała jeszcze ciepła zupa po poprzednikach? Jak zatrzymać powracających z zachodnich obozów, by nie jechali dalej, lecz tu zaczęli nowe życie? Była na to prosta metoda. Dać tym miastom i wsiom polskiego kapłana. Gdy ciągle przemieszczający się Polacy usłyszeli w jakimś kościele śpiew Godzinek lub kazanie po polsku, zaraz chętniej zatrzymywali się w takim mieście. Ale na ogromnym obszarze kapłanów było bardzo niewielu. Pierwszy Zjazd Kapłanów Administracji, który odbył się w Gorzowie w dniach 19-21 listopada 1945 r., zgromadził grupę 120 duchownych. Do końca 1945 r. obszar Pomorza Zachodniego i Ziemi Lubuskiej zasiedliło ponad 200 tys. Polaków. Tej liczbie służyło prawie 150 kapłanów. Jeszcze w 1949 r. na 10 tys. wiernych przypadało w gorzowskiej Administracji Apostolskiej 2,7 kapłanów, a jeden musiał obsługiwać duszpastersko okręg przekraczający 100 km2. Nie było jeszcze szans na własne seminarium. Jak zatem radzono sobie z tym problemem w pierwszych latach Kościoła gorzowskiego?

Reklama

Ważna odezwa

Widząc poważny brak duchowieństwa, ks. Edmund Nowicki, administrator apostolski w Gorzowie, zwrócił się z serdeczną prośbą do biskupów polskich, aby ci wspomogli młody Kościół, przysyłając duszpasterzy. Na apel odpowiedziało wielu kapłanów diecezjalnych i zakonnych. Przybyło także wielu księży tzw. repatriantów ze Wschodu, ci, którzy wracali z zagranicy, oraz kapłani z Golgoty, czyli... więźniowie obozów koncentracyjnych. Była to przedziwna grupa. To byli ci pierwsi lubuscy i zachodniopomorscy kapłani. Ogromna ich większość przybyła wiedziona gorliwością o zbawienie dusz. Byli jednak i tacy, którzy w dotychczasowych diecezjach nie do końca się sprawdzili i dlatego na „Dzikim Zachodzie” zaczęli szukać nowej szansy. Choć to wstydliwe, ale odnotować należy także, że przyjechali również przebierańcy, którzy znając odrobinę ceremonie katolickie, udawali księży. Do nich wszystkich zwrócił się z serdecznym słowem administrator apostolski: „Dziękuję Wam, drodzy kapłani świeccy i zakonni, że porzuciwszy wygodniejsze może warunki życia w uporządkowanych stosunkach, stanęliście do tej misyjnej służby. Zaklinam Was na Boga i Jezusa Chrystusa, abyście wytrwali w znojach i trudach, a nie ustawali... Współdziałając wszyscy bez zastrzeżeń dla Boga i w świętym uporze każdy na swoim odcinku, zgotujemy tu Panu wspaniały Przybytek! Oczy całego świata zwrócone są na nas. Niechaj Matka nasza Kościół św. i ukochana Rzeczpospolita spoglądają z dumą i radością na wysiłki nasze i owoce naszej służby. Pokolenia zaś przyszłe, wspominając nas, niechaj powiedzą: Oto ci, którzy zbudowali dom Boży i bramę niebieską” – pisał ks. Nowicki.

Reklama

Mieli ci pierwsi duszpasterze Ziem Zachodnich jakiegoś nadludzkiego, bo Bożego ducha. Świątynie poprotestanckie należało przecież do kultu katolickiego przygotować, katechezę w szkołach i kościołach zacząć, sakramenty pobożnie udzielać, małżeństwa podczas wojny cicho zawarte odnotować, zalęknioną o przyszłość ludność podnieść na duchu, zorganizować kancelarię parafialną, poszukać ministrantów, zatrudnić kościelnego, dać zajęcie organiście, stworzyć ochronki dla sierot i chorych, uruchomić prasę katolicką, tyle innych jeszcze zajęć, a to wszystko po raz pierwszy, bo wcześniej tego nie było.

Jasno zarysowany plan

Ks. Nowicki dla swoich pierwszych kapłanów i ich wiernych dał jasno zarysowany plan: „Baczcie więc pilnie, Najmilsi, aby Bóg jako fundament stanął pod gmachem Rzeczypospolitej w tej naszej krainie. Boga uczyńcie Królem tej ziemi. We wszystkich poczynaniach Waszych Bóg niechaj będzie w myślach, sercach i w mowie Waszej. Boga i Jego święte prawa wprowadzajcie do domów Waszych rodzinnych. Troskliwie czuwajcie, by w sercach dziatek Waszych głęboko zakiełkowały miłość Boga i poszanowanie Jego przykazań. W duchu więc Bożym bierzcie, Najmilsi, we władanie te ziemie, które Opatrzność powierza pracowitej i zręcznej dłoni Waszej. Ukochajcie tę krainę całym sercem. Początkowe trudy i cierpienia mężnie przetrwajcie. One miną, a Wy zostaniecie jako założyciele szczęśliwej przyszłości dla Waszych dzieci, jako historyczni architekci zrębów wspaniałości Rzeczypospolitej” – pisał w 1945 r.

Reklama

Wielkość pracy

Pierwsze lata pracy kapłanów były niewyobrażalnie ciężkie. Parafie były obsadzone głównie w miastach, i to najczęściej powiatowych. Zdarzały się zatem sytuacje, że jeden ksiądz służył wiernym w całym powiecie. Komunikacja na tym terenie praktycznie nie istniała. Mapy, głównie w języku niemieckim, niewiele mówiły o liczbie zamieszkujących te tereny katolików. W jeden rok udało się tej pierwszej ekipie, wraz z księdzem administratorem apostolskim, przygotować nowy podział na dekanaty. Z czasem dołączono do tego i nowe parafie. Obok spraw typowo administracyjnych pomyślano również o zorganizowaniu grup i zrzeszeń katolickich. Już w 1946 r. zaczynają być tworzone pierwsze rady parafialne. Powstają Caritas i jej parafialne oddziały. Organizowane są Stowarzyszenia Żywego Różańca, Krucjata Eucharystyczna Dzieci i Unia Apostolska Kleru.

Wielu nie wytrzymało ogromu pracy. Spoglądając na nekrologi kapłańskie tego czasu, widać, jak wielu przypłaciło to zatrzymaniem serca. Inni wrócili do swoich diecezji, gdzie wszystko było bardziej poukładane, a i lud Boży bardziej przyzwyczajony do księdza. Ci, którzy zostali, stworzyli fundamenty Kościoła... i państwa na Ziemi Lubuskiej.

Było tych kapłanów z pierwszych lat ciągle za mało. Dlatego już w 1947 r. powstaje seminarium duchowne. Rozpoczyna się kształcenie własnych kadr duszpasterskich. Ale to już zupełnie inna historia.

2017-08-03 11:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Semiliada”

W Centrum Dialogu im. bł. Jana Pawła II odbył się 5 grudnia ub.r. pierwszy w historii Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu teleturniej mikołajkowy, który zastąpił wieloletnią tradycję satyrycznych występów andrzejkowych dotyczących szeroko pojętego życia seminaryjnego. Teleturniej o nazwie „Semiliada” przygotowali klerycy z roku IV. Był on wzorowany na popularnej „Familiadzie” emitowanej na antenie TVP 2.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

MSZA KRZYŻMA
HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Fenomen kalwarii – przegląd polskich Golgot

2024-03-29 13:00

[ TEMATY ]

kalwaria

Wojciech Dudkiewicz

Kalwaria Pacławska. Tu ładuje się akumulatory

Kalwaria Pacławska. Tu ładuje się akumulatory

- Jeśli widzimy jakiś spadek wiernych w kościołach, to przy kalwariach go nie ma - o fenomenie polskich kalwarii, mówi KAI gwardian, o. Jonasz Pyka. Dzięki takim miejscom, ludzie, którzy nie mogą nawiedzić Ziemi Świętej, korzystają z łaski duchowego uczestnictwa w Męce Jezusa Chrystusa i przeżywania w ten sposób tajemnicy odkupienia rodzaju ludzkiego. - To złota nić, która łączy wszystkie kalwarie w Polsce - podkreśla profesor Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu, o. Mieczysław Celestyn Paczkowski. Wielki Piątek, to drugi dzień Triduum Paschalnego, podczas którego w Kościele katolickim odprawiana jest liturgia Męki Pańskiej, upamiętniająca cierpienia i śmierć Chrystusa na krzyżu. Jest to jedyny dzień w roku, w którym nie jest sprawowana Eucharystia.

Kalwaria - Golgota

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję