Reklama

Historia jednej płyty

Niedziela Ogólnopolska 35/2017, str. 56

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz życie napisało mistrzowski scenariusz z happy endem. Ta historia liczy sobie blisko 15 lat. To wówczas Andrzej Szpilman, syn kompozytora, lidera zespołów, pianisty, wieloletniego szefa muzycznego Polskiego Radia i wreszcie bohatera filmu „The Pianist” („Pianista”), postanowił słynnym piosenkom ojca dać nowe, napisane w rytm XXI wieku życie. Bezspornie na fali sukcesu filmu Romana Polańskiego wszystko wskazywało, że zdaje się on skazany na sukces. Tym bardziej że oryginalny krążek zatytułowany „Wendy Lands Sings the Music of the Pianist – Wladyslaw Szpilman” ukazał się nakładem Hip-O Records, związanej ze światowym gigantem – koncernem Universal, a za stroną produkcyjną stał John Leftwitch. To on ze Szpilmanem Jr. przeprowadził casting i spośród 25 kandydatek wybrał Kanadyjkę – Wendy Lands. Ona sama przyznaje, że artysytcznie wychowała się na piosenkach Carole King, Steviego Wondera czy jazzie takich mistrzów, jak Keith Jarrett, Chet Baker i Billie Holliday.

Niestety, choć album zdobywał znakomite recenzje, w tym pięciogwiazdkowe, tak wpływowych magazynów jak „Billboard”, „Wire” czy „Variety”, mimo że pisały o nim czołowe dzienniki globu (również entuzjastycznie) – płyta przepadła. W czasach gdy najbardziej wpływowi krytycy porównywali Wendy Lands do Rickie Lee Jones, Norah Jones, nie szczędząc pochwał, płyta przepadła. Paradoksalnie choć w Polsce znało ją wielu prezenterów radiowych, nigdy nie otrzymała należytego wsparcia, aby zaistnieć w świadomości naszych fanów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

I tutaj dzieje się coś niebywałego. Jest wiosenny wieczór 2016 r. Jacek Kosiński, słynny polski realizator dźwięku, w czasie audycji w Polskim Radiu – rozgłośni regionalnej „Radio dla Ciebie” – dał mi wypalony na płycie album Kanadyjki. Dodał: „Posłuchaj, koniecznie”. Nadmieniam, że Kosiński to ten sam człowiek, który w „Pianiście” gra realizatora dźwięku w czasie pierwszej po wojnie transmisji recitalu Władysława Szpilmana w Polskim Radiu, był też konsultantem tej produkcji. Włączyłem krążek zaraz po wejściu do samochodu i oniemiałem. To rewelacyjna muzyka. Dość wspomnieć, że dostaliśmy takie ikoniczne przeboje, jak „Deszcz” („Someday We Will Love Again”) z repertuaru Reny Rolskiej czy „Tak mało cię znam” („Dancing With Antonio”) z repertuaru Sławy Przybylskiej. Jest też „Cicha noc” („My Memories Of You”) i „Ja jestem twoja” („Hold Me A Moment”) wykonywane przez Irenę Santor oraz „Nie wierzę piosence” („Prisoners Of Evening”) – piosenka onegdaj śpiewana przez Hannę Skarżankę.

Decyzja była jedna: nabycie licencji i wydanie w katalogu Polskiego Radia. Krąg się dopiął. Dlaczego piszę Państwu o tym akurat teraz? Wendy Lands za moją namową trafiła do programu Ladies’ Jazz Festival i 27 sierpnia br. zaśpiewa w Teatrze Muzycznym w Gdyni. To ją obok Kandace Springs i Bebel Gilberto organizatorzy uczynili główną gwiazdą festiwalu skupionego na jazzujących damach. Ale czyż nie jest to paradoks, że Kanadyjka promuje piosenki odrobinę już u nas zapomniane? Z całego serca polecam ten koncert.

2017-08-23 10:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Beata Kempa dla portalu niedziela.pl: Przyglądałam się temu szaleństwu Zielonego Ładu z niedowierzaniem

2024-04-25 10:01

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Beata Kempa

Archiwum Beaty Kempy

Beata Kempa

Beata Kempa

Ostatnia kadencja Parlamentu Europejskiego obfitowała w szereg absurdalnych dyskusji - powiedziała portalowi niedziela.pl Beata Kempa. Jak podkreśliła europoseł Suwerennej Polski kompletną aberracją było m.in. ponad sto debat, które łajały Polskę tylko dlatego, że w naszym kraju były konserwatywne rządy.

Beata Kempa dodaje, że w Europie jest sporo problemów gospodarczych spowodowanych nie tylko wojną na Ukrainie, ale także Zielonym Ładem. A to pcha elity europejskie, bojące się teraz własnych wyborców, do debat, które mocno elektryzują społeczeństwa ideologicznie.

CZYTAJ DALEJ

Ksiądz a media społecznościowe

2024-04-25 15:10

[ TEMATY ]

KSM

Zielona Góra

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży

Pogadaj z Czarnym

Koło Akademickie KSM przy UZ

ks. Waldemar Kostrzewski

Katarzyna Krawcewicz

Ze studentami spotkał się ks. Waldemar Kostrzewski

Ze studentami spotkał się ks. Waldemar Kostrzewski

Gościem kwietniowego spotkania z cyklu Pogadaj z Czarnym był ks. Waldemar Kostrzewski.

24 kwietnia w sali akademika Piast (Uniwersytet Zielonogórski) odbyło się spotkanie z serii Pogadaj z Czarnym pt. „Ksiądz a media społecznościowe”. Gościem Koła Akademickiego KSM był ks. Waldemar Kostrzewski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję