Piłat zaś, rzymski urzędnik,
Ciężki dzień miał. Był też senny.
Nie mógł być zadowolony,
Gdyż otrzymał list od żony:
- Mój Poncjuszu! Mężu drogi!
Nie bądź, proszę, nazbyt srogi
Dla tego sprawiedliwego.
Ja cierpiałam dziś przez Niego
I tej nocy nie przespałam,
A nad ranem aż płakałam!
Stąd też spytał z wielkim bólem:
- Prawda to, że Jesteś Królem?!
Tak, Poncjuszu! Ja nim Jestem!
Piłat dalej pytał jeszcze,
Ale Jezus nic nie mówił.
Wtedy... bardzo Go polubił
I uwolnić chciał z więzienia.
- Źle Jezusa nie oceniam.
On dla Rzymu nie jest wrogiem!
Tyle co wam teraz powiem!
Święta właśnie obchodzicie,
Żeby było należycie,
Zwolnię więźnia dziś jednego!
Jednak wiedzieć chcę którego?!
Może tego tu... Mesjasza
Lub innego, Barabasza?!
Kogo chcecie! Mówcie prędko,
Bo się skończy wasze święto!
Barabasza nam uwolnij!
O tym Królu już zapomnij,
Gdyż On jest człowiekiem złym, Więc żądamy: Na krzyż z Nim!
- Przecież złego nic nie zrobił!
- Wcale nas to nie obchodzi! Wtedy obmył w misie ręce.
- Ja mam Żydzi czyste serce. Chciałem puścić niewinnego...
Nic Piłacie Ci do tego!
Jego śmierć to sprawa nasza! Wówczas... dał im Barabasza. Króla zaś kazał biczować!
Z poleceniem: Ukrzyżować!
Pomóż w rozwoju naszego portalu