Reklama

Droga Krzyżowa dla dzieci

Niedziela zamojsko-lubaczowska 12/2003

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany

Mimo tego, że wiedział, jakie cierpienie będzie musiał znieść, nie sprzeciwiał się. Nie powiedział ani słowa, nie krzyczał, ale przyjął z pokorą wyrok skazujący.
Gdy ktoś nam dokucza, przezywa, czyni uszczypliwe uwagi, czy potrafimy jak Jezus przyjąć je z pokorą?
Właśnie to milczenie ofiarować możemy Panu Jezusowi za ból i krzywdy, które Go spotkały, aby zbawić każdego człowieka.

Stacja II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Ten ciężki krzyż, który Jezus wziął na swe ramiona, to były nasze grzechy.
Jak często boimy się sytuacji, w które musimy włożyć trochę wysiłku? Przecież to, co teraz wydaje nam się bardzo trudne i niewykonalne, jest czymś zupełnie błahym, w porównaniu z tym, co przydarzyło się Jezusowi.
Jezus uczy, aby każdy z nas nie bał się trudności, jakie napotykamy na swej życiowej drodze, a gdy przyjdzie chwila zwątpienia, niech Jego osoba będzie przykładem we wzrastaniu w wierze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stacja III
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy

Upadek Jezusa to doskonała lekcja dla każdego z nas. Bardzo Go bolało, lecz czy żalił się komukolwiek? Nie. Cierpiał w osamotnieniu, bo nie było nikogo, kto mógłby mu pomóc.
Gdy upadniemy, bierzmy przykład z Pana Jezusa. Nie użalajmy się nad sobą, On tego nie chce. Przez naszą dzielność okazujemy, jak wiele nauczył nas Jego upadek pod krzyżem.

Stacja IV
Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Jak bardzo musiała cierpieć Maryja, Matka Jezusa? Rodzicom największy ból sprawia widok dziecka, kiedy jest w potrzebie, a oni nie są wstanie mu pomóc. Tak właśnie czuła się Maryja.
Powinniśmy wspierać swoich rodziców duchowo oraz pomagać im fizycznie. Maryja byłaby z nas wtedy na pewno bardzo dumna.

Stacja V
Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż

Gdy Jezus potrzebował pomocy, zjawił się zupełnie nieznany człowiek imieniem Szymon, który pochodził z Cyreny. On jeden miał odwagę wyrwać się z tłumu, by pomóc zmęczonemu Jezusowi.
W obecnym świecie my także możemy mu pomagać. Powinniśmy mniej narzekać na życie, nie bądźmy ciągle niezadowoleni, gdyż nasz smutek na pewno rani Jezusa.

Reklama

Stacja VI
Weronika ociera twarz Jezusowi

Odważna kobieta Weronika otarła chustą zmęczoną twarz Jezusa. Był to gest miłości wobec bliźniego będącego w potrzebie. Na jej chuście pojawiło się wtedy odbicie Pana. Było to podziękowanie za jej odwagę i dobroć.
Zdarza się, że ludzie opuszczeni przez wszystkich wymagają naszej troski. Jeżeli pomożemy takiej osobie, staniemy wtedy w obronie Jezusa. Otrzemy mu twarz tak, jak zrobiła to Weronika.

Stacja VII
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi

Jezus znów upadł.
Nasze grzechy są tak ciężkie, że nawet Jemu trudno je unieść. Zanim zrobimy coś niedobrego, zastanówmy się najpierw. Złe uczynki chłoszczą Jezusa jak bicze. Czy chcemy skazywać Go na nowo na tak bolesną mękę?

Stacja VII
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

Kobiety z Jerozolimy litują się nad Jezusem. On jednak nie pozwala im cierpieć razem z sobą.
Nawet gdy jest nam smutno, duchowo czujemy się źle, nie pozwólmy, by inni ludzie cierpieli obok nas.

Stacja IX
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

Jezus upadł już trzeci raz. Dlaczego Ci ludzie są tak podli i nieczuli? Czy nie widzą, jaki ból odczuwa Pan Jezus?
Nigdy nie przechodźmy obojętnie obok ludzi cierpiących. Każdy gest pomocy skierowany do bliźniego ma ogromne znaczenie, nie tylko dla nich samych, ale także dla Jezusa.

Stacja X
Pan Jezus z szat obnażony

Jezus nie ma już nic, nawet ubrania.
Pozbawili Go wszystkiego. Jeżeli pomożemy komuś biednemu, podzielimy się z nim tym, co mamy, to tak jakbyśmy dzielili się z Panem Jezusem, jakbyśmy odziewali Go na nowo, podawali mu pomocną dłoń naszymi dobrymi uczynkami.

Stacja XI
Pan Jezus do krzyża przybity

Było Mu wtedy bardzo ciężko. Ręce i nogi przybite gwoździami, to było bolesne. Jak wiele Jezus musiał znieść? Ile katuszy i cierpienia przysporzyło Mu ludzkie okrucieństwo.
Skazaliśmy Go na tak marny los... Wiemy, co przeżywał wtedy Jezus, dlatego dziś, nie możemy martwić się i użalać się z powodu błahych problemów. Powinniśmy dzielnie znosić każdy ból. Jezus cierpiał o wiele bardziej.

Stacja XII
Pan Jezus umiera na krzyżu

Śmierć Jezusa na krzyżu była straszna: zrobiło się nagle bardzo ciemno, świat pogrążony był w smutku. Pan umarł za nas na krzyżu.
Powinniśmy dziękować Mu za to i nie dopuścić do tego, by szatan kusił nas do popełniania złych czynów. Zasmucamy takim postępowaniem Jezusa.

Reklama

Stacja XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża

Cierpienie Jezusa dobiegło końca. Nie bolą Go już ręce, nogi. Ciało przestało krwawić.
Wielu z nas kocha Pana Jezusa tak, jak kochały Go najbliższe osoby. Nie zmieńmy tego uczucia, gdyż On tak samo nas kocha. Przecież umarł za nasze grzechy, za nasze zło..., za zło całego świata.

Stacja XIV
Pan Jezus złożony do grobu

Ciało Pana Jezusa jest już w grobie. Przestał nauczać i uzdrawiać. Leży w ciemnej jaskini zabezpieczonej ogromnym kamieniem.
Udowodnijmy Jezusowi, że jesteśmy z nim, że Go kochamy. Poprzez modlitwę podziękujmy Mu za wszystko. Za Jego śmierć, którą odkupił nasze grzechy.

Zakończenie

Jezu! Twoja Droga Krzyżowa nauczyła mnie iść przez życie, opierając się na pomocy innym. Twoja śmierć pomaga każdemu z nas nieść swój krzyż, w wierze i miłości do Ciebie. Amen.

Autorka rozważań jest uczennicą IV klasy Szkoły Podstawowej nr 6 w Zamościu

2003-12-31 00:00

Ocena: +86 -21

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Uroczystości odpustowe w Czerwieńsku

2024-04-24 10:54

[ TEMATY ]

Czerwieńsk

parafia św. Wojciecha

Waldemar Napora

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Parafianie z Czerwieńska 23 kwietnia przeżywali odpust ku czci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję