Wielki Post z pozoru nie różni się niczym od innych przedziałów czasowych. Tak samo żyjemy, uczęszczamy do szkoły czy do pracy. A jednak... Zastanawiam się nieraz nad tym, jak tworzylibyśmy naszą codzienność,
gdyby pewnego kontemplacyjnego, modlitewnego i konfesyjnego rytmu nie wyznaczał kalendarz liturgiczny... Wszechobecna wrzawa - ta medialna i ta środowiskowa, stanowiłaby barierę oddzielającą dwie formy
ludzkiego bytowania. Pierwszą jest niewątpliwie nasze bieżące działanie, wynikające z pełnienia wielorakich ról społecznych, drugą - cała sfera duchowości, w której jest miejsce dla Boga.
Okres przygotowujący nas na Zmartwychwstanie Jezusa winien być jednym wielkim i wspólnym rozumieniem daru Stwórcy oraz uświadomieniem faktu, że to jego Syn, Jezus Chrystus nosi w sobie cały ciężar
Bożej obecności. W Chrystusie mieszka cała pełnia Bóstwa, z niej bierze się wszechogarniająca dobroć.
Doczesność, z jej problemami - bezrobociem, ubóstwem, patologiami, szerzącą się przestępczością, kryzysem małżeństwa, rodziny i niektórych instytucji - bardzo często wytrąca człowieka z tej ścieżki,
jaką ukazali mu rodzice, ksiądz, środowisko szkolne. Trosk przybywa coraz więcej. Wiele osób nie może utrzymać rodzin, dla wielu dzieci start na studia uniemożliwiają bariery finansowe. Rodzi się także,
przez przekaz medialny, nowa stylistyka w sposobie życia. Kościół naucza, że trzeba zaufać Bogu. To zaufanie blednie jednak niekiedy w obliczu nowych doświadczeń. A tymczasem trzeba nam spojrzenia przed
siebie, spojrzenia w stronę ołtarza, na którym ogniskuje się sens Eucharystii - Najświętsza Ofiara.
Usłyszałem kiedyś w radiu słowa: "Każdy chrześcijanin chciałby się dostać do Nieba, ale żaden nie chciałby tam iść już jutro". Wiele w tej konstatacji prawdy. Wielu z nas chciałoby się jeszcze nacieszyć
życiem ziemskim, doczekać ukończenia studiów przez dzieci, w dalszej kolejności wnucząt itp. Ale obraz naszej codzienności nie może mieć tylko wymiaru pełnego doświadczeń osobistych. W parze z naszymi
naturalnymi pragnieniami i oczekiwaniami winna iść świadomość dobroci Boga. Dyfuzja kulturowa, nowe sposoby zagospodarowania czasu wolnego i wiele innych czynników wytrącają z nas siłę do rozumienia świata
ducha. Duch to nasze wnętrze i nasza wiara. To naturalna potrzeba oparcia się na Bogu i Chrystusie.
Wielkopostne wyciszenie nabiera wciąż nowego znaczenia. Nie każdy z nas, zwłaszcza młodych, zechce ograniczyć inwazję rocka i hip hopu w swoich środowiskach. To fakt, że wielu z nas ma coraz mniej
czasu dla Boga, coraz więcej dla wątpliwej wartości produkcji telewizyjnych. Są jednak instytucje medialne, które wzmacniają rytm kalendarza liturgii Wielkiego Postu i ukazują w nim cierpienie i zbawczą
mękę Chrystusa. On nadal cierpi za naszą niesubordynację wobec Niego, wobec bliźnich, wobec tego, co trwałe w swojej Boskości i świętości.
Ciekaw jestem, czy choćby w Wielkim Tygodniu zamilkną dyskoteki i inne lokale rozrywkowe, czy powiew ciszy utoruje drogę refleksji pasyjnej w naszych sercach? Filozofia, teologia i estetyka Wielkiego
Postu i Męki Pańskiej idą w parze. I na swój sposób ukazują nam cierpienie Syna Bożego. Teraz, w dniach poprzedzających uroczystość Zmartwychwstania powinniśmy sobie uświadomić prawdę, o której niedawno
powiedział ks. Jan Sochoń: "(...) Jezus złożył ofiarę z samego siebie. Od tej pory człowiek znajduje się w innej sytuacji egzystencjalnej".
Dziękujmy Bogu za to, że posłał swojego Syna, dziękujmy Mu za teologię Zmartwychwstania, także za możliwość ustawicznego samodoskonalenia, bo my, ułomni, upadamy raz po raz narażając naszą etykę na
deformacje. Nie zabawy, nie pijaństwo z rozpaczy i dla zapomnienia o problemach, ale nadzieja na powrót do normalności w życiu i pracy, w modlitwie i pokonywaniu trudności - powinny się stać wyznacznikiem
naszego życia. Wielki Post komunikuje każdemu z nas, że ludzie uwolnieni od grzechu nadają się do odbudowy więzów społecznych.
Przemierzając na kolanach przestrzenie między stacjami Drogi Krzyżowej nie zapominajmy o naszych rodzinach, o Kościele i Polsce, w której coraz bardziej czytelny i dokuczliwy staje się kryzys ekonomiczny
i moralny. Przestrzeń między drzewem Krzyża a każdym z nas nie powinna być ulotna. Winniśmy ją wypełniać dobrocią pod każdą postacią.
Pomóż w rozwoju naszego portalu