Reklama

Polska

Abp Jędraszewski: prawda o katastrofie smoleńskiej - w zasiekach kłamstw

O walce z faktami, kłamstwach na temat Katynia i o wciąż nowych wątpliwościach dotyczących katastrofy smoleńskiej mówił podczas Mszy św. w łódzkiej archikatedrze abp Marek Jędraszewski. "Prawda z trudem przebija się przez zasieki kłamstw, które od samego początku były podawane do publicznej wiadomości" – powiedział metropolita łódzki w 5. rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy treść homilii abp. Marka Jędraszewskiego

10 kwietnia 2015 – rocznice: katyńska i smoleńska

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Walka z faktami

Dzisiejsze czytania mszalne mówią o faktach. Pierwszym i najbardziej podstawowym z nich jest fakt spotkania Apostołów ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Jan Ewangelista podaje go, odwołując się najpierw do swego osobistego doświadczenia: „Żaden z uczniów [w tym także i on] nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan” (J 21, 12 b). Następnie przekazuje informację zredagowaną czysto obiektywnie, na sposób jakiegoś historycznego zapisku: „To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał” (J 21, 14).

Drugi fakt odnosi się do działalności Apostołów, wynikającej z tego, że Chrystus naprawdę żyje. Syntetycznie wyraził ją św. Marek, uczeń Piotra, w ostatnim zdaniu swej Ewangelii: „Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły” (Mk 16, 20). Takim znakiem było uzdrowienie przez św. Piotra człowieka chromego od urodzenia – uzdrowienie dokonane „w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka” (Dz 3, 6).

Dzisiejsze czytania mszalne mówią także o walce z faktami. Arcykapłani i starsi żydowscy nie mieli żadnej wątpliwości, że Piotr i Jan, uzdrawiając chromego, „dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy”. Stwierdzali jednoznacznie: „Przecież temu nie możemy zaprzeczyć” (Dz 4, 16). A jednak uznali za stosowne, aby Apostołom zabronić przemawiania w imię Jezusa. Miało to być dla wszystkich imię zakazane – mimo iż Piotr „napełniony Duchem Świętym” głosił, że „nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12). Walka z faktami będzie trwała nadal. Apostolskie posługiwanie będzie stale napotykało na zdecydowany opór zarówno ze strony Żydów, dla których ukrzyżowany Chrystus był – jak pisał św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian – zgorszeniem, jak i ze strony pogan, dla których był On po prostu głupstwem (por. 1 Kor 1, 23). Żydzi nie chcieli zgodzić się z tym, że Jezus z Nazaretu jest przepowiedzianym przez proroków Mesjaszem, podczas gdy poganie odrzucali możliwość Jego powstania z martwych. Argumentacja Żydów była natury religijnej, natomiast negatywna reakcja pogan wynikała z przesłanek zdroworozsądkowych. Niekiedy obydwie postawy spotykały się ze sobą, gdy u obydwóch w ich walce z chrześcijanami dochodził jeszcze do głosu rozum polityczny. To w jego imię arcykapłani wraz ze starszymi przekupili stojących u grobu Chrystusa żołnierzy, nakłaniając ich do ewidentnego i cynicznego kłamstwa: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu” (Mt 28, 13-14).

Reklama

Kłamstwo katyńskie

Jeśli walka z faktami wsparta przez cyniczne kłamstwo dotyczyła tak fundamentalnej dla całej ludzkości prawdy, jaką jest jej zbawienie dokonane w imię Jezusa, to czy możemy się dziwić, że podobny mechanizm zadziałał także wtedy, gdy ateistyczny bolszewizm stanął oko w oko z prawdą, iż polscy oficerowie, którzy jesienią 1939 roku znaleźli się w radzieckiej niewoli, są niezłomni w swej wierności wobec Polski? Taką właśnie opinię o nich 75 lat temu sformułował Beria w tajnej notatce nr 794/B, skierowanej 2 marca 1940 roku do Stalina. Według niego, oficerowie ci „stanowią zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej” i dlatego należy ich rozstrzelać „bez wzywania skazanych, bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia”. W dniu 5 marca 1940 roku wydano tajną decyzję nr P13/144, w której zaaprobowano propozycje Berii. Podpisali ja najwyżsi przedstawiciele ówczesnych władz Związku Sowieckiego: Stalin, Woroszyłow, Mołotow, Mikojan, Kalinin i Kaganowicz. Prawie miesiąc później, 3 kwietnia, z obozu w Kozielsku wyruszył pierwszy transport jeńców kierowanych na egzekucję do Katynia, ostatni – 12 maja. W tym samym niemal czasie podobne transporty śmierci miały miejsce w innych obozach: obóz w Starobielsku likwidowano od 5 kwietnia do 12 maja, obóz w Ostaszkowie od 4 kwietnia do 16 maja. Zapewne w tym samym przeciągu czasu mordowano polskich jeńców w obozach w Kijowie i Mińsku. Zawsze podobnie: najpierw krępowano z tyłu ręce, a potem podstępnie, w tył głowy, na którą narzucono wojskowy płaszcz, z bliskiej odległości kierowano jeden śmiercionośny pocisk. Tych pocisków wystrzelono około dwadzieścia dwa tysiące... Tak ginęła elita polskiego narodu: oficerowie Wojska Polskiego, policjanci, oficerowie rezerwy: urzędnicy, lekarze, profesorowie, prawnicy, nauczyciele, duchowni, literaci, kupcy... 26 października 1940 roku 125 funkcjonariuszy NKWD uczestniczących w przygotowaniu zbrodni i jej wykonaniu zostało nagrodzonych przez Ławrientija Berię tajnym rozkazem nr 001365 NKWD ZSRR „za pomyślne wykonanie zadań specjalnych”.

Reklama

Prawdę o tym ludobójstwie próbowano zachować w najgłębszej tajemnicy: doły z ciałami zamordowanych oficerów zasypano, a potem zasadzono tam las. A jednak strzępy prawdy zaczęły docierać do nielicznych świadków tamtych tragicznych wydarzeń – jak, na przykład, do owej młodej Polki, w stronę której wieziony na egzekucję do katyńskiego lasu jakiś żołnierz rzucił swą oficerską czapkę, wołając „Jeszcze Polska nie zginęła”. Później, po odkryciu w 1943 roku przez Niemców masowych grobów w Katyniu, pojawiły się niepowątpiewalne ślady: orzełki z mundurów, żołnierskie nieśmiertelniki, medaliki, guziki. A przede wszystkim ciała ofiar z przestrzeloną od tyłu głową. Nawet zapiski z ostatniej drogi z Kozielska. Szczególnie dramatycznie brzmi zakończenie dziennika mjr. Adama Solskiego, gdy prowadzony na śmierć dnia 9 kwietnia 1940 zdążył jeszcze zanotować: „Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek, na którym była godzina 6.30 (8.30). Pytano mnie o obrączkę, którą (...). Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk”.

Reklama

O prawdę o śmierci polskich oficerów upomniał się rząd gen. Władysława Sikorskiego w Londynie. Dnia 17 kwietnia 1943 zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o zbadanie sprawy. To stało się pretekstem najpierw do opublikowania na łamach „Prawdy” artykułu zatytułowanego Polscy wspólnicy Hitlera, a następnie do zerwania przez Związek Sowiecki relacji dyplomatycznych z Rządem polskim. Kilka miesięcy później, 4 lipca tegoż roku generał Sikorski zginął w katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Jej okoliczności po dzień dzisiejszy są owiane mgłą tajemnicy. W styczniu 1944 roku Stalin ustami Komisji Burdenki ogłosił, że sprawcami mordu katyńskiego są Niemcy. W imię interesów geopolitycznych tę wersję skwapliwie przyjęli alianci zachodni: Amerykanie i Anglicy – wbrew dobrze znanym sobie faktom. Raporty odnoszące się do prawdziwego przebiegu tragedii katyńskiej woleli głęboko ukryć w swych sejfach, a na całość rzucić kurtynę milczenia. Nie chcieli przecież tracić tak cennego sojusznika w walce z Hitlerem, jakim w ich oczach jawił się Józef Stalin. Szczytem cynizmu, czy też tak zwanej Realpolitik, było stwierdzenie Winstona Churchilla, który 15 kwietnia 1943 roku powiedział wprost gen. Sikorskiemu: „Są rzeczy, które, choć wiarygodne, nie nadają się do tego, by mówić o nich publicznie”. Tym bardziej o zbrodni katyńskiej milczano w czasach PRL-u, a jeśli już poruszano wtedy tę kwestię, jednym głosem powtarzano kłamliwe stwierdzenia Burdenki: wszystkiemu winni są Niemcy. Potędze kłamstwa przeciwstawiała się jedynie rodzinna ustna tradycja, przekazywana przez całe pół wieku w wielu polskich domach, umacniana między innymi słowami słynnego wiersza Zbigniewa Herberta Guziki, które okazały się „do końca nieugięte”. One jedynie pozostały trwałym znakiem prawdy, bo jako przedmioty kłamać nie mogły. One nie były w stanie wybrać Realpolitik. One, przez sam fakt, że były w dołach śmierci, mówiły jednoznacznie o tych, którzy na skutek zbrodni dokonanej wiosną 1940 roku tam się znaleźli. „Tylko guziki nieugięte/ przetrwały śmierć świadkowie zbrodni/ z głębin wychodzą na powierzchnię/ jedyny pomnik na ich grobie/ są aby świadczyć Bóg policzy/ i ulituje się nad nimi/ lecz jak zmartwychwstać mają ciałem/ kiedy są lepką cząstką ziemi”.

Wydawać by się mogło: prawda ostatecznie zwycięży i padnie wreszcie pełne pokory słowo: „Przepraszam”. A potem drugie: „Wybaczcie”. Takie nadzieje zaczęły się tlić dwadzieścia lat temu. Tymczasem w marcu 2005 roku, w 65. rocznicę podjęcia przez Stalina zbrodniczej decyzji o wymordowaniu polskich oficerów, główny rosyjski prokurator wojskowy gen. Aleksandr Sawienkow stwierdził, że ludobójstwo na narodzie polskim nie miało miejsca ani na poziomie państwowym, ani w sensie prawnym, i że sprawa została zamknięta jako wojskowe przestępstwo służbowe, związane z przekroczeniem uprawnień służbowych. Inaczej mówiąc, zbrodnia katyńska winna być traktowana jako przestępstwo pospolite, a jej sprawcy powinni być chronieni na mocy przedawnienia. Pięć lat później, 19 marca 2010 roku, kiedy Polska przygotowywała się do obchodów 70. rocznicy Katynia, rosyjski rząd stwierdził, że nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, a tym bardziej charakteru postawionych im zarzutów a nawet faktu, czy je udowodniono. Co więcej, nie ma nawet pewności, czy Polaków w ogóle rozstrzelano. 6 października 2011 roku rosyjski wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin oświadczył podczas rozprawy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, że nie ma dowodów, iż polscy oficerowie zostali zamordowani, stąd należy ich traktować jak osoby „zaginione”. Co więcej, kilkanaście dni później w piśmie do Trybunału Matiuszkin cynicznie stwierdził, że krewni ofiar zbrodni nie cierpieli, bo przecież nie znali swych bliskich. O faktach katyńskich znowu świadczyć muszą żołnierskie guziki... Nieugięte...

2015-04-10 18:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Marek Jędraszewski do stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia: Jaśniejcie blaskiem Prawdy, którą jest Chrystus

– Abyście nieustannie mieli odwagę pogłębiać swoją wiedzę o świecie, o człowieku, o Bogu. Abyście stawali się każdego dnia ludźmi prawego sumienia, stając się przez to dziećmi światłości. Abyście uczyli się żyć autentyczną wolnością, ku której wyswobodził was Chrystus – mówił do stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia abp Marek Jędraszewski, który z okazji XXII Dnia Papieskiego sprawował uroczystą Mszę św. w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach w Krakowie.

Centrum krakowskich obchodów XXII Dnia Papieskiego stanowiła uroczysta Msza św. w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach, której przewodniczył abp Marek Jędraszewski, a koncelebrowali bp Jan Zając oraz duszpasterze odpowiedzialni w Polsce i Archidiecezji Krakowskiej za Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia.

CZYTAJ DALEJ

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała Rapacza

2024-04-19 12:39

[ TEMATY ]

Ks. Michał Rapacz

IPN/diecezja.pl

19 kwietnia br. zakończyła się ekshumacja i rekognicja kanoniczna szczątków Czcigodnego Sługi Bożego ks. Michała Rapacza. Beatyfikacja męczennika czasów komunizmu odbędzie się 15 czerwca w krakowskich Łagiewnikach.

W piątek 19 kwietnia zakończono rekognicję kanoniczną szczątków ks. Michała Rapacza. Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej 12 kwietnia przy kościele Narodzenia NMP w Płokach przeprowadziło ekshumację szczątków kapłana, który 15 czerwca zostanie wyniesiony do chwały ołtarzy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję