W kronice klasztornej pod datą 11 listopada 1900 roku zanotowano: "
Dnia 11.XI 1900 r. w niedzielę, ludzie wypełnili kościółek. O godz.
8.00. odezwały się pierwszy raz dzwony. Ks. bp Ordynariusz Józef
Sebastian Pelczar rozpoczął poświęcenie kościoła Litanią do Wszystkich
Świętych. Było dużo kapłanów i kilkudziesięciu kleryków z Seminarium
Duchownego. Pięknie śpiewali. Po poświęceniu kościoła cały orszak
zbliżył się do górnej bramy klauzurowej. Siostry od bramy szły za
krzyżem, procesjonalnie, parami w płaszczach, zasłonięte. Skierowano
się do chóru. Każda siostra uklękła na swoim miejscu. Ks. Arcybiskup
poświęcił wodą święconą. Procesję prowadził ks. kanclerz Wiejowski,
a zamykał ks. Bieda, ojciec duchowny Seminarium. Weszli do refektarza.
Dokładnie oglądali przy poświęceniu każdy kąt. Gdy wracali, siostry
znowu poszły do bramy. Tutaj ks. Biskup powiedział kilka słów na
temat klauzury, że nie wolno jej naruszać pod grzechem ciężkim. Oddał
klucze Matce Przełożonej.
Gdy zatrzasnęła się brama, uściskałyśmy się serdecznie
z radością, i poszłyśmy do chóru. W kościele ks. Biskup odprawił
pierwszą Mszę św. i udzielił święceń subdiakonatu jednemu klerykowi (
...).
Siostry, które do tej pory mieszkały w małym domku, teraz
się gubiły. Taki labirynt, nie mogły trafić do kuchni, do nowicjatu (
...).
Tak było ze dwa dni - potem już było lepiej" (t. 1, s.
166 n.).
Zanim karmelitanki przemyskie doczekały się tego upragnionego
i niezwykle radosnego dnia, najpierw musiały przejść 16-letnią drogę
krzyżową, która wymagała od nich zaparcia i jeszcze większej ufności.
Do Przemyśla przybyły z Krakowa w pierwszą sobotę marca
1884 r. Warunki mieszkaniowe były prawie spartańskie, ale radości
im nie brakowało. Natychmiast zaprowadzono karmelitańską klauzurę
i powieszono prymitywnie dzwonek. Podsłuchane przypadkowo na ulicy
wieśniaczki mówiły do siebie, że w Przemyślu pojawiły się nowe zakonnice,
które dzwonią na swoje modlitwy w dzień ze dwadzieścia razy, a w
nocy dziesięć razy". Przesada, ale coś w tym prawdy było, bo odtąd
głos dzwonka będzie często towarzyszył modlitwom liturgicznym Wspólnoty
karmelitańskiej.
W pierwszym budynku zapadły się podłogi i dokuczały myszy.
Nieco wygodniej było z kolei w drugim "klasztorze", ale na planie
była budowa klasztoru z prawdziwego zdarzenia wraz z kościołem dla
wiernych. Owe zamierzenia zostały przedstawione w sposób modlitewny
Dzieciątku Jezus z Pragi. Przy figurze umieszczono bilecik z prośbą: "
Jezu, Dzieciątko, prosimy o klasztor z kościółkiem i wysokim murem
klauzurowym na odpowiednim miejscu". Z prośbą o kierowanie tym dziełem
zwróciły się Karmelitanki przemyskie do ks. Józefa Wiejowskiego,
kanclerza Kurii Biskupiej pochodzącego z Kolaczyc k. Jasła.
Oprócz tego cieszyły się one ojcowską opieką ze strony
o. Rafała Kalinowskiego, po latach wyniesionego na ołtarze przez
Jana Pawła II.
Kanclerz Wiejowski nie szczędził sił i talentów, a nawet
krwi, o czym doniósł siostrom, by je uspokoić - "Przy końcu budowy
dostałem cegłą w głowę, szczęściem, że kapelusz był twardy i nie
dopuścił do wielkiego zderzenia. Mała rana, trochę krwi zeszło, ale
więcej było strachu u ludzi niż u mnie. Obmyłem się i teraz daje
raport, aby wiadomość przesadzona nie robiła alarmu na Karmelu".
Zasługi duchowieństwa diecezjalnego, szczególnie ks.
Wiejowskiego, gdy chodzi o stabilizację materialną nowo powstałej
placówki karmelitańskiej w Przemyślu, ukazał o. Rafał Kalinowski
w swoim dziękczynnym liście z dnia 9.XI. 1900 r., napisanym w imieniu
Karmelitów Polskich wyrzuconych przed stu laty "z osady swej w Przemyślu"
. Oto fragment tego listu św. Rafała:
"Pisała do nas ostatnimi czasy Przewielebna Matka Anna
od Pana Jezusa o uroczystości mającej się odbyć w dniu 11 bm.; najmilsze
siostry nasze opuszczające te kąciki, w których tyle przecierpieć
musiały i mają być wprowadzone do wzniesionego nowego klasztoru.
Jeżeli nasze tutejsze Zgromadzenie ma z tego pobudkę
do pewnego wesela - o ile bardziej to wesele ogarnąć musi ciebie,
Przewielebny Księże Kanoniku, Któryś z tak niezmordowaną usilnością
i wytrwaniem łożył prace, aby ten przybytek poświęcony Najświętszej
Bogurodzicy Dziewicy Maryi stanął odpowiednio do celu swego".
Szczerą wdzięcznością objął św. Rafał również całe duchowieństwo
Kościoła przemyskiego, pomagające Siostrom Karmelitankom nie tylko
dźwigać krzyż, który był u początków bardzo odczuwalny, ale także
żyć nadzieją, że w swoim czasie będą mogły wprowadzić się "do prawdziwego
klasztornego domu".
Podobną wdzięczność starały się wyrazić najbardziej tym
zainteresowane siostry Karmelitanki za pomocą epitafium z napisem,
że jest to "oznaka niewygasłej wdzięczności dla ks. Józefa Wiejowskiego (
...), którego poświęceniu i światłemu kierowaniu zawdzięcza (Zgromadzenie)
kupno gruntu tego i budowie kościoła i klasztoru".
Drugie epitafium przypomina wielu bezimiennych ofiarodawców, "
przeważnie ubogich dawców z Galicji, Księstwa Poznańskiego, jednego
i drugiego Śląska, Czech i Bukowiny".
Po upływie wieku od momentu uroczystego poświęcenia kościoła
i klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych w Przemyślu przybył na przemyską "
Górę Karmel" w dniu 14. XII. 2000 r. czwarty następca bł. Józefa
Sebastiana Pelczara, abp Józef Michalik, przemyski metropolita, aby
podziękować Bogu za 100 lat twórczej obecności Sióstr Karmelitanek
Bosych w klasztorze, który przetrwał dwie wojny i nie dał się wypędzić
nawet bezbożnemu komunizmowi, choć klauzura została sprofanowana
a strój zakonny zakazany.
Arcypasterzowi towarzyszył biskup nominat Adam Szal,
ojcowie karmelici - przeor o. Anastazy, proboszcz Andrzej, kapłani
diecezjalni, klerycy, zakonnice z innych wspólnot ewangelicznych,
przedstawiciele laikatu i żołnierze ze straży granicznej.
W czasie homilii Ksiądz Metropolita powiedział m.in.: "
Przychodzimy dzisiaj podziękować Panu Bogu za Siostry Karmelitanki,
które od stu lat wpatrują się w tym klasztorze w św. Jana od Krzyża
- kapłana, doktora, wielkiego nauczyciela, bardzo wielkiego świętego.
I myślę, że przychodząc tu dzisiaj na ten Karmel chcemy podpatrzyć,
gdzie leży ten smak wpatrywania się w takich Świętych, jak właśnie
Patron dzisiejszego dnia. Gdzie leży sens i możliwość wytrwania za
zamkniętą furtą klasztorną".
Tajemnica takiego powołania kryje się w miłości objawionej
przez Ojca w Jezusie Chrystusie. Św. Jan od Krzyża zrealizował tę
miłość. Można by powiedzieć, że wśród świętych jest on wielką perłą,
wielką gwiazdą, największy poeta wśród świętych i największy święty
wśród poetów".
"Ojciec Święty Jan Paweł II poznał św. Jana od Krzyża
jako student, pisał o nim pracę doktorską. Dzisiaj Karmelici wydali
tom bardzo okazały o św. Janie od Krzyża i bardzo mądre fragmenty
wypowiedzi Papieża dali jako przedmowę. I tam Ojciec Święty przyznał,
że jego nauczycielem wiary jest św. Jan od Krzyża. Najpierw go studiował,
a potem Jan stał się jego mistrzem, za którym poszedł, najbliższym
przyjacielem, uczącym go wiary. Poprzez wiarę prowadził go, uczył
go zjednoczenia z Bogiem. To wielkie, piękne słowa. Wiara prowadzi
do zjednoczenia z Panem Bogiem. Nie bójmy się tego, że kontemplacja
i zjednoczenie z Bogiem to perspektywa dla każdego chrześcijanina.
Każdy z nas, nie tylko Jan od Krzyża, nie tylko Jan Paweł II, ale
każdy z nas jest powołany, żeby wierząc pogłębiał tę wiarę i żeby
powoli jednoczył się z Bogiem, przeżywał radość z wiary, radość posiadania
Bożej prawdy".
Następnie kaznodzieja przytoczył pewne zasady z doktryny
św. Jana od Krzyża jako doktora Kościoła, podkreślając przy tym rolę
krzyża, cierpień i wyrzeczeń, łącznie z sakramentalnym kierownictwem
duchowym.
Przy okazji Arcypasterz zachęcił wszystkich do rozważania
Pisma Świętego: "Kto chce wiarę pogłębiać, kto chce prowadzić ludzi
do zjednoczenia, najlepiej, najbezpieczniej oprzeć się na Słowie,
które Duch Święty kazał ludziom zapisać i zostawił nam pośrodku nas"
.
Nawiązując zaś do klasztoru Sióstr Karmelitanek obchodzących
jubileusz poświęcenia kościoła i klasztoru, zwierzył się publicznie
zgromadzonym na świętowaniu: "Jak tu czasem do nich zaglądam, to
muszę powiedzieć, że lubię tu przyjść, bo tu jest cisza i atmosfera
modlitwy, tym dzwonkiem dzwonią co parę godzin i do modlitwy zachęcają
się wzajemnie i sąsiadów. Nawet u nas w kaplicy biskupiej słychać,
jak one tam dzwonią. A nieraz słyszę jak odzywa się dzwonek przy
furcie. Bardzo często przychodzą tu biedni (...) wtedy przychodzi
siostra, pyta, rozmawia, za chwilę wraca. I też dzielą się z nimi
tym, co mają. To jest właśnie ta praktyczność, której się uczą od
św. Teresy od Jezusa i od św. Jana od Krzyża".
Po Mszy św. odbyło się spotkanie Księdza Metropolity
z całym konwentem. Była też okazja do poznania najmłodszych powołanych
przez Chrystusa Pana do życia kontemplacyjnego, które są nadzieją
dla Kościoła na progu Trzeciego Tysiąclecia.
Warto też zauważyć, że obchody wielkich rocznic stają
się stosowną chwilą do spojrzenia wstecz na trudy, które były przeżywane,
również przez kapłanów poświęcających swój czas służbie przy ołtarzu
i w konfesjonale na Karmelu. Zanim wrócili do Przemyśla z wygnania
Ojcowie Karmelici, wyręczali ich na "Górze Karmel" w Przemyślu kapłani
diecezjalni. Wypada tu wymienić takich spowiedników, jak Słudzy Boży
- ks. Bronisław Markiewicz, ks. Jan Balicki, następnie bp Barda,
ks. inf. M. Jastrzębski. Do pewnych fenomenów należy zaliczyć ks.
inf. Stefana Momidłowskiego, kapelana sióstr i rektora kościoła na
przestrzeni 58 lat. Trudno się dziwić, że pragnął on, aby jego serce
pogrzebano gdzieś pod drzewkiem w ogrodzie za klauzurą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu