Reklama

Reportaże życiem pisane...

Nie wyście Mnie wybrali, lecz Ja was wybrałem... Służebniczki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej wywodzi się z Wielkopolski. 3 maja 1850 r. Edmund Bojanowski, ziemianin, pedagog i literat, otworzył w Podrzeczu k. Gostynia pierwszą ochronkę dla biednych, wiejskich dzieci powierzając ich opiekę miejscowym dziewczętom. Fakt ten uznany jest jako początek Zgromadzenia. 13 czerwca 1999 r. Ojciec Święty ogłosił Edmunda Bojanowskiego błogosławionym. Aktualnie w Zgromadzeniu pracuje 1450 sióstr w 240 placówkach w kraju i 14 państwach świata. Od 1956 r. postanowieniem Soboru Watykańskiego II Zgromadzenie podzielone jest na sześć prowincji. Cztery polskie: w Przemyślu, Krakowie, Tarnowie i Łodzi oraz dwie zagraniczne, afrykańska w siedzibą w Lusace (Zambia), amerykańska w Cherry Hill. Dom generalny Zgromadzenia mieści się w starej Wsi k. Brzozowa. Prowincja przemyska obejmuje 58 domów w różnych miejscowościach diecezji, w których pracują 272 siostry profeski, 14 nowicjuszek i 6 postulantek. 21 sióstr z prowincji przemyskiej przebywa na misjach. Dom prowincjalny znajduje się w Przemyślu przy ul. Kapitulnej 5. Przełożoną prowincjalną jest matka Marietta Kopińska.

Dzień Życia Konsekrowanego to tylko skromny, symboliczny wyraz stałego uczestnictwa zgromadzeń zakonnych w życiu Kościoła i społeczeństwa. Szczególny wymiar służby Bogu i człowiekowi to ciągła ofiara modlitwy intencyjnej i pełnej poświęcenia pracy dla najbardziej potrzebujących. Są wszędzie tam, gdzie jest trudno, wśród nędzy i cierpień, są tam, gdzie nie ma nawet nadziei. O ile praca misyjna gdzieś na obrzeżach świata, z dala od cywilizacji budzi uznanie i podziw, to działalność wśród nas, mniej egzotyczna, za to bardziej widoczna spotyka się często z krytyką. Aktywność charytatywna, pedagogiczna i wychowawcza jest przez niektóre grupy zawodowe odbierana jako konkurencja niosąca zagrożenie dla interesów cywilnych instytucji. A przecież są obszary działalności jak prowadzenie domów pomocy, ochronek czy udzielanie podstawowej opieki medycznej, gdzie zakres interwencji państwa jest ograni-czony ze względu na brak środków. Tam gdzie podstawowym warunkiem świadectwa usług jest zysk, często nie ma chętnych do pracy, są natomiast np.: siostry zakonne, dla których istotą sprawy jest niesienie często bezinteresownej pomocy. W tym kontekście trudno mówić o konflikcie interesów. Mało tego, są instytucje państwowe, które ze względu na koszty i przerosty w zatrudnieniu ograniczają zakres działalności. Dość powszechnym zjawiskiem jest zamykanie i likwidacja przedszkoli. Jedyną szansą przeciwdziałania tej degradacji jest dla lokalnych władz czynny udział sióstr zakonnych w utrzymaniu zagrożonych placówek. Zatem w interesie społecznym należy współpracować, szukać obiektywnych rozwiązań, a nie bezprzedmiotowych różnic.

Najpierw jest powołanie

- Powołanie jest łaską i zadaniem - powiedziała matka przełożona. Kto usłyszał Boże wezwanie, czasem ciche, często gwałtowne i natarczywe nie zazna pokoju, dopóki go nie zrealizuje. Wymiaru powołania nie zrozumie człowiek, który go nie doświadczył. Trudno wytłumaczyć dlaczego nagle dziewczyna wybiera drogę życia zakonnego. Często by pójść za głosem musi pokonać wiele przeszkód, które stawia środowisko, rodzina, przyjaciele, którzy nie pojmują łaski powołania, nie wiedzą co dzieje się w duszy wybranej. Zdarzają się gwałtowne reakcje rodziców, którzy dokonali wyboru za dziecko i nie dopuszczają myśli, by było inaczej niż zaplanowali. Pamiętam przypadek, kiedy dla córki starali się zdobyć "żółte papiery", by ją ubezwłasnowolnić i zatrzymać przed furtą. Po latach ci, którzy o dziecko walczyli do upadłego, czasem się go wyrzekali, są szczęśliwi, że poszło swoją drogą. To trochę tak jak z zakochaniem. Nie pomoże żadna perswazja, bo głos serca jest silniejszy. Często człowiek myśli, że powołanie może dotyczyć wszystkich, tylko nie mnie, a tymczasem spada nagle i już się nie można uwolnić. Dzisiejszy świat się dziwi, snuje przypuszczenia, uznaje że dzieje się coś nienormalnego skoro młoda, zdolna dziewczyna wybiera to, co tak często staje się tylko mirażem. Z pewnością nie jest to ucieczka, lecz wybór życia pełnego umiłowania Boga, modlitwy, radości z bezinteresownej służby drugiemu człowiekowi. Zakon to nie klinika złamanych serc, lecz formowanie innego, piękniejszego człowieczeństwa. Trafiają tu różne dziewczyny prosto ze świata, rezygnują z jego uroków, i jak widać są szczęśliwe. Mamy w Zgromadzeniu siostrę, która w konkursie została wybrana najmilszą jarosławianką, jest wśród nas góralka spod Chabówki, która ma za sobą wybitne osiągnięcia w sporcie, są lekarki, farmaceutki, pedagodzy i specjalistki wszystkich możliwych fachów. Poza tym mają możliwość wyboru; nawet po ośmiu latach życia w Zgromadzeniu, po złożeniu ślubów (z wyjątkiem wieczystych) mogą odejść. Czasem się to zdarza, ale większość trwa w łasce powołania całe życie, buduje je i wzbogaca.

Reklama

Służba ludziom

Siostra Halina jest w Zgromadzeniu kilkanaście lat. Aktualnie pracuje w ośrodku Caritas w Bolestraszycach jako pielęgniarka.

- Obejmujemy pacjenta nie tylko opieką pielęgniarską, ale i socjalną. Nie wystarczy zrobić zastrzyk czy opatrunek i zostawić go na łasce losu, gdyż często chory nie ma co do garnka włożyć. Spotykam przypadki, kiedy ludziom brakuje na chleb. Często bardziej niż opieki potrzebują duchowego wsparcia, chcą się wyżalić, opowiedzieć o problemach. Chcą kontaktu z drugim człowiekiem. Zatem nasza pomoc dotyczy ciała i ludzkiej duszy. Czasem dobre słowo więcej zrobi dobrego niż posługa medyczna. Czasy są ciężkie, zwiększa się obszar ludzkiej nędzy i zagubienia, toteż coraz więcej ludzi potrzebujących wsparcia. Dajemy dużo serca, dlatego chorzy i nieszczęśliwi garną się do nas i darzą szacunkiem. Nie odmawiamy pomocy nikomu, wśród ludzi zdarzają się osoby nie ubezpieczone. Jakie to może mieć znaczenie skoro cierpią. Przede wszystkim liczy się człowiek i jego potrzeby. Jestem wdzięczna Zgromadzeniu, że skierowało mnie do takiej właśnie pracy pomimo wszelkich kłopotów związanych głównie z utrzymaniem ośrodka (miesięczne wydatki minimum 2000 zł), a czasami z przejawami ludzkiej zawiści, złośliwości i nieuzasadnionej krytyki.

Siostra Halina ma od dwóch lat prawo jazdy. Przydaje się ta umiejętność. Siada za kierownicę służbowego auta i jedzie do chorej i niedołężnej staruszki. Samochodem można odwiedzić większą ilość pacjentów i poświęcić im więcej czasu. Pani Władysława wygląda przyjazdu siostry Haliny. Oprócz tego, że zostanie uczesana i umyta będzie mogła porozmawiać, a nawet pożartować. Te wizyty są jak promyki słońca w smutnym dobiegającym kresu życiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Złota rączka

Tak mówią o siostrze Zofii z domu Zgromadzenia w Prałkowcach. Nie stanowią dla niej żadnej tajemnicy tzw. męskie umiejętności. Przy budowie domu prowincjalnego z powodzeniem pełniła kilka funkcji od kierownika budowy poczynając na elektryku kończąc. Wśród zatrudnionych robotników panowała opinia, że siostra Zofia nie przepuści żadnej fuszerki, dlatego lepiej od razu się przyłożyć niż później poprawiać. Zdumienie mężczyzn budziła nie tylko znajomość wszelkich arkanów budowlanych, ale też umiejętności manualne. Jak trzeba to potrafiła pokazać jak się co robi. Malowanie, tynkowanie, układanie glazury, hydraulika, elektryka, stolarka, to tylko część jej niecodziennych zdolności.

- Choć jestem rencistką, dopóki jeszcze mogę chcę swymi umiejętnościami służyć Zgromadzeniu. Z wykształcenia jestem katechetką, ale od młodości pociągały mnie męskie zawody. W domu bracia mówili, że zabrałam im wszystkie umiejętności, bo żaden nie potrafi tyle co ja. Dla mnie ujmą byłoby korzystanie z warsztatu samochodowego np. przy wymianie opon czy innych prostych czynnościach. Oprócz tego muszę się pochwalić, że kiedyś byłam komendantką drużyny Ochotniczej Straży Pożarnej w Sromowcach Niżnych w okolicy Trzech Koron. Od trzydziestu lat jestem kierowcą, a także znam się na fotografii. Tu w Prałkowcach brakuje mi tylko pomieszczenia na mały warsztacik, a wtedy już do końca mogłabym wykorzystać te zdolności, którymi Pan Bóg mnie obdarzył.

Siostry Służebniczki są samowystarczalne. Pensje czy renty, które biorą, idą do wspólnej kasy, a później dzielone są na potrzeby Zgromadzenia. Koszty utrzymania domów, kształcenia sióstr, pomocy charytatywnej, szczególnie dla dzieci i biednych, utrzymanie ochronek pochłaniają znaczne kwoty. Żyją oszczędnie, same niewiele potrzebują, dlatego wystarcza na świadczenie różnych form pomocy.

- Gdy człowiek ogląda się na to, co może otrzymać - powiedziała matka przełożona - nigdy nie będzie szczęśliwy. W swej naturze jest nie nasycony i ciągle będzie chciał więcej. Mając świadomość, że nasza praca ma być na uboczu nie oczekujemy dóbr i nagrody w doczesności.

Dlatego trochę boli niezrozumienie ludzi tego świata, którzy czynią nam krzywdę rozumiejąc naszą pracę inaczej niż służbę najbardziej potrzebującym w imię przede wszystkim miłości bliźniego. Swym życiem i pracą chcemy dać świadectwo wierności Bogu z całą prostotą i oddaniem pełniąc w społeczeństwie rolę wyznaczoną przez naszego założyciela.

* * *

W ubiegłym roku Siostry Służebniczki w 30 ochronkach i 3 przedszkolach objęły opieką 1210 dzieci. W 65 szkołach podstawowych, gimnazjach i średnich prowadziły katechezę dla około 15000 uczniów. W zakładach specjalnych opiekowały się 110 upośledzonymi dziećmi. Dla 280 zorganizowały wypoczynek wakacyjny. W ramach prac charytatywnych z posługi sióstr skorzystało łącznie ze świadczeniem usług medycznych około 10000 osób. Prowadziły parafialny dom opieki dla 28 dorosłych. Działalnością w grupach i organizacjach religijnych objęły około 3000 dzieci i młodzieży.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś: Stanisława Leszczyńska to wzór obrony życia

2024-04-18 16:33

[ TEMATY ]

Auschwitz

Stanisława Leszczyńska

Kard. Grzegorz Ryś

domena publiczna

Stanisława Leszczyńska (ok. 1935)

Stanisława Leszczyńska (ok. 1935)

Ona jest potężnym znakiem ratowania każdego życia. Świadczy o tym zdanie, które sama zapisała w swoim raporcie położnej z Auschwitz: «dzieci nie wolno zabijać». Tak o heroicznej postawie Stanisławy Leszczyńskiej opowiada kard. Grzegorz Ryś. Zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego sługi Bożej. Wczoraj zebrane dokumenty dostarczono do watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.

Portatorowi akt, ks. dr. Łukaszowi Burchardowi, pomogli w tym kard. Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, ks. prał. Krzysztof Nykiel - regens Penitencjarii Apostolskiej, ks. prał. Zbigniew Tracz - kanclerz Kurii Metropolitalnej Łódzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Fundacja Grupa Proelio: nowy przedmiot „edukacja zdrowotna” to permisywna edukacja seksualna

2024-04-19 14:27

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

Od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot „Edukacja zdrowotna”, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie”. - Ministerstwo Edukacji wraz z resortami zdrowia i sportu, pod przykrywką troski o zdrowie dzieci i młodzieży, planuje wprowadzić do szkół permisywną, deprawacyjną, edukację seksualną. W odróżnieniu od Wychowania do Życia w rodzinie nowy przedmiot może być obowiązkowy - alarmuje Grupa Proelio i zachęca do sprzeciwu wobec tych planów.

Ministrowie edukacji, zdrowia i sportu na wspólnej konferencji prasowej zapowiedzieli, że od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie” - „Edukacja zdrowotna”. Jego elementem ma być edukacja seksualna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję