Beata Tomczyk: - Jak długo mieszka Pani w Stanach?
Ewa Kania: - 16 lat.
- Czy przyzwyczaiła się Pani już do tamtejszego klimatu, ludzi, sposobu życia?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Do wszystkiego można się przyzwyczaić.
- Czy mogłaby Pani opowiedzieć nam o życiu Polaków w Ameryce?
- Słyszała Pani powiedzenie: żeby poznać Polaka, trzeba wyjechać za granicę? A wracając do pytania: co właściwie panią interesuje, bo inaczej wygląda życie emigrantów nielegalnych, a inaczej tych, którzy mieszkają tam na stałe?
Reklama
- Pomówmy o Pani. Do której z tych grup Pani się zalicza?
- W tej chwili do tej drugiej. Zalegalizowałam swój pobyt poprzez małżeństwo z obywatelem amerykańskim i od razu zaznaczam, że nie był to główny powód mojego małżeństwa. Ja wyszłam za mąż, inni mieli możliwość skorzystania z loterii wizowych. A wiadomo, że jeśli jest się tam legalnie, to status się diametralnie zmienia; są inne możliwości pracy. Dużo jeszcze zależy od podejścia - czy chce się tam zostać na stałe, czy odłożyć parę dolarów i wrócić do kraju.
- Jak wygląda w Ameryce sytuacja przeciętnego Polaka?
- Jeśli jest się tam nielegalnie, to wykonuje się wszystkie "czarne roboty", bo wiadomo, że nie ma się pozwolenia na legalną pracę. Żyje się bardzo skromnie. Jeździ się bardzo byle jakim samochodem, aby tylko dojeżdżać do pracy. Najczęściej nie zna się języka i trzeba zaczynać od nauki.
- Wśród tych, którzy wrócili zza Oceanu, przeważa opinia, że tam wszystko jest inne, lepsze...
- Powiedzmy sobie otwarcie, że dolary podobnie jak każde inne pieniądze nie rosną na drzewach. Tam trzeba bardzo ciężko pracować, oszczędzać na jedzeniu, na wszystkim, co się da, aby taniej. Wynajmuje się mieszkanie, a nawet pokój w kilka osób, żeby też zaoszczędzić. Jeśli ludzie po powrocie do kraju opowiadają inne rzeczy - to po prostu... kłamią. Wymazują te rzeczy z pamięci, zapominają, że było tak źle.
- Jak Pani myśli, dlaczego wielu ludziom Ameryka kojarzy się z rajem?
- Każdy ma inną interpretację raju i piekła. Wszystko zależy też od indywidualnych wyobrażeń na ten temat. Niech Pani mnie źle nie zrozumie. Ameryka jest pięknym krajem, w którym każdy może znaleźć swoje miejsce, skąd nikt nikogo nie wyrzuca, nie ściga. USA to kraj wielokulturowy, wielojęzyczny, gdzie żyją ludzi praktycznie z całego świata, gdzie wszyscy mogą czuć się jak u siebie w domu w odróżnieniu od wielu krajów Europy. Tu można zniknąć w tłumie i pozostać anonimowym.
- Mimo wszystko dla wielu Polaków USA jest i będzie synonimem ziemskiego raju, jak Pani myśli, dlaczego?
- Wielu nie ma w Polsce żadnych perspektyw, nie ma pracy i prawda jest też taka, że w Polsce, przynajmniej w tym okresie, kiedy stąd wyjechałam (lata osiemdziesiąte), można było skończyć studia, mieć tytuł magistra i np. nie wyżywić się przez miesiąc. Tu nie było nic, tu przykładowo po ser trzeba było stać w kolejce. Mimo wszystko ludzie teraz chyba trochę więcej zarabiają niż ja kiedyś. Jeśli ktoś ma ręce zdrowe do pracy i zgadza się nie pracować tylko harować, to może przeżyć i w Polsce, a w Ameryce tym bardziej.
- Jakim kosztem możne żyć, mam tu na myśli rodzaj wykonywanej pracy...
- Trudno mi tu dawać przykłady, zależy, jaką kto znalazł pracę. Jedno jest pewne - tam za darmo nic się nie dostaje i pieniądze nie leżą na ulicy.
- Jak wygląda sprawa ubezpieczeń na leczenie?
- Można sobie wykupić ubezpieczenie np. na stomatologa, z tym, że jest ono bardzo drogie i niewielu na nie stać. Prywatne leczenie kosztuje fortunę - przykładowo za plombę stomatologiczną trzeba zapłacić ok. 100 dolarów. Jeśli pracuje się w jakiejś dobrej firmie, która ma pełne ubezpieczenie, to jest ważne. Dużo ludzi pracuje w fabrykach za dużo niższe pieniądze tylko dlatego, że mają tam bardzo dobre ubezpieczenie. Np. w serwisach sprzątających można zarobić do 300 dolarów tygodniowo, ale mieszkania są bardzo drogie, za niewielkie mieszkanie w piwnicy trzeba zapłacić nawet do 500 dolarów miesięcznie. W bezpiecznej dzielnicy właśnie ceną bezpieczeństwa jest wysoka cena mieszkań.
- Jak zmieniła się sytuacja w Stanach po tragicznym 11 września ub.r.?
- Ataki terrorystyczne w Nowym Jorku zmieniły oblicze Ameryki, także jeśli chodzi o przepisy emigracyjne, które bardzo się zaostrzyły, zdecydowanie trudniej zdobyć stały pobyt.
- Na koniec zapytam Panią, jak Polacy wypadają na tle innych nacji, jeśli chodzi o zachowanie, stosunek do innych ludzi...
- Generalnie rzecz biorąc, przykro jest mi to stwierdzić, ale my, Polacy, nie jesteśmy przyjazną nacją, która przychyliłaby innym nieba. Nie czuję się tu kompetentna, aby rozważać, jaka nacja jest lepsza, jaka gorsza, bo trzeba by mówić o poszczególnych osobach. Są ludzi bardzo dobrzy i inni - zawistni, zazdrośni. Ja miałam w życiu szczęście poznać wielu dobrych, przyjaznych ludzi, choć spotkałam i takich, o których nie chciałabym pamiętać.
- Dziękuję za rozmowę.