1. "Kiedy Apollos przebywał w Koryncie Paweł dotarł szlakiem górskim do Efezu, gdzie spotkał pewnych uczniów. Zapytał ich tedy: Czy otrzymaliście Ducha Świętego, kiedyście przyjmowali wiarę?
A oni odpowiedzieli: Nawet nie słyszeliśmy o tym, że Duch Święty w ogóle istnieje" (Dz 19, 1n). Wydarzenie to miało miejsce na samym początku trzeciej wyprawy misyjnej Pawła apostoła. Przy
lekturze tego tekstu ogarnia nas czasem coś jakby zgorszenie, ale po chwili refleksji czujemy się też cokolwiek zawstydzeni, bo uświadamiamy sobie, że nasza wiedza o Duchu Świętym też jest tak bardzo
niewielka. Wiemy stosunkowo niemało o Bogu Ojcu, zwłaszcza jako Stwórcy wszechświata szczególnie też obecnego w dziejach narodu wybranego; znacznie więcej wiemy o Synu Bożym, czyli o Drugiej
Osobie Trójcy Świętej. Najgorzej jest z Duchem Świętym. Jest wręcz pokrzywdzony albo przynajmniej niedoceniony w naszej teoretycznej wiedzy i w ascetycznej praktyce codziennego życia. Weźmy,
dla przykładu, choćby liturgiczną oprawę i sposób przeżywania przez naszych wiernych sakramentu bierzmowania, zwanego przecież słusznie "Sakramentem siedmiu darów Ducha Świętego". Jakże skromne jest
jego i udzielanie i przyjmowanie w porównaniu z Pierwszą Komunią, małżeństwem czy kapłaństwem.
Smutno jest chyba Duchowi Świętemu? Dlatego trzeba nam wziąć sobie do serca słowa św. Pawła: "Nie zasmucajcie Świętego Ducha Bożego, którym zostaliście niejako opieczętowani, by trwać w nadziei
osiągnięcia pełnego odkupienia" (Ef 4, 30). Dotyczy to może szczególnie dzisiejszego człowieka, nie bardzo uwrażliwionego na sferę nadprzyrodzoności. Poddajemy się chyba bardziej niż kiedykolwiek prawu
przyciągania ku - ziemi. Odkrycie techniczne, postęp w świecie cywilizacji czysto materialnej chyba swoje robią.
2. Mając to wszystko na względzie obecny Ojciec Święty, gdy przygotowywał cały Kościół katolicki do obchodów dwutysiąclecia chrześcijaństwa, przez jeden rok polecił nam uzupełniać naszą wiedzę
o Duchu Świętym i zaprzyjaźniać się z tą trzecią osobą Trójcy Świętej.
Bo przecież Duch Święty jest powiązany w sposób szczególny z całym ziemskim posłannictwem Jezusa, co zapowiadali niejednokrotnie natchnieni pisarze Starego Prawa jeszcze przed przyjściem
na świat Syna Człowieczego. Jakby nawiązując do tych starotestamentalnych tekstów mesjańskich, Archanioł Gabriel, zapowiadając narodziny Jezusa oznajmia Maryi: "Duch Święty zstąpi na ciebie i osłoni
cię moc Najwyższego" (Łk 1, 35). W Mateuszowym opisie chrztu Jezusa znajduje się, między innymi, takie zdanie: "I oto otworzyły się niebiosa, i zobaczył Jezus, jak Duch Boży w postaci
gołębicy zstępował na Niego" (Mt 3, 16). Po śmierci Jezusa jego uczniowie tak mówili o swoim Mistrzu: "Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą"
(Dz 10, 38).
O swoim działaniu Duch Święty niejednokrotnie dawał znać w posłannictwie apostołów. W przypadku poszczególnych apostołów mowa o napełnieniu ich Duchem Świętym jest głównie wtedy, kiedy
mają oni powiedzieć coś szczególnie ważnego. I tak np., gdy Piotr znalazł się przed Wysoka Radą, to został "napełniony Duchem Świętym i powiedział" (Dz 4, 8).
O chrześcijanach z Tyru tak pisze Łukasz: "Oświeceni Duchem Świętym, radzili Pawłowi, żeby nie udawał się do Jerozolimy" (Dz 21, 4). Zresztą już wcześniej tak właśnie podziałał Duch Święty na
Elżbietę, która Nim "napełniona zawołała w uniesieniu wielkim... (Łk 1, 41). Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela "też był napełniony Duchem Świętym i prorokował mówiąc" (Łk 1, 67).
Duch Święty nie tylko napełniał ludzi a zwłaszcza apostołów, jeśli nie wręcz słowami, to przynajmniej myślami, lecz także wydawał formalne polecenia. I tak na przykład Duch [Pański] powiedział
do Filipa: "podejdź bliżej i pozostań blisko tego wozu" (Dz 8, 29); "Duch rzekł do Piotra: ...wyjdź do nich i pójdź z nimi, dokąd cię poproszą, bo to Ja ich posłałem" (Dz 10, 20); nieco
dalej: "I polecił mi Duch, żebym poszedł za nimi bez wahania" (Dz 11, 12); "Duch Święty zabronił apostołom nauczać w Azji" (Dz 16, 6); "Duch Święty nie zgodził się też na to, żeby przeszli do
Bitynii" (Dz 16, 7).
W Łukaszowym opisie Zesłania Ducha Świętego znajduje się zdanie: "Wtedy wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak sam Duch pozwalał im mówić" (Dz 2, 2).
Jest też w Dziejach Apostolskich, autorstwa jak wiadomo Łukaszowego, krótka relacja o tak zwanym małym Zesłaniu Ducha Świętego. Oto ona: "Kiedy już skończyli się modlić, zadrżało miejsce, na
którym byli wszyscy zebrani: zostali napełnieni Duchem Świętym i z całą odwagą poczęli głosić słowo Boże" (Dz 4, 31). Niektórzy trzecim opisem Zesłania Ducha Świętego nazywają tę oto notkę: "Kiedy
Piotr jeszcze przemawiał Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali jego nauki. I zdumienie ogarnęło chrześcijan nawróconych z judaizmu..., że oto Duch Święty został wylany również i na
pogan" (Dz 10, 44 n).
A oto, również Łukaszowy obraz pierwszych wspólnot chrześcijańskich na terenie Palestyny: "W gminach całej Judei, Galilei i Samarii panował spokój. Kościół umacniał się, żył w bojaźni Bożej
i cieszył się pomocą Ducha Świętego" (Dz 9, 31).
Biblia - zwłaszcza Nowy Testament - wspomina również o ludziach, którzy jakby na co dzień i nieprzerwanie trwają w łączności z Duchem Świętym. O starcu Symeonie jest powiedziane,
że "Duch Święty przebywał w nim. Otrzymał on też zapewnienie od Ducha Świętego, że nie umrze dopóki nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. On to dzięki Duchowi Świętemu przybył do świątyni" (Łk 2,
25-27). O Szczepanie mówi Łukasz, że był mężem pełnym wiary i Ducha Świętego" (Dz 6, 5); Barnaba to "człowiek dobry, pełen Ducha Świętego i wiary" (Dz 11, 24).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
3. To, co Biblia, a zwłaszcza Nowy Testament, mówi o obecności Ducha Świętego w ziemskim posłannictwie Jezusa Chrystusa, w życiu poszczególnych apostołów i całych wspólnot
wczesnochrześcijańskich powinno być dla nas wezwaniem do skontrolowania a konsekwentnie do zacieśnienia naszych relacji z tą Trzecią Osoba Trójcy Świętej. Duch Święty pojawia się na wszystkich
ważniejszych etapach życia każdego chrześcijanina. W imię całej Trójcy Świętej przyjmuje się pierwszy sakrament, tak kojarzący się nam ze chrztem samego Jezusa i właśnie z Duchem Świętym,
który unosił się w postaci widzialnej nad głową Chrzczonego. Zresztą już Jan Chrzciciel zapowiadał, że obrzęd chrztu, który zostanie ustanowiony przez Jezusa Chrystusa będzie się dokonywał w Duchu
Świętym. Pierwsza Komunia Święta jest nazywana - jak każda zresztą Komunia - sakramentem Boskiej miłości, tej zaś wyrazem najdoskonalszym jest Duch Święty, czyli miłość Boga Ojca do Jezusa Chrystusa.
Sakrament bierzmowania to przecież wylanie Ducha Świętego z Jego siedmioma darami na człowieka już ochrzczonego i trwającego - poprzez Komunię Świętą - w łączności z Jezusem Chrystusem.
Jeśli Komunia Święta jest sakramentem miłości trynitarnej, to małżeństwo rodzi się z miłości międzyludzkiej, też nie do pomyślenia bez specjalnej asystencji Ducha Świętego. Kapłaństwo to sakrament
ustanowiony między innymi po to, by ludzie mogli być obdzielani łaską Bożą, której każda postać jest jakoś związana z Duchem Świętym.
Tyle więc jest Ducha Świętego w naszym chrześcijańskim życiu. Już to samo powinno nas zobowiązywać do otaczania szczególniejszą opieką tej Osoby Trójcy Świętej. Wyrazem takiego zatroskania niech
będzie przede wszystkim pomnażanie naszej wiedzy o Duchu Świętym. Nie może tej wiedzy wyczerpywać tylko stwierdzenie, że Duch Święty jest naszym Uświęcicielem. Miejmy ambicję, żeby sobie przyswoić
przynajmniej wielkokatechizmowe wiadomości o Duchu Świętym.
Ale przejawem jeszcze większej troski o "dobre układy" z Duchem Świętym niech będzie ochocze poddawanie się Jego natchnieniom. Owe natchnienia to nic innego jak okazje do czynienia i pomnażania
dobra. Okazje zaś te to nie sprawa tylko przypadków albo tak zwanych zbiegów okoliczności. Wszelkie dobro, którego udaje się nam w życiu dokonać, jest dziełem Ducha Świętego. Dotyczy to zwłaszcza
uczynków miłosiernych względem ciała i duszy naszych bliźnich, bo to właśnie Duch Święty jest motorem, który wprawia w ruch nasze ludzkie serca. To właśnie dlatego prosimy Boga, by nas strzegł
od zaniedbywania natchnień Ducha Świętego. Jest to wskazane także dlatego, że nawet po ludzku sądząc trwanie w nieustannej łączności z Duchem Świętym jest wysoce opłacalne w naszych - dozwolonych
przecież - nadprzyrodzonych kalkulacjach. Oto, bowiem co mówi apostoł Paweł, jeden z największych teologów Ducha Świętego. "Podobnie też i Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Nie
wiemy bowiem, o co i jak należy się modlić, lecz [właśnie] sam Duch wstawia się za [nami] błaganiami, których nie można wyrazić słowem. Ten zaś, który przenika serca, wie, jakie jest pragnienie
Ducha: [wie], że Bóg, tak jak chce, wstawia się za świętymi" (Rz 8, 26 n).
Duch Święty jest też często nazywany - to termin zwłaszcza Jana Ewangelisty - "Parakletem". Na język polski tłumaczy się ten termin w dwojaki sposób: to "Pocieszyciel" albo "Orędownik". Warto
mieć takiego i "Pocieszyciela" i "Orędownika".
* * *
Zakończmy te rozważania następującą, trafną, jak sądzimy refleksją: "Nasza zdominowana przez technikę cywilizacja potrzebuje serca, aby człowiek mógł w niej przeżyć, nie odczłowieczając się zupełnie.
Nie tylko ludzie religijni, ale także agnostycy i niewierzący przekonani są o tym, że powinniśmy dać więcej miejsca "racjom serca", jeżeli nie chcemy, aby ludzkość na nowo powróciła do ery lodowcowej.
W odróżnieniu od innych dziedzin technika tutaj jest nam naprawdę niewiele pomocna. Od dłuższego już czasu pracuje się nad zbudowaniem komputera, który będzie "myślał", i niektórzy są przekonani,
że cel ten jest możliwy do zrealizowania. Lecz jak do tej pory (na szczęście!) nikt jeszcze nie pomyślał o komputerze, który "kocha", który się wzrusza i wychodzi naprzeciw człowiekowi na płaszczyźnie
emocjonalnej, ułatwiając mu kochanie, tak jak ułatwia mu liczenie odległości między gwiazdami, obserwację ruchu atomów i zachowanie w pamięci danych...Człowiek projektuje dzisiaj zegary atomowe,
których margines błędu ograniczałby się do jednej sekundy na dwa miliony lat; dokładnie wie, ile setek lat potrzebowałby, aby dotrzeć do określonego punktu w kosmosie, podróżując z prędkością
światła, a zapomina, że pozostało mu do życia tylko kilka dziesiątków lat. Oto jak wygląda przerost techniki nad życiem!
Wraz ze wzrostem inteligencji i możliwości poznawczych człowieka nie idzie w parze nasza zdolność kochania. Co więcej, ta ostatnia wydaje się raczej nic nie znaczyć, podczas gdy bardzo
dobrze wiemy, że szczęście lub nieszczęście na ziemi nie tyle zależy od poznania lub niewiedzy, ile od tego, czy się kocha, czy nie, czy się jest kochanym, czy też nie. Nietrudno jest zrozumieć, dlaczego
tak bardzo staramy się o pomnożenie naszej wiedzy, a tak niewiele przykładamy się do powiększania zdolności kochania. Wiedza zmienia się we władzę, miłość... w służbę" (R. Cantalamessa,
Pieśń Ducha Świętego, 327).