Ks. Rafał Witkowski: Przez 11 lat posługiwała Siostra w Bursie Sióstr Maryi Niepokalanej w Gorzowie Wlkp., która znajduje się przy ul. Koniawskiej. Jak Siostra wspomina ten czas?
S. Zuzanna Karasiewicz: Pracowałam wtedy w kuchni, gotując dla dziewcząt – uczennic, które mieszkały w bursie. Nasze zgromadzenie zostało założone w celu niesienia pomocy dziewczętom w trudnej sytuacji. Miałam wtedy okazję rozmawiać z młodymi ludźmi, doświadczać ich radości. Dziewczęta nieraz zadawały pytania, na które odpowiadałam niejako „przy obiedzie”.
Zapewne z powodu kulinarnych umiejętności została Siostra wybrana, aby w czerwcu 1997 roku pomagać w przygotowaniu kolacji dla papieża Jana Pawła II, kiedy był z wizytą w Gorzowie Wlkp. Co może Siostra zdradzić z tego wydarzenia?
Przygotowania były dość intensywne i stresujące z powodu kontroli służb. Kolacja odbyła się w rezydencji biskupiej przy ul. 30 Stycznia. Była przewidziana na około 50 osób. Z patery z przygotowanymi owocami papież zjadł tylko truskawki. Kiedy dwa lata później pomagałam przy obiedzie z papieżem w Siedlcach, podczas przygotowań mówiłam, żeby pamiętać o truskawkach. I tam również to się sprawdziło. Siostry powiedziały mi, że papież też upomniał się o truskawki. Mam świadomość, że św. Jan Paweł II lubił truskawki, choć o tym się nie mówi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co jeszcze pamięta Siostra z pielgrzymki papieża do Gorzowa?
Kiedy papież przyjechał do rezydencji, był już zmęczony. Mimo całego dnia posługi, na jego twarzy był uśmiech. Miałam okazję przywitać się z papieżem i uścisnąć mu dłoń. Mogłam zobaczyć ten jego uśmiech na twarzy, a to doświadczenie, którego się nie zapomina. Pamiętam, że na kolację do picia był barszczyk czerwony. Do jedzenia – wędliny, sery, pieczywo. Kolacja była na zimno, tym bardziej, że pogoda była upalna.
Czym jest dla Siostry bycie w Zgromadzeniu „Niepokalanek”?
To mój styl życia! Miałam dwóch braci i marzyłam, żeby mieć siostrę. Babcia mówiła mi, żebym się modliła o siostrę. I tak się modliłam, że teraz mam wiele sióstr (śmiech). Pracuję w kuchni i staram się pomagać starszym siostrom w naszym klasztorze. Kiedy miałam 10 lat, chciałam mieć figurkę Matki Bożej Niepokalanej. Z pieniążków otrzymanych na urodziny kupiłam w Częstochowie dużą figurę Maryi o wysokości 60 cm. Do dzisiaj stoi u mnie w pokoju na biurku. Myślę, że już wtedy zarysowywał się mój przyszły charyzmat zakonny.