Urzekł mnie artykuł, który przeczytałem w codziennym wydaniu "L´Osservatore Romano" i tłumaczę na polski jego zakończenie. Są to refleksje na marginesie książki "Diecimila", której
autorem jest Andrea Krebaker. Ukazała się ona jako 10-tysięczna pozycja (stąd tytuł "Diecimila"!) Wydawnictwa Frassinelli w roku 2003, stron 89. Książka ta mówi o sobie, o swej
autonomii wobec autora i o stosunku do czytelników. Jawi się jako rzeczywistość żywa, podmiot zrodzony z życia i przeznaczony do życia wśród czytelników. Jest zawsze gotowa
do dania odpowiedzi na pytanie czytelnika. Każda książka czeka na swojego idealnego czytelnika i nie jest tym zmęczona.
Sięgam po jedną z książek w mojej bibliotece i pozdrawiam Czytelników
Biskup Roman
Książka nie może i nie powinna być ciągle w księgarni; ona powinna z niej wyjść, iść na wolne powietrze, do parku, "pod portyki", na brzeg morza, na szczyt góry. Książka
ma potrzebę oddychania i odczuwania zapachu życia, w które została zanurzona, bo książka jest z istoty słowem, zasadą tegoż życia. A słowo żyje między ludźmi,
z ludźmi i z naturą. Jest duchem, ciałem, duszą. To nierozsądne wołać ciągle o śmierci książki jako o niebezpieczeństwie, które jej grozi, podobnie jak swego
czasu głosiło się widmo śmierci Boga.
Widać jednak, że wszystkie okazje są dobre, by mówić o śmierci książki. Wszystkie wynalazki są dobre, by zadekretować jej koniec (i zapomina się lub milczy, że książka jest w wybitnym
stopniu wynalazkiem). A jednak utrzymuje się ta opinia o tym, kto żyje (a powinno się powiedzieć: o tym, kto umiera).
Raz jak miecz Damoklesa wisi nad książką miecz telewizji: "Wyrzucić precz papier drukowany" - mówiło się. Teraz miecz komputera i wyrafinowany miecz sieci Internetu. Ale książka, i tym
razem, broni się: "Ja mam jeszcze coś do powiedzenia. W epoce modemu, czekolady i SMS, dlaczego nie? Tym bardziej, że mam ochotę opowiedzieć swoją historię. Jednak nie w postaci
informacji. Przy pierwszej okazji poproszę o słowo". Daliśmy ją i zobaczyliśmy, że rzeczywiście jej racje, jej perspektywy, jej oczekiwania doskonale pokrywają się z tymi,
jakie mamy my, czytelnicy. Tylko że teraz my czujemy się winni, w stosunku do niej, z wielu powodów, łącznie z tym, że często nie uważaliśmy jej za żywy organizm,
godny szacunku i jeszcze mniej jako organizm inteligentny zdolny dać nam wszystkie informacje, które znajdujemy, abyśmy stali się lepsi pod wieloma względami.
Książka jest nie tylko dobrą towarzyszką w drodze. Jest nauczycielką. Życia i obyczajów.
Angelo Mundula, "Autobiografia" di un libro, w: L´Osservatore Romano, 10 maja 2003 r., s. 3.
Pomóż w rozwoju naszego portalu