W rybackim porcie Władysławowo holenderski statek "Langenort", pływająca klinika aborcyjna, doznał przyjęcia, na jakie zasłużył. Przede wszystkim dzięki zdecydowanej postawie posłów Ligi Polskich Rodzin
i Młodzieży Wszechpolskiej. Posłowie Ligi Polskich Rodzin złożyli doniesienie do prokuratury o podejrzewanym przestępstwie, co skłoniło miejscową prokuraturę do bliższego zainteresowania
się tym statkiem. Wyszły na jaw krętactwa i oszustwa. Statek wszedł do portu we Władysławowie niby z powodu uszkodzonego silnika, chociaż przecież już wcześniej holenderskie
zwolenniczki aborcji wraz z krajową "Federacją na rzecz kobiet i planowania rodziny" zapowiadały tę wizytę... Kontrola statku wykazała, że na 67 rodzajów medykamentów ponad 40 było...
przeterminowanych, a na użycie 8 innych nie zezwala polskie prawo. Ponadto kapitanat we Władysławowie stwierdził, że jednostka weszła do portu nielegalnie, wszczęto postępowanie
administracyjne i kapitan pływającej kliniki aborcyjnej ukarany został grzywną.
Nie wiem, skąd holenderska fundacja aborcjonistek "Kobiety na falach" bierze pieniądze na wynajmowanie dwóch tego rodzaju pływających klinik aborcyjnych (drugim takim statkiem jest "Aurora"), ale
podejrzewam, że bierze je także z kasy państwowej, czyli z kieszeni holenderskich podatników. W ten sposób dotykamy sprawy, która jest kontrowersyjna także i w
Polsce: sprawy tzw. organizacji pozarządowych.
Sens istnienia tych organizacji jest taki, aby sami obywatele, zaangażowani w określone inicjatywy, z własnej kieszeni opłacali te, które uważają za słuszne, pożądane,
potrzebne, a które są zgodne z obowiązującym prawem. Praktyką nagminną w Polsce jest, że niemal wszystkie te organizacje pozarządowe wyciągają ręce albo do budżetu państwa,
albo do budżetów samorządowych i otrzymują dofinansowanie w postaci dotacji. W ten sposób przestają być samodzielnymi, autonomicznymi i obywatelskimi organizacjami
pozarządowymi, natomiast uzależniają się od państwowego czy samorządowego "darczyńcy", czyli uzależniają się od władzy. Stają się przedłużeniem władzy - przestają być samodzielnymi, autentycznymi pozarządowymi
organizacjami obywatelskimi.
Statek "Langenort" przybył do Polski niewątpliwie w celach sprzecznych z polskim prawem, a współautorem jego wizyty była krajowa pozarządowa organizacja: "Federacja
na rzecz kobiet i planowania rodziny", na czele której stoi Wanda Nowicka.
Rodzi się pytanie: czy i ta organizacja pozarządowa jest dotowana z budżetu państwa polskiego, a jeśli tak - czy nie należy zaprzestać jej dotowania? Trudno bowiem
tolerować sytuację, w której za pieniądze polskiego podatnika jakaś organizacja pozarządowa współuczestniczy w próbach łamania polskiego prawa... Jeśli już aktywistki
tej Federacji czują nieodpartą potrzebę wspomagania "rzeźnickiego biznesu", niechże robią to przynajmniej za swoje pieniądze.
I w tę sferę powinien też wkroczyć prokurator, i to już bez interwencji poselskich, ale z kompetencji własnej i własnej inicjatywy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu