Kaśka zupełnie zwariowała. Chyba przedmaturalny stres daje znać
o sobie. W każdym razie wszyscy jasno i brutalnie stwierdziliśmy,
że z Kaśką dzieją się rzeczy nienormalne. Na lekcjach siedzi jak
otępiała i na każdą próbę nawiązania z nią sensownego kontaktu reaguje
zupełną obojętnością. Żeby chociaż się na nas zezłościła. Od dwóch
tygodni zachowuje się jak ciasto bez foremki, jest rozlazła i nie
skoordynowana. Trochę nas to boli i dłużej już nie mogliśmy czekać,
bo Kaśka należała przecież do najaktywniejszych dziewczyn w naszej
klasie. .Musimy coś z tym zrobić! . zadecydował mocno zatroskany
Wojtek. . Z Kaśki kompletnie nic nie da się wydusić, a my nie możemy
tego tak dłużej tolerować. Proponuję zrobić wywiad środowiskowy..
Wzięliśmy się od razu do roboty. Z dziennika klasowego wydobyliśmy
namiary domowe Kaśki i Konrad z Wojtkiem zdecydowali się pogadać
z jej rodzicami. Następnego ranka zaintrygowani czekaliśmy na efekty
domowego wywiadu naszych kolegów. .No i co, chłopaki, udało wam się
czegoś dowiedzieć?. . pierwszy wyskoczyłem z pytaniem. .Wiemy już
wszystko . zaczął tłumaczyć Konrad. . Rodzice Kaśki to bardzo nowocześni
ludzie. Długo byli w Stanach i jak twierdzą, tam poznali najlepsze
techniki radzenia sobie ze sobą samym. Dali nam dużo świetnych książek
o podświadomości i psychologii głębi. Mówię wam, że to jest niesamowite,
ile w człowieku tkwi uśpionych możliwości. Wystarczy wejść w głębię
swojej podświadomości i człowiek może zrobić ze sobą dosłownie wszystko!
.. Konrad był tak zafascynowany tym wszystkim, że ani nie wspomniał
o Kaśce. Do tego potoku fascynacji dołączył Wojtek. .Rodzice Kaśki
mają rzeczywiście jakieś dziwne zdolności wchodzenia w drugiego człowieka
. zaczął opowiadać. . Byli niesłychanie mili, ledwie weszliśmy do
ich mieszkania i, co najdziwniejsze, od razu rozpoznali, że mam sporo
problemów ze sobą. Tak wnikliwie na mnie patrzyli, że myślałem, że
prześwietlają całe moje wnętrze. Tato Kaśki mówił mi nawet, że bardzo
interesuje się hipnozą i zna najgłębsze tajniki wewnętrznego życia
człowieka.. .No dobrze, ale może byście wreszcie powiedzieli coś
o Kaśce!. . odezwała się zniecierpliwiona Monika. . A no tak, rzeczywiście...
przecież poszliśmy tam ze względu na nią . zaczął tłumaczyć się Wojtek.
. No więc rodzice Kaśki mówią, że ich córka choruje na selfizm i
dlatego tak się dziwnie zachowuje.. Powiedział to tak tajemniczo
i groźnie, że poczuliśmy, iż jest to sprawa życia i śmierci. .Ale
co to jest ten selfizm?.. zapytał Marcin. .To jest choroba jaźni
. zaczął odpowiadać Konrad. . Kaśka ma po prostu chorą jaźń i jej
rodzice mówią, że trzeba ją zostawić w spokoju, bo ona jest teraz
w fazie odreagowania na wszelkie bodźce.. Powiedział to tak mądrze,
że już nikt nie miał więcej pytań, choć mało kto domyślił się, o
co w tym wszystkim chodzi. Sprawa była bardzo głęboka, uznaliśmy,
że dla nas, płytkich ludzi, wszystko to jest po prostu nie do zrozumienia.
Na okienku, które mieliśmy dzięki nieobecności profesorki od matematyki,
sprawa się jednak trochę wyjaśniła. W połowie lekcji Kaśka zaczęła
nagle mocno szlochać. Włożyła głowę między ręce i głośno płakała.
.Kasia, wiemy już, że jesteś bardzo chora. To wszystko przez ten
selfizm . zaczęła ją pocieszać Ewka. . Nie wiemy, jak ci pomóc, ale
na pewno twoi rodzice coś wymyślą.. Uwaga o rodzicach okazała się
ukrytym zapalnikiem. Kaśka wpadła w szał. .Dajcie mi spokój z moimi
rodzicami! . zaczęła krzyczeć. . Ja mam już dość tych moich rodziców
i tych wspaniałych metod na podświadomość. Czy nie widzicie, że ja
już dostaję bzika od tego ciągłego wchodzenia w siebie!? Chciałabym
mieć normalny dom, normalnych rodziców i normalnie żyć, a nie ciągle
analizować siebie. Ja się w tym wszystkim tak pogubiłam, że nie umiem
już normalnie żyć. Wszędzie widzę zło, ciągle się czegoś boję i o
coś drżę. To jest kłamstwo z tym ćwiczeniem podświadomości i wchodzeniem
w siebie. Ja chcę normalnie żyć! Rozumiecie? Normalnie żyć!.. Po
tych słowach Kaśka wyskoczyła z klasy jak strzała. Nie wiem, co dalej
z nią będzie.
Zacząłem przez to wszystko dziękować Bogu, że jestem normalnyi
w siebie wchodzę tylko na tyle, by wiedzieć o swoim grzechu i szybko
się z niego wyzwolić w spowiedzi. Nie mam już ochoty na wzbudzanie
potęgi swojej podświadomości. Zauważyłem też, że zmieniłem się nawet
na modlitwie, mniej na niej myślę o sobie, a więcej o Panu Bogu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu