Reklama

Krzyż czy biżuteria?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest takie opowiadanie o człowieku, któremu znudził się jego własny krzyż. Krzyża nie odrzucił, ale zapragnął nowego. Na jego życzenie zjawia się anioł i zabiera go do miejsca wypełnionego krzyżami. Są tu one we wszystkich możliwych rozmiarach, stylach, zrobione z różnorodnych materiałów. Człowiek może wybrać jaki tylko zechce. Biedził się przez kilka godzin, bo wiele z nich bardzo mu się podobało, ale gdy próbował z nimi chodzić, to okazywały się za długie, ciężkie lub uwierały w barki. Gdy zrezygnowany miał już wychodzić, jego uwagę zwrócił krzyż, który przedtem pominął. Jeden rzut oka, dotknięcie i już wiedział, że to ten, którego szukał i na który zamieni swój stary, przysparzający mu tyle problemów i niewygody. Jakież było jego zdziwienie, gdy anioł powiedział mu, że krzyż, który trzyma w ręku jest tym samym, który chciał zamienić na nowy.
Trudno określić, gdzie toczy się akcja opowiadania. Pewne jest za to, że kojarzy się ono z miejscem, w którym wartości religijne są w cenie. Gdyby historia ta wydarzyła się naprawdę i w dzisiejszej rzeczywistości, ów człowiek mógłby sobie pomyśleć, że jest w... sklepie z biżuterią. Kreatorzy mody od jakiegoś czasu powoli, ale za to bardzo konsekwentnie, lansują taką biżuterię, która za podstawowy szkielet konstrukcji wykorzystuje znak krzyża. Dwa skrzyżowane pod kątem prostym pręciki nabite szlachetnymi kamieniami, wykonane z interesującego surowca. Wystylizowane na piękny naszyjnik, broszkę, kolczyki, bransoletkę, coraz rzadziej identyfikują ich właściciela z przekonaniami religijnymi. Coraz częściej za to przekonują, że krzyż to znak graficzny jakich mnóstwo wokół - nie wzbudzający żadnych emocji, nie symbolizujący niczego, będący po prostu graficzną kombinacją dwóch kresek.
Czy sprowadzanie krzyża do takiej roli jest zaprogramowaną, kontrolowaną walką z krzyżem, czy zwykłym przypadkiem?
Jeśli walką, to jest ona groźniejsza od metod stosowanych w Polsce w latach 50. Wtedy, po prostu, wyrzucano krzyże ze szkół, szpitali i innych miejsc publicznych. Wróg był jasno określony, a takiemu łatwiej się przeciwstawiać. Być może dlatego tamta, szeroko zakrojona akcja, przyniosła efekt odwrotny niż zamierzano. Wzbudziła sprzeciw, bunt, słusznie wytwarzała poczucie zagrożenia religii. Widok krzyża porzuconego, łamanego na podłodze, czy wrzucanego do kosza na śmieci w rezultacie przyczynił się do umocnienia jego znaczenia w świadomości tzw. przeciętnych chrześcijan. Dziś, być może wielu z tych samych przeciętnych chrześcijan, używa krzyża dla okraszenia swego wyglądu. Używanie krzyża w formie biżuterii jest na czasie (robi to wiele osób z tytułowych stron poczytnych magazynów) i może oznaczać tolerancję, dla tych którzy nie identyfikują się z krzyżem, jako symbolem religijnym, a dziś bycie tolerancyjnym jest jednoznaczne z postępowością. Poza tym wiele z tych świecidełek jest naprawdę ładnych, na dodatek, jeśli kupione na wyprzedaży, podnoszą wartość nabytku w oczach właściciela. A więc?
Krzyż nie zawsze był symbolem religijnym, nie jest on wynalazkiem chrześcijaństwa. Pierwsze ślady świadczące o używaniu go jako symbolu, choć dokładnie nie wiadomo co miał symbolizować, pochodzą z epoki mezolitu (ok. 8000 lat przed Chrystusem). Potem, dzięki swym czterem końcom, oznaczał cztery strony świata, cztery wiatry, cztery żywioły, pory roku, cztery temperamenty. Służył także do oznaczania miejsc niebezpiecznych, takich jak np.: zakręty czy wiry w rzekach. Krzyż miał chronić i zapewniać bezpieczeństwo.
Dopiero śmierć Jezusa na krzyżu zmieniała jego wymowę, choć też nie od razu. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, gdy Kościół doświadczał prześladowań, posługiwano się znakiem krzyża ukrytego. Przedstawiano go jako kotwicę (nadzieja), ster okrętu, czy drabinę (tęsknota za tym, co wysoko). Żadna z Ewangelii nie zamieszcza dokładnego opisu krzyża Jezusa. Zrzucony z Golgoty, po ukrzyżowaniu Jezusa, musiał czekać przeszło trzy wieki, nim za sprawą Heleny, matki cesarza Konstantyna Wielkiego, został odnaleziony. Wykonany prawdopodobnie z cedru, do dziś jest odnajdywany w postaci relikwii w wykopaliskach geologicznych - najnowsze pochodzi z 2002 r. z Bułgarii. (Za: „Msza Święta” nr 1 z 2001 r. s. 16-17; Encyklopedia „Okiem”, hasło - krzyż).
Pozycja krzyża zmienia się diametralnie w IV wieku za sprawą Konstantyna Wielkiego, a dokładnie za sprawą wizji krzyża, której doświadczył cesarz w momencie swego nawrócenia. Od tego momentu krzyż dociera wszędzie tam, gdzie podąża chrześcijaństwo. Jest nierozłącznym symbolem, znakiem i godłem religii chrześcijańskiej. Wiele ważnych spraw dokonuje się w imieniu i w obecności krzyża. Jest inspiracją dla teologów, poetów, autorów dzieł literackich, natchnieniem kompozytorów. Szybko też nierozłączna z krzyżem staje się jego symbolika pasyjna. I choć jego wymowa, niestety, bywała nadużywana (wyprawy krzyżowe), nigdy nie był on znakiem obojętnym.
Nigdy, aż do dzisiaj. Dziś jesteśmy świadkami kolejnej próby zmiany jego znaczenia. Wykonywanie biżuterii w kształcie krzyża, umieszczanie go w oknach wystawowych pomiędzy wieloma ozdobami, dekorowanie nimi zeszytów, podkoszulków, jako rodzaj zaplanowanej akcji, sprowadza krzyż do roli produktu. W ten sposób krzyż staje się znakiem neutralnym, pozbawionym swej wyjątkowości. Od tego zaś już tylko krok do rozmycia treści reprezentowanych przez krzyż. Mgliste chrześcijaństwo natomiast jest tym samym, co misja Jezusa pozbawiona Jego odkupieńczej śmierci. Coś dobrze rozpoczętego, dobrze się zapowiadającego, lecz nie dokończonego i przez to nie wzbudzającego zaufania. Tymczasem „atrakcyjność” nauki Jezusa Chrystusa polega na jej rygorystyczności - wszystko za wszystko. Jezus nie dopisuje niczego drobnym drukiem. Tu wszystko jest jasne - „niech wasza mowa będzie tak, tak; nie, nie”, „bądźcie zimni, albo gorący”, „kto idzie za mną niech nie ogląda się za siebie” itd. Symbolem takiej jednoznaczności jest krzyż.
Zwolennicy noszenia krzyża jako biżuterii twierdzą, że pomimo wszystko jest to jakaś forma jego manifestowania. Czy zatem nosić krzyż jako biżuterię czy raczej wcale go nie nosić?
Krzyż dla chrześcijanina ma wiele znaczeń: znak wolności („krzyż co boli, godnie żyć pozwoli”), odwagi („jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam”), tęsknoty za czymś wyższym, determinacji i zdecydowania. Chrześcijanin wie, że krzyż nie zapewnia komfortu w takim znaczeniu, w jakim jest on lansowany w obecnej cywilizacji. Niesiony dzielnie, choć nie bez upadków, daje za to poczucie innego komfortu, wypływającego ze świadomości, że jest się po właściwej stronie barykady.
Czasem bywa odrzucany, lecz nawet wtedy nie przestaje być krzyżem, tyle tylko, że niesionym w pojedynkę, bez Chrystusa. Musiał to dobrze rozumieć ów człowiek z opowiadania o krzyżach, skoro pomimo bólu przysparzanego mu przez jego własny krzyż, chciał go jedynie zamienić na inny, a nie odrzucić. Nie wiemy czy doświadczenie z aniołem zmieniło coś w życiu owego człowieka. Logicznym jednak wydaje się wniosek, wyciągnięty z tej historii, że ten, Kto nakłada na człowieka krzyż, nie popełnia kompromisów, nie zabiera On raz danego krzyża, za to czyni coś innego: wzmacnia plecy, by dalej go nieść.
Jeśli więc krzyż jest znakiem bezkompromisowości, czy wolno popełniać kompromis w sposobie jego noszenia i używania?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

PWT we Wrocławiu za życiem

2024-04-22 17:05

Adobe Stock

Wrocław: Uchwała Papieskiego Wydziału Teologicznego w sprawie ochrony życia

Apelujemy do parlamentarzystów RP o uwzględnienie takich zapisów prawnych, które – zgodnie z obowiązującą Konstytucją RP – zapewnią „każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”, a matkom spodziewającym się dziecka najwyższej jakości opiekę medyczną” – czytamy w przyjętej dziś przez aklamację uchwale Senatu wrocławskiej uczelni teologicznej.

CZYTAJ DALEJ

Czy rzeczywiście jestem z Chrystusowej owczarni?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 10, 1-10.

Poniedziałek, 22 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

"Ja jestem z Wami" - w diecezji gliwickiej trwa Kongres Eucharystyczny

2024-04-22 15:25

[ TEMATY ]

kard. Gerhard Müller

kongres eucharystyczny

Abp Adrian Galbas

Kard. Grzegorz Ryś

kardynał Ryś

Diecezja Gliwicka

Odnowie i pogłębieniu wiary oraz zrozumieniu centralnej roli Eucharystii w życiu człowieka wierzącego służy zwołany w diecezji gliwickiej przez bp. Sławomira Odera Kongres Eucharystyczny. Wydarzenie pod hasłem "Ja jestem z Wami" zainicjowane w Niedzielę Palmową potrwa do uroczystości Bożego Ciała 30 maja. Gośćmi poszczególnych spotkań skierowanych do wszystkich wiernych są m.in. abp Rino Fisichella, kard. Gerhard Müller, abp Adrian Galbas i kard. Grzegorz Ryś.

Zorganizowanie Kongresu Eucharystycznego zapowiedział w ub. roku podczas Mszy świętej Krzyżma biskup gliwicki Sławomir Oder a przygotowania do niego trwały od kilku miesięcy. Hierarcha podkreślił wtedy przekonanie, że wydarzenie to pomoże miejcowemu duchowieństwu i świeckim "umocnić naszą wiarę, odnowi radość spotkania z Chrystusem oraz będzie okazją do doświadczenia Jego bliskości, obecności - obecności Chrystusa, źródła prawdziwej radości człowieka, fundamentu nadziei, która nie może zawieść”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję