Reklama

Franciszek

Papież do nastolatków: szczęście to nie aplikacja na telefon komórkowy

Szczęście to nie aplikacja, którą można pobrać na telefon komórkowy: nawet najnowsza wersja nie pomoże wam stać się wolnymi i wspaniałymi w miłości - powiedział papież Franciszek w homilii podczas Mszy św. na placu św. Piotra. Uczestniczyło w niej 60 tys. 13-16 latków, którzy przybyli do Rzymu na Jubileusz Chłopców i Dziewcząt, zorganizowany w ramach Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. Wczoraj przeszli oni przez Bramę Miłosierdzia bazyliki św. Piotra, a wieczorem wzięli udział w czuwaniu modlitewnym na Stadionie Olimpijskim.

[ TEMATY ]

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ojciec Święty podkreślił, że miłość jest dowodem osobistym chrześcijanina, więc „ludzie będą rozpoznawać uczniów Jezusa, po tym jak się nawzajem miłują”. Prawdziwy przyjaciel Jezusa wyróżnia się „konkretną miłością, jaśniejącą w jego życiu”.

- Miłowanie jest piękne, jest to droga do szczęścia. Ale nie jest łatwe - jest trudne, wymaga wysiłku - przestrzegł papież. - Miłość bowiem znaczy dawać nie tylko coś materialnego, ale coś z samych siebie: swój czas, swoją przyjaźń, swoje zdolności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Franciszek zaznaczył, że Jezus „daje nam swoją wierną przyjaźń, której nigdy nam nie odejmie”. - Nawet jeśli Go zawiedziesz i oddalisz się od Niego, Jezus wciąż ciebie kocha i nadal jest blisko ciebie, wierzy w ciebie bardziej, niż ty wierzysz w siebie. A to jest bardzo ważne! Ponieważ głównym zagrożeniem, uniemożliwiającym dobry rozwój jest to, gdy nikogo nie obchodzisz, gdy czujesz, że jesteś pozostawiony na uboczu. Ale Pan jest zawsze z tobą i cieszy się, że jest z tobą. Tak jak to uczynił ze swoimi młodymi uczniami, patrzy ci w oczy i wzywa cię, abyś za nim poszedł, abyś „wypłynął na głębię” i „zarzucił sieci” ufając Jego słowu, to znaczy zaangażował swoje talenty w życiu, razem z Nim, bez strachu. Jezus czeka na ciebie cierpliwie, czekając na odpowiedź, czeka na twoje „tak” - tłumaczył Ojciec Święty.

Odwołując się do obecnego w młodych ludzkich pragnienia, aby kogoś pokochać i być kochanym, papież wskazał, że Jezus, jeśli pójdą do Jego szkoły, umieści w ich sercach „dobrą intencję jaką jest miłowanie nie posiadając: miłowanie ludzi nie chcąc ich zawłaszczyć, ale pozostawiając ich wolnymi”. - Zawsze istnieje bowiem pokusa wypaczenia uczucia przez instynktowne żądanie, by wziąć, aby „mieć” to, co się podoba. Wzmacnia tę tendencję także kultura konsumpcyjna. Ale wszystko, jeśli za bardzo się wyciska, ulega zepsuciu, zostaje zniszczone: potem zostajemy rozczarowani, z pustką w środku. Pan, jeśli usłyszycie Jego głos, ujawni wam tajemnicę czułości: zatroszczyć się o drugą osobę, co oznacza, uszanować ją, strzec jej i czekać na nią - mówił Franciszek.

Reklama

Mówiąc o odczuwanym przez młodych ludzi wielkim pragnieniu wolności, wyjaśnił, że nie polega ona na robieniu tego, co się chce. Wolność „jest darem możliwości wyboru dobra”. - Wolnym jest ten, kto wybiera dobro, który szuka tego, co podoba się Bogu, choć jest to trudne. Ale tylko za pomocą decyzji odważnych i mocnych realizują się najwspanialsze marzenia te, dla których warto poświęcić swoje życie. Nie zadowalajcie się miernotą, „wegetując”, wygodnie siedząc; nie ufajcie tym, którzy odwracają uwagę od prawdziwego bogactwa, którym jesteście wy, mówiąc wam, że życie jest piękne tylko wtedy, gdy macie wiele rzeczy; strzeżcie się tych, którzy chcą, abyście uwierzyli, że znaczycie, gdy przebieracie się za mocnych, jak bohaterowie filmu, albo kiedy ubieracie się zgodnie z najnowszą modą. Wasze szczęście jest bezcenne i nie jest na sprzedaż; to nie aplikacja, którą można pobrać na telefon komórkowy: nawet najnowsza wersja nie pomoże wam stać się wolnymi i wspaniałymi w miłości - podkreślił papież.

Zauważył, że „miłość nie dokonuje się dlatego, że o niej mówimy, ale kiedy ją żyjemy: nie jest słodką poezją, której trzeba uczyć się na pamięć, ale wyborem życiowym, który trzeba wprowadzić w życie”. Aby wzrastać w miłości, trzeba przyjmować miłość Jezusa we Mszy św. i spowiedzi. - Tam uczymy się przyjmować Jego miłość, czynić ją swoją i umieszczać ją wokół nas w świecie. A gdy miłość wydaje się ciężka, gdy trudno powiedzieć „nie” temu, co błędne, spójrzcie na krzyż Jezusa, obejmijcie go i nie opuszczajcie Jego ręki, która prowadzi was ku temu, co wzniosłe i podnosi was, gdy upadacie - radził Ojciec Święty.

Reklama

- Wiem, że jesteście zdolni do gestów wielkiej przyjaźni i dobroci. Jesteście wezwani do budowania w ten sposób przyszłości: razem z innymi i dla innych, nigdy przeciwko komuś innemu! Dokonacie wspaniałych rzeczy, jeśli już teraz dobrze się przygotujecie, w pełni przeżywając wasz wiek tak bogate w dary i bez obawy o zmęczenie. Czyńcie jak mistrzowie sportu, którzy osiągają wyższe cele pokornie i ciężko trenując każdego dnia. Niech waszym codziennym programem będą dzieła miłosierdzia: entuzjastycznie ćwiczcie się w nich, byście się stali mistrzami życia! W ten sposób będziecie uznani za uczniów Jezusa. A wasza radość będzie pełna - zakończył Franciszek.


Drodzy chłopcy i dziewczęta, jakże wielką odpowiedzialność powierza nam dziś Pan! Mówi nam, że ludzie będą rozpoznawać uczniów Jezusa, po tym jak się nawzajem miłują. Innymi słowy miłość jest dowodem osobistym chrześcijanina, jest jedynym ważnym "dokumentem", by Jezus uznał nas za uczniów. Jeśli ten dokument straci ważność i nie będzie stale odnawiany, to nie będziemy już świadkami Mistrza. Zatem pytam was: czy chcecie przyjąć zaproszenie Jezusa, aby być Jego uczniami? Czy chcecie być jego wiernymi przyjaciółmi? Prawdziwy przyjaciel Jezusa wyróżnia się zasadniczo konkretną miłością, nie miłością w obłokach, nie - miłością konkretną jaśniejącą w jego życiu. Miłość jest zawsze konkretna. To co nie jest konkretne a mówi o miłości to telenowela, romans telewizyjny. Czy chcecie żyć tą miłością, którą On nam daje? Chcecie czy też nie? Starajmy się zatem pójść do Jego szkoły, która jest szkołą życia, aby nauczyć się miłowania. A to jest praca na każdy dzień, aby nauczyć się miłowania.

Przede wszystkim, miłowanie jest piękne, jest to droga do szczęścia. Ale nie jest łatwe - jest trudne, wymaga wysiłku. Pomyślmy na przykład o tym, jak otrzymujemy prezent: czyni nas szczęśliwymi, ale aby przygotować ten dar osoby hojne poświęciły czas i wysiłek, i w ten sposób obdarzając nas czymś, dały nam też nieco z samych siebie, coś czego potrafiły się wyrzec. Pomyślmy także o darze, jaki wam uczynili wasi rodzice i animatorzy, pozwalając wam przybyć do Rzymu na ten poświęcony wam Rok Jubileuszowy. Zaplanowali, zorganizowali, przygotowali dla was wszystko, a to daje im radość, nawet jeśli zrezygnowali może z jakieś wycieczki dla samych siebie. Miłość bowiem znaczy dawać nie tylko coś materialnego, ale coś z samych siebie: swój czas, swoją przyjaźń, swoje zdolności.

Reklama

Spójrzmy na Pana, którego nie można pokonać w hojności. Otrzymujemy od Niego wiele darów i codziennie powinniśmy Jemu dziękować... Chciałbym was zapytać: czy codziennie dziękujecie Panu? Nawet jeśli my zapomnimy, On nie zapomina, aby każdego dnia dać nam szczególny dar. Nie jest to dar, który można materialnie brać w ręce i używać, ale większy dar, na całe życie. Daje nam swoją wierną przyjaźń, której nigdy nam nie odejmie. Nawet jeśli Go zawiedziesz i oddalisz się od Niego, Jezus wciąż ciebie kocha i nadal jest blisko ciebie, wierzy w ciebie bardziej, niż ty wierzysz w siebie. To jest konkretność miłością jaką obdarza nas Jezus. A to jest bardzo ważne! Ponieważ głównym zagrożeniem, uniemożliwiającym dobry rozwój jest to, gdy nikogo nie obchodzisz, - to smutne, gdy czujesz, że jesteś pozostawiony na uboczu. Ale Pan jest zawsze z tobą i cieszy się, że jest z tobą. Tak jak to uczynił ze swoimi młodymi uczniami, patrzy ci w oczy i wzywa cię, abyś za nim poszedł, abyś "wypłynął na głębię" i "zarzucił sieci" ufając Jego słowu, to znaczy zaangażował swoje talenty w życiu, razem z Nim, bez strachu. Jezus czeka na ciebie cierpliwie, czekając na odpowiedź, czeka na twoje "tak".

Drodzy chłopcy i dziewczęta, w waszym wieku pojawia się w was na nowy sposób także pragnienie, aby kogoś pokochać i być kochanym. Pan, jeśli pójdziecie do Jego szkoły, nauczy was uczynienia piękniejszymi także miłości i czułości. Umieści w waszym sercu dobrą intencję jaką jest miłowanie nie posiadając: miłowania ludzi nie chcąc ich zawłaszczyć, ale pozostawiając ich wolnymi. Bo miłość jest dobrowolna, nie ma miłości bez dobrowolności. To ta wolność, jaką Bóg nam zostawia miłując nas. Jest zawsze blisko nas. Zawsze istnieje bowiem pokusa wypaczenia uczucia przez instynktowne żądanie, by wziąć, aby "mieć" to, co się podoba. Wzmacnia tę tendencję także kultura konsumpcyjna. Ale wszystko, jeśli za bardzo się wyciska, ulega zepsuciu, zostaje zniszczone: potem zostajemy rozczarowani, z pustką w środku. Pan, jeśli usłyszycie Jego głos, ujawni wam tajemnicę czułości: zatroszczyć się o drugą osobę, co oznacza, uszanować ją, strzec jej i czekać na nią. I to jest konkretność czułości i miłości.

Reklama

W tych latach odczuwacie również wielkie pragnienie wolności. Wielu wam powie, że bycie wolnymi oznacza robienie co chcecie. Ale tu musimy umieć powiedzieć nie. Jeżeli nie umiesz powiedzieć "nie" nie jesteś człowiekiem wolnym. Wolnym jest ten, kto umie powiedzieć "tak" i umie powiedzieć "nie". Wolność to nie móc zawsze czynić to, na co mam ochotę: to czyni człowieka zamkniętym, dalekim, uniemożliwia by być przyjaciółmi otwartymi i szczerymi; to nie prawda, że kiedy jest mi dobrze, to wszystko w porządku. Natomiast wolność jest darem możliwości wyboru dobra: wolnym jest ten, kto wybiera dobro, który szuka tego, co podoba się Bogu, choć jest to trudne. Jestem przekonany, że wy młodzi nie boicie się trudów! Ale tylko za pomocą decyzji odważnych i mocnych realizują się najwspanialsze marzenia te, dla których warto poświęcić swoje życie. Nie zadowalajcie się miernotą, "wegetując", wygodnie siedząc; nie ufajcie tym, którzy odwracają uwagę od prawdziwego bogactwa, którym jesteście wy, mówiąc wam, że życie jest piękne tylko wtedy, gdy macie wiele rzeczy; strzeżcie się tych, którzy chcą, abyście uwierzyli, że znaczycie, gdy przebieracie się za mocnych, jak bohaterowie filmu, albo kiedy ubieracie się zgodnie z najnowszą modą. Wasze szczęście jest bezcenne i nie jest na sprzedaż; to nie aplikacja, którą można pobrać na telefon komórkowy: nawet najnowsza wersja nie pomoże wam stać się wolnymi i wspaniałymi w miłości. Wolność to coś innego.

Reklama

Ponieważ miłość jest dobrowolnym darem, człowieka o otwartym sercu to jest ona piękną odpowiedzialnością, która trwa przez całe życie; to codzienne zaangażowanie osób umiejących realizować wielkie marzenia! Biada młodym którzy nie potrafią marzyć, którzy nie mają odwagi marzyć. Jeśli młody człowiek w waszym wieku nie ma odwagi marzyć, to już poszedł na emeryturę, do niczego się nie nadaje. Miłość karmi się zaufaniem, szacunkiem i przebaczeniem. Miłość nie dokonuje się dlatego, że o niej mówimy, ale kiedy ją żyjemy: nie jest słodką poezją, której trzeba uczyć się na pamięć, ale wyborem życiowym, który trzeba wprowadzić w życie! Jak możemy wzrastać w miłości? Tajemnica ponownie to Pan: Jezus daje nam Siebie we Mszy św., daje nam przebaczenie i pokój w Spowiedzi św. Tam uczymy się przyjmować Jego miłość, czynić ją swoją i umieszczać ją wokół nas w świecie. A gdy miłość wydaje się ciężka, gdy trudno powiedzieć "nie" temu, co błędne, spójrzcie na krzyż Jezusa, obejmijcie go i nie opuszczajcie Jego ręki, która prowadzi was ku temu, co wzniosłe i podnosi was, gdy upadacie. W życiu zawsze się upada, bo jesteśmy grzeszni, jesteśmy słabi. Ale istnieje ręka Jezusa, która nas podnosi. Jezus chce, abyśmy stali! Jest takie piękne słowo, które Jezus wypowiadał do paralityków: "Powstań!". Bóg nas stworzył, abyśmy stali. Jest taka piękna piosenka, śpiewana przez alpinistów podchodzących w górę. Mówi ona: "W sztuce wspinaczki, nie jest ważne, by nie upaść, ale by nie trwać w upadku". Trzeba mieć odwagę, aby powstać, aby dać się podnieść ręką Jezusa. I ta ręka wielokrotnie przychodzi poprzez rękę przyjaciela, przez ręce rodziców, z ręki tych, którzy nam towarzyszą w życiu. Także sam Jezus jest tam. Powstańcie Bóg chce, abyście stali, zawsze stali.

Wiem, że jesteście zdolni do gestów wielkiej przyjaźni i dobroci. Jesteście wezwani do budowania w ten sposób przyszłości: razem z innymi i dla innych, nigdy przeciwko komuś innemu! Nie buduje się przeciw innym - wówczas mamy do czynienia ze zniszczeniem. Dokonacie wspaniałych rzeczy, jeśli już teraz dobrze się przygotujecie, w pełni przeżywając wasz wiek tak bogate w dary i bez obawy o zmęczenie. Czyńcie jak mistrzowie sportu, którzy osiągają wyższe cele pokornie i ciężko trenując każdego dnia. Niech waszym codziennym programem będą dzieła miłosierdzia: entuzjastycznie ćwiczcie się w nich, byście się stali mistrzami życia! Mistrzami miłości! W ten sposób będziecie uznani za uczniów Jezusa. Tak będziecie mieli dowód tożsamości chrześcijanina. I zapewniam was: wasza radość będzie pełna.

2016-04-24 12:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Gänswein: mam nadzieję, że Franciszek odwiedzi Benedykta

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Franciszek

Georg Ganswein/facebook.pl

Mam nadzieję, że na święta Papież Franciszek znajdzie trochę czasu, by odwiedzić Papieża Benedykta, który byłby z tego bardzo zadowolony – powiedział w przedświątecznym wywiadzie dla włoskiego tygodnika "Il mio Papa" abp Georg Gänswein, sekretarz osobisty Papieża Seniora i prefekt Domu Papieskiego. Przypomniał on, że w zeszłym roku to Franciszek zaprosił 27 grudnia swego poprzednika do Domu św. Marty. Teraz Benedykt XVI ma większe problemy z poruszaniem się, więc ewentualna wizyta byłaby dla niego trudniejsza – powiedział abp Gänswein.

Przyznał, że nie zna bożonarodzeniowych zwyczajów nowego Papieża. Przypuszcza jedynie, że w tym czasie po prostu więcej się modli. Benedykt XVI natomiast jest bardzo przywiązany do świątecznych tradycji. Wszystko ożywia bogata liturgia, tym bardziej, że Papież Senior ma teraz więcej czasu na medytację. W jego aktualnej rezydencji na święta przygotowuje się dwie szopki i dwie choinki. Dużo się też śpiewa. Mamy gruby śpiewnik z niemieckimi i włoskimi kolędami – opowiada papieski sekretarz.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Bp Bronakowski o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw: to ochrona młodego pokolenia Polaków

2024-04-23 13:30

[ TEMATY ]

bp Tadeusz Bronakowski

Karol Porwich/Niedziela

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

- Niwelowanie zagrożeń związanych z promocją i dostępnością alkoholu to przede wszystkim ochrona młodego pokolenia Polaków - zaznaczył bp Tadeusz Bronakowski w komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych wyraził tę opinię w odpowiedzi na propozycję wprowadzenia w Polsce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Obecnie Ministerstwo Zdrowia pracuje nad rozwiązaniami, które mają doprowadzić do zmniejszenia dostępności alkoholu.

Publikujemy pełną treść komentarza bp. Tadeusza Bronakowskiego - przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję