Reklama

Więcej radości niż kłopotów

Niedziela sosnowiecka 19/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wydawało nam się, że nie ma żadnej metody, która może nam pomóc. Próbowaliśmy tego, czego nas nauczono, i niestety nie dawało to rezultatów. Na początku także do metody objawowo-termicznej podchodziłam z niedowierzaniem. Nie bardzo wierzyłam, że jest jakakolwiek metoda naturalna, która może "zadziałać" - mówią Marzena i Roman ( 13 lat małżeństwa, 3 dzieci), którzy pragną podzielić się swoimi refleksjami z Czytelnikami "Niedzieli sosnowieckiej" i opowiedzieć, co zmieniło się w ich życiu po uczestnictwie w kursie naturalnego planowania rodziny.

AGNIESZKA RACZYŃSKA-LOREK: - Dlaczego zdecydowaliście się na udział w kursie?

MARZENA I ROMAN: - Dlatego, że nie mieliśmy właściwej świadomości planowania rodziny, chcieliśmy poszerzyć naszą wiedzę - nie tylko teoretyczną, także po to, żeby móc ją potem przekazać naszym dzieciom.

- Macie już dość długi staż małżeński i przed rokiem zetknęliście się z metodą objawowo-termiczną. Jak oceniacie ją z perspektywy Waszych wcześniejszych doświadczeń?

MARZENA:- Oceniamy ją jako dobrą, chociaż na początku wydawała się dość pracochłonna. Po pewnym czasie stwierdziliśmy, że jest inaczej.

- A co z uciążliwościami? Czy dla Ciebie, Romku, okresy wstrzemięźliwości nie są zbyt wielkie?

ROMAN: - Nie, absolutnie, ponieważ tak samo uczestniczę w prowadzeniu wykresu, na podstawie którego można wszystko zaplanować - jeżeli się pragnie poczęcia lub chce go uniknąć. Będąc ludźmi wierzącymi, zawsze mieliśmy problem z tym, żeby być zarówno w zgodzie z własnym sumieniem, jak i z Bogiem. Ponieważ mamy już troje dzieci nie zamierzamy powiększać rodziny. Były więc pewne problemy, a znajomość tej metody pozwoliła nam je rozwiązać. Teraz jesteśmy w porządku wobec własnego sumienia i wobec Stwórcy - a że wymaga ona wyrzeczenia? Cóż, całe życie wymaga wyrzeczeń... Jeśli one są, to później czujemy do siebie większy szacunek, bo wszystko jest uzgodnione, dograne razem, od początku do końca.

- Czy to oznacza, że do tej pory nie spotkaliście takiej metody, która dałaby Wam spokój wewnętrzny i komfort psychiczny?

- Nie, nie spotkaliśmy. Kiedy pobieraliśmy się, na kursie przedmałżeńskim uczono nas stereotypowego "kalendarzyka małżeńskiego", który w naszym przypadku nie zdał egzaminu. Był bardzo zawodny. Nabawiłam się nawet depresji. Wydawało mi się, że nie ma żadnej skutecznej, naturalnej metody. Choć próbowałam tego, czego mnie nauczono, to mnie zawiodło. Na początku także do metody objawowo-termicznej podchodziłam z niedowierzaniem. Nie bardzo wierzyłam, że istnieje jakaś metoda naturalna, która może "zadziałać". Mobilizowała mnie jedynie kwestia sumienia. Mówiłam sobie, że trzeba próbować, modlić się, a może coś z tego wyjdzie.

- Czy świadomość tego, że mąż uczestniczy z Tobą w prowadzeniu obserwacji, pomaga Ci w jakiś sposób, umacnia Cię w pewności, że to jest dobre i że się nie zawiedziesz?

- Tak, na pewno czuję się pewniej, a poza tym ważna jest świadomość, że mój mąż zgadza się z tym, co robię, co myślę, po prostu wszystko uzgadniamy wspólnie. Myślę, że jest tak jak być powinno, i to dodaje mi pewności. Gdyby każde z nas myślało inaczej i ciągnęło w swoim kierunku, to do niczego dobrego byśmy nie doszli.

- Czy teraz, planując naturalne planowanie rodziny, dzielicie się swymi doświadczeniami z kimś w swoim środowisku? Czy obserwujecie zapotrzebowanie na taką wiedzę?

- Dzielimy się, chociaż wiele osób, słysząc o pomiarach temperatury i obserwacjach, zniechęca się, ponieważ wydaje im się to niemożliwe do zrealizowania. Twierdzą że nie mają na to czasu, zwłaszcza rano. Kobiety obawiają się także reakcji swoich mężów - czy wyrażą zgodę na okres oczekiwania. Metody, które stosują, wydają im się łatwiejsze, bo nie wymagają wstrzemięźliwości i nic ich nie krępuje. Po drugie wiele osób uważa, że w małżeństwie nie ma barier, że wiele rzeczy nie jest grzechem. Brakuje świadomości grzechu i jest to sprawa wiary, sprawa sumienia. Uważają, że jeśli są małżeństwem, to wszystko im wolno, po co więc dodatkowe skrępowanie.

Roman:- Praktykując tę metodę, jesteśmy bardziej wolni.

Marzena: - My , na początku też mieliśmy wrażenie, że to wszystko pochłania dużo czasu, ale spróbowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że tak nie jest i że naturalne planowanie rodziny przynosi więcej radości niż kłopotów. Najczęściej jednak w rozmowach padają argumenty: "pracochłonne, wymaga dużo czasu, ogranicza a i tak nie zda egzaminu". Mieliśmy obawy, ale o wyborze zadecydowały wiara i sumienie. Dobrze byłoby, gdyby więcej małżonków zainteresowało się naturalnym planowaniem rodziny. Naprawdę warto! Wiele małżeństw ma podobne problemy - żyją z nimi i pewnie odczuwają wyrzuty sumienia, ale je próbują zagłuszyć. Nie wiadomo tylko jak ich przekonać, w jaki sposób do nich dotrzeć. Próbują się usprawiedliwiać, mówią, że to i tak nic nie da, że nie ma sensu... Jednak szukanie usprawiedliwień świadczy o tym, że borykają się z wyrzutami sumienia, przeżywają wątpliwości i chcą jakoś od nich uciec, usprawiedliwiają się sami przed sobą.

Roman:- Dla nas naturalne planowanie rodziny jest Bożym darem.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję

2024-04-19 12:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam wystawa sztuki Biennale. Ojciec Święty odwiedzi pawilon watykański, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet. Oczekuje się, że krótka wizyta papieża w Wenecji potrwa około pięciu godzin, obejmując między innymi Mszę św. na słynnym na całym świecie Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka.

Opublikowany w Watykanie program jest następujący:

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję