„Choć sam godny potępienia, proszę Cię Panie za siebie i innych, zmiłuj się nad nami, nie pozwól byśmy to, coś nam w miłosierdziu przeznaczył, byśmy dobrowolnie utracili. Zlituj się Panie i mnie tonącemu pozwól innych z toni ratować.”
Tylko z tej jednej notatki jakże uwidacznia się prawdziwa duchowość chrześcijańska. Zatroskany był o dobro innych i o zbawienie innych. Po Międzynarodowym Kongresie Chrystusa Króla w Poznaniu, spotkał się z Ojcem Maksymilianem Kolbe. Tam wobec niego wyznał swoje pragnienie, że jak odbuduje w Łaszczowie pałac to przeznaczy go na Krajową Centralę Wydawnictw katolickich. Realizacji tych planów przeszkodziła jednak II wojna światowa. Istotnym elementem duchowości bł. Stanisława Starowieyskiego była cześć i nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Każdego piątku troszczył się o dzieła miłosierdzia pomagając potrzebującym. Do domu Starowieyskich biedni przychodzili po zboże, po drewno i pieniądze. Jego żona, Maria z Szeptyckich prowadziła kuchnię dla ubogich. Zawsze w pierwsze piątki miesiąca Stanisław był u spowiedzi. Tak właśnie dobrym przykładem oboje małżonkowie wychowywali swoje dzieci. Życie bł. Stanisława było naznaczone prawdziwą wiarą, nawet podczas obozowej gehenny. Przyjął ten krzyż z pokorą i zaufaniem. Przepełniony miłością do Boga był dla współwięźniów otuchą i podporą. Do końca swoich dni w obozie nawoływał do spowiedzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po mszy świętej ks. Zbigniew Kulik poprowadził uczestników spotkania do łaszczowskiego parku, gdzie przy pałacu Szeptyckich opowiadał o dalszym życiu błogosławionego Stanisława Starowieyskiego. Podczas ubiegłorocznego, pierwszego spotkania poświęconego błogosławionemu w Łaszczowie, z jego uczestnikami spotkał się przedstawiciel Rodziny Szeptyckich, Maciej Szeptycki. Dowiedzieliśmy się wówczas przy okazji, że odebrał już akt własności na park, pałac i jest obecnie w trakcie przygotowywania projektu odbudowy. W pałacu ma powstać Dom Aleksandra Fredry, dlatego, że zarówno Starowieyscy jak i Szeptyccy byli skoligaceni z rodziną Fredrów. Przed wojną było w pałacu jeszcze jedno skrzydło, które zburzyli Niemcy, a cegłę wywieźli na utwardzenie lokalnych dróg. Kiedy wybuchła I wojna światowa pałac zamieszkiwali Szeptyccy. W 1915 r., w dzień przed odpustem śś. Piotra i Pawła, czyli 28 czerwca po południu przyjechali kozacy i kazali Szeptyckim opuścić pałac. Pozostawili go na długo. W czasie I wojny światowej Stanisław Starowieyski został zmobilizowany w 1914 r. Służył najpierw na froncie wschodnim, a potem we Włoszech. Następnie współpracował w tworzeniu Wojska Polskiego. Brał udział w walkach o Lwów i Przemyśl. Otrzymał order Virtuti Militari i Krzyż Walecznych. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, ale zachorował w 1920 r. na czerwonkę i zrezygnował z „kariery„wojskowej. W 1921 r. poślubił Marię Szeptycką i wtedy to właśnie Szeptyccy przeprowadzili się z Łaszczowa do Łabuń, pozostawiając majątek łaszczowski młodym. W Łabuniach Szeptyccy zamieszkali w innych budynkach mieszkalnych, ponieważ stary pałac wraz z parkiem oddali Siostrom Franciszkankom Misjonarkom Maryi.
Reklama
Spalony pałac w Łaszczowie odbudował częściowo generał Szeptycki w l. 20 XX w. Był to rodzony brat Aleksandra, czyli przedwojennego właściciela i brat Andrzeja Szeptyckiego, arcybiskupa metropolity lwowskiego obrządku greckokatolickiego. Po wojnie w Polsce bieda była tak znaczna i rażąca, że młodzi Starowieyscy nie zamieszkali w pałacu, lecz w pobliskich czworakach, w których przed wojną mieszkała służba hr. Szeptyckich. Obecnie czworaki te już nie istnieją. Pozostał zaledwie jeden budynek zajęty niegdyś przez Starowieyskich na stajnię i powozownię. W parku otaczającym pałac Stanisław Starowieyskich organizował wielkie zgromadzenia i spotkania Akcji Katolickiej. Początkowo była to tylko młodzież męska i żeńska, ale nieco później przyjęto jeszcze Katolickie Stowarzyszenie Mężów i Kobiet Katolickich. Starowieyski na własny koszt dawał tym ludziom nie tylko schronienie, ale także utrzymanie, niekiedy kilkudniowe. Część zajęć poświęcano nie tylko sprawom religijnym, ale ze względu na ówczesny stan szkolnictwa, uczono także historii Polski, nauczano różnych zawodów, łącząc to ze sportem i zabawą. Nad pobliskimi stawami organizowano dla młodzieży ogniska, koncerty orkiestr z różnych parafii, spektakle teatralne. Warto podkreślić, że kierowana przez Starowieyskiego Akcja Katolicka po raz pierwszy w sposób planowy i instytucjonalny zagospodarowywała młodzież wiejską. W skali całego kraju, przed wojną, Akcja Katolicka liczyła sobie ponad 800 tys. członków.
Reklama
Ponadto niezwykle ciekawe wiadomości przekazał zebranym ks. Kulik na temat zniszczeń zespołu parkowo-pałacowego w Łaszczowie w okresie I wojny światowej. W zasobach Biblioteki KUL w Lublinie odszukał notatkę prasową z Głosu Lubelskiego pt. „Austriacy w Łaszczowie”. W artykule tym wspomniane są również zniszczenia dokonane podczas Wielkiej Wojny w pobliskim folwarku Szeptyckich w Nadolcach, tych samych, w których podczas II wojny światowej zamieszkała rodzina Starowieyskich, kiedy Niemcy zajęli pałac w Łaszczowie. 19 czerwca 1940 r. gestapo wyprowadziło Stanisława Starowieyskiego z dworku w Nadolcach, czego świadkiem były jego dzieci. Nigdy już do nich nie powrócił. Poprzez Rotundę Zamojską, więzienie na Zamku w Lublinie wysłano Go do Sachsenhausen, a potem do Dachau, gdzie dokonał żywota z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę 12/13 kwietnia 1941 r. Kiedy wynoszono jego zwłoki z baraku, więźniowie powstali i zdjęli czapki z głów, co nigdy wcześniej nie zdarzyło się na obozowym bloku. Zarząd obozu zawiadomił rodzinę o śmierci z powodu zapalenia płuc, chociaż w rzeczywistości Stanisław Starowieyski został zakatowany esesmańskim butem.
Dalsze wspomnienia o błogosławionym Stanisławie Kostce Starowieyskim, przebiegały w Dobużku, w Gospodarstwie Ekologicznym „Anna” należącym do p. Anny i Józefa Woch. Organizatorzy tegorocznego spotkania zapewniają o cykliczności w przyszłości.